separateurCreated with Sketch.

Jeśli seks odpada, to co w takim razie wolno nam przed ślubem?

Para zakochanych leży naprzeciwko siebie na podłodze
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
RTCK - 30.06.23
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Co wolno, a czego nie wolno przed ślubem? Jakie są granice intymności? Czy ta walka o czystość ma jakiś sens?

Fragment książki „Więcej niż seks. Siłą i moc miłości intymnej”, Magdalena Kleczyńska*, wydawnictwo RTCK. 

Więcej niż seks

Czystość nie polega na zaciskaniu zębów

„Jeśli seks odpada, to co w takim razie wolno nam przed ślubem?”

Za każdym razem gdy pada takie lub podobne pytanie, wyczuwam w nim ogromne pokłady żalu i poczucia krzywdy, jakby ktoś próbował komuś zabrać coś bardzo cennego, a ten ktoś absolutnie nie chciał tego oddać. Dlatego chciałabym nieco zmienić perspektywę. Spójrzmy na czystość nie jak na walkę i „zaciskanie zębów”, tylko jak na drogę. Jeśli już ją wybieramy, to miejmy świadomość celu, do którego prowadzi. Jasne, że ta droga jest trudna i pełna wyrzeczeń, ale z drugiej strony niesie za sobą ogromny pakiet korzyści. Dlaczego to odwrócenie perspektywy jest tak ważne? Otóż walka zawsze jest nastawiona na wygrywanie bądź przegrywanie i nie ma w niej miejsca ani na odpoczynek, ani na cieszenie się tym, co mamy tu i teraz. Kiedy walczę, skupiam się na celu, nie dostrzegając ścieżki, którą idę. A jeśli w dodatku cel jawi mi się jako niedościgły ideał, mój zapał drastycznie spada i tracę motywację. Zatem jeśli chcemy iść drogą czystości, to nie myślmy o tym, czego nam nie wolno, tylko skupmy się na tym, w jaki sposób MOŻEMY sobie okazać miłość.

Jak już pisałam, gdy masz tylko młotek, wszystko wygląda jak gwóźdź… Nie tędy droga. Jeśli będziemy sobie okazywać czułość wyłącznie poprzez seks, to nasza intymność mocno straci na kreatywności. Idąc drogą czystości, mamy szansę wzbogacić „skrzynkę z narzędziami”. Niechże się w niej znajdą najróżniejsze elementy: czułe słowa, przytulenia, pocałunki bez kontekstu gry wstępnej, czysty dotyk, okazywanie sobie troskliwości, opiekuńczość, dawanie sobie poczucia bezpieczeństwa, otaczanie się szacunkiem, zrozumienie dla swoich pasji, rozmawianie ze sobą, spacery, wspólne podróże. Każda drobna, z pozoru nic nieznacząca czynność, wykonywana wspólnie, będzie nas do siebie zbliżać, budować więź i pomagać lepiej się poznać.

Nie ma stałych granic

Co wolno przed ślubem? W obszarze seksualnym pomiędzy dwoma kochającymi się osobami nie ma ostrych i twardo wyznaczonych granic typu „dotąd wolno, a dalej już nie”. Wszystko opiera się raczej na badaniu motywacji i wyrabianiu w sobie wewnętrznej wrażliwości na to, w jakim momencie żądza zaczyna dominować nad miłością. Innymi słowy warto w sytuacjach bliskości z drugim człowiekiem stawiać sobie pytanie, które gesty są wyrazem mojej bezinteresownej miłości i czułości, a w których kryje się chęć posiadania drugiej osoby na własność, wykorzystania jej albo zabawienia się jej kosztem. Trudność polega na tym, że jesteśmy świetni w usprawiedliwianiu się na różne sposoby i maskowaniu przed samymi sobą prawdziwych intencji.

W żadnych okolicznościach i nikomu nie wolno seksualnie zabawiać się drugim człowiekiem ani wykorzystywać drugiej osoby wyłącznie dla zaspokojenia własnych popędów – i to niezależnie od tego, czy ta osoba jest moją dziewczyną / moim chłopakiem, czy też… moją żoną / moim mężem. Bo choć postawione tu pytanie dotyczy czasu przed ślubem, to tak naprawdę ślub niczego nie zmienia, gdy chodzi o szczerość motywacji w okazywaniu sobie miłości na sposób seksualny. 

Ogromną trudność w tym obszarze stwarza fakt, że różni ludzie mają rozmaitą wrażliwość i to, co dla jednej osoby będzie jeszcze okej, dla drugiej okaże się już nie do przyjęcia. Dlatego tak ważne jest, by uczyć się komunikowania sobie swoich potrzeb i granic seksualnych. Dla przykładu, pocałunek na randce dla kobiety może odpowiadać na jej potrzebę bliskości, podczas gdy dla mężczyzny może być mocno rozbudzający seksualnie. Każde z nich tę samą czynność może odbierać inaczej. W takiej sytuacji osoba, dla której taki pocałunek jest w danych okolicznościach przekroczeniem pewnej granicy, powinna powiedzieć o tym ukochanej osobie.

Poszli za daleko

Kamila przyszła do mnie po trudnej rozmowie z chłopakiem.

– Wie pani, znamy się z Hubertem już 3 lata. Kocham go i nie chciałabym być z nikim innym. Tym bardziej to, co zdarzyło się ostatnio, jest dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Spotkaliśmy się jak zawsze u mnie. Najpierw długo rozmawialiśmy o zakończeniu szkoły i planach na wakacje, potem oglądaliśmy film. W trakcie filmu zaczęliśmy się całować. Hubert był bardzo delikatny, a ja czułam się przy nim kochana i bezpieczna. W pewnym momencie wsunął mi rękę pod bluzkę. Nie zareagowałam jakoś gwałtownie, bo było to przyjemne, poza tym pomyślałam, że wie, co robi. Jednak kiedy zaczął posuwać się coraz dalej, poczułam w sobie niezgodę. Wiedziałam, że zabrnęliśmy za daleko i zaraz nie będziemy potrafili się wycofać. Przerwałam pocałunki i odsunęłam się od Huberta. Wydawał się bardzo zdziwiony. Zapytałam, czy pamięta, co ustaliliśmy, a on przytaknął. Zaczęliśmy rozmawiać o tym, że przecież postanowiliśmy poczekać z seksem do ślubu…

Kamila przerywa dla zaczerpnięcia tchu.

– Hubert z jednej strony przyznawał mi rację, a z drugiej czułam, jak wzbiera w nim złość. W pewnym momencie wybuchnął. Zaczął mi robić wyrzuty, że on nigdy nie wie, jak odróżnić, który gest jest tym „za dużo”, a kiedy jest okej. Pozwoliłam mu się wygadać, zresztą ja sama też miałam w tym temacie sporo wątpliwości. Pomyślałam też o naszej ostatniej rozmowie i o tym, co pani mówiła: że granica jest w nas i że wypracowanie jej będzie miało dobry wpływ na naszą relację. Zadałam Hubertowi pytanie: „Po co dzisiaj się ze mną spotkałeś?”, odpowiedział: „Żeby z tobą pobyć, spędzić miło czas, poprzytulać się”. Ciągnęłam temat: „A kiedy ta intencja się zmieniła?”. Hubert długo się zastanawiał: „Ona się nie zmieniła, tylko jakby przyćmiła się… Jak zaczęliśmy się całować, to pomyślałem, że cudownie byłoby ciebie mieć… No a potem już nie myślałem wcale… Zresztą, nie do końca umiem to opisać”.

Umówiliśmy się, że każde z nas sobie to przemyśli i wrócimy do tematu. Dzisiaj przyszłam do pani, bo chciałam podpytać, jak wrócić do tej rozmowy i co powiedzieć Hubertowi… A może lepiej w ogóle nie wracać do tego, co zaszło?

Stanięcie w prawdzie

Rozmawiałyśmy ponad godzinę. Starałam się namówić Kamilę, by jednak wrócili z Hubertem do wydarzeń tamtego wieczoru. Takie rozmowy z jednej strony są trudne, ale z drugiej pozwalają na lepszy wgląd we własne serce i na refleksję, jak chcę żyć i dlaczego. Rozumiałam, skąd brała się irytacja Huberta. Miał dobre intencje, żeby być bliżej z Kamilą, ale jego gesty nie były do końca adekwatne do ich życiowej sytuacji – byli raptem parą nastolatków, nie padły między nimi żadne deklaracje co do wspólnej przyszłości.

Kamila wyczuła ten „rozjazd” między intencjami a zachowaniem i dobrze zrobiła, że powiedziała o tym Hubertowi. Z relacji Kamili wiem, że ostatecznie udało im się szczerze porozmawiać. Hubert zrozumiał, że kiedy zaczyna nim kierować pożądanie, przestaje myśleć i koncentruje się na doznaniu, tracąc z oczu Kamilę jako osobę. Razem ustalili, że droga, którą wybrali, jest warta zaangażowania i ma sens.

Podtrzymali w sobie chęć do poczekania z seksem do ślubu. Przy okazji wyszło na jaw, że Kamila także boryka się z podobnymi problemami. Zdarzały się takie sytuacje, gdy to ona była inicjatorką pewnych gestów, do których – zrozumiała to dopiero po rozmowie z chłopakiem – nie powinno dochodzić na tym etapie ich zażyłości. Kamila musiała się z tym skonfrontować i nauczyć się mówić Hubertowi o swoich trudnościach.

Granice trzeba ustawić

Z dumą towarzyszyłam Kamili i Hubertowi na ich drodze. Byli bardzo młodzi, a jednak potrafili zadawać sobie szczere i mądre pytania, a kiedy nie znajdowali na nie odpowiedzi, szukali pomocy specjalistów. Granice, które wypracowali, stały się fundamentem ich otwartości na siebie nawzajem, wzmocniły zaufanie i szczerość w relacji.

Gdy chodzi o wyznaczenie granic seksualnych, warto pamiętać o tym, by nie zapuszczać się w takie obszary, co do których istnieje ryzyko, że możemy utknąć w nich na dobre, a wówczas nawet najsilniejsza wola na niewiele się już zda. Podam przykład. Jeśli jako para planujemy wspólne wakacje i wynajmujemy jeden pokój z jednym łóżkiem, to nie ma się co łudzić – będzie ciężko nie przekroczyć granic. Dlatego oprócz wyczulenia wewnętrznego i szczerości zawsze warto jeszcze zachować zdrowy rozsądek. 

* Magdalena Kleczyńska – Doradca rodzinny, interwent kryzysowy, certyfikowany specjalista pomocy psychologicznej dla par, prowadzi warsztaty i szkolenia z komunikacji interpersonalnej, rozwiązywania konfliktów, wzmacniania więzi małżeńskich i rodzinnych, etyki seksualnej, różnic płciowych, trudności w sferze seksualnej i wiele innych. Nieustannie podnosi swoje kompetencje, obecnie studiuje psychoseksuologię. Autorka książki „Obdarowani sobą. Sztuka budowania więzi”. Prywatnie żona Darka, mama trójki dzieci.

Tytuł, śródtytuły i podkreślenia pochodzą od redakcji Aleteia Polska.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.