separateurCreated with Sketch.

Mimo śmiertelnej choroby nigdy nie byłam tak szczęśliwa [świadectwo czytelniczki]

Podekscytowana kobieta na wycieczce w Bośni
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Redakcja - 19.07.23
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Anna jest nauczycielką przedmiotów zawodowych. A od niedawna także katechetką. Choć żyje z wyrokiem śmierci jest po prostu szczęśliwa!

Nieszczęśliwy wypadek na Górze Objawień

Pewnego dnia mój kolega zaproponował mi wyjazd do Medjugorie, o którym niewiele wtedy słyszałam. Ponadto znalazł sponsora, który zapłacił za cały mój wyjazd i dołożył jeszcze kieszonkowe!

Piątego dnia pielgrzymki, na szczycie Podbrdo (Górze Objawień), zakręciło mi się w głowie i upadłam. Nieszczęśliwie doznałam ogromnej, szarpanej rany nogi, do głębokości kości. Była 6 rano, na szczycie byłam sama – znajomi na dole. Zeszłam na dół resztkami sił. Bez telefonu, pieniędzy... 

Miłosierny Libańczyk

Ktoś z miejscowych wezwał karetkę, która jednak nie przyjeżdżała. Nagle podjechał autem jakiś Libańczyk oznajmiając, że zawiezie mnie do szpitala. W aucie wytłumaczył, że pół godziny wcześniej podczas modlitwy przy Błękitnym Krzyżu otrzymał słowo od Maryi, że dziś spotka kogoś, komu ma pomóc. Zawiózł mnie najpierw do punktu medycznego, gdzie udzielono mi pierwszej pomocy, a następnie do kliniki w Mostarze na zabieg. Wszystko opłacił z własnych pieniędzy, nie oczekując zwrotu. Rozstaliśmy się pod hotelem. 

Spotkałam go jeszcze przypadkiem dwa dni później na placu przy kościele. Okazało się, że jest jednym z najlepszych na świecie technologów mechatroników wyróżnionych w pierwszej dziesiątce przez tygodnik Forbes. Do Medjugorie przyjechał z rodziną na wakacje. Dzięki jego pomocy nie amputowano mi nogi!

Mimo wszystko mam nadzieję

Po powrocie do Polski dostałam jednak martwicy. Zdarzył się jednak kolejny cud! Modlono się nade mną wstawienniczo i udało się uratować moją nogę. To nie był koniec moich zmartwień. Dwa miesiące potem znalazłam się w szpitalu, gdzie usłyszałam straszną diagnozę: stwardnienie rozsiane. Poczułam szok i niedowierzanie. Zawroty głowy w Medjugorie były pierwszym objawem choroby. 

Od dwóch lat Bóg działa w moim życiu w sposób niezwykle namacalny. To wydarzenie w Medjugorie miało mnie przygotować na to, co przeżywam teraz i to nie tylko w związku z chorobą. Zrozumiałam, że Bóg jest blisko każdego z nas. Nie zostawia nas w potrzebie, wspiera i chroni. Przede wszystkim daje NADZIEJĘ i pokój serca, że cokolwiek się wydarzy: „włos z głowy nam nie spadnie”!

Jestem nauczycielem przedmiotów zawodowych w technikum mechanicznym i mechatronicznym. Od roku również katechetą w tej samej szkole! Moje życie przeszło nieziemską transformację! Mimo śmiertelnej choroby nigdy nie byłam tak szczęśliwa. 

Anna Wójtowicz

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.