Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Magdalena Bigaj i Magdalena Woynarowska wykonały pierwsze w Polsce badania dotyczące higieny cyfrowej. Na stronie https://cyfroweobywatelstwo.pl/ można wykonać test, który oceni, jak prezentuje się poziom naszej higieny cyfrowej. Zrobiłem to i zapoznałem się też z wnioskami płynącymi z badania.
Większość z nas to cyfrowi grubianie
Z wyników badań, które są dostępne od 14 marca, wychodzi, że ok. 32% z nas wycisza lub trzyma poza zasięgiem swój telefon podczas spotkań z innymi. Oznacza to zatem, że 68% procent z nas to cyfrowi grubianie! I niech pierwszy rzuci kamieniem, kto nigdy nie rzucił okiem na telefon podczas spotkania towarzyskiego. Oczywiście czym innym jest spojrzenie na SMSa, a czym innym scrollowanie mediów społecznościowych. Sam staram się uszanować mojego rozmówcę i nie korzystać z telefonu. Zdarzyło mi się też upomnieć kogoś, kto na spotkaniu w gronie znajomych komentował zdjęcia i posty. I samemu taką krytykę przyjmowałem.
Tłumaczymy to sobie, że jesteśmy w stanie wykonywać kilka czynności naraz: słuchać rozmówcy oraz sprawdzać pocztę. To fikcja.
„Badania pokazują, że ludzki mózg jest w stanie koncentrować się tylko na jednej czynności”. – stwierdza Magdalena Bigaj, prezeska Fundacji Instytut Cyfrowego Obywatelstwa w wywiadzie dla Spider’s Web. „Całą resztę robimy wtedy na autopilocie. Jeśli ktoś przy nas zaczyna sprawdzać lajki, to na chwilę odpływa”.
Smatfonowy zastrzyk dopaminowy
O ile radzę sobie z trzymaniem się z dala od telefonu podczas kontaktów z ludźmi, to zdecydowanie za często mam go przed oczami w czasie wolnym. I w przerwie w pracy. I podczas posiłków.
„Jednak głównym paliwem dla układu nagrody nie są pieniądze, jedzenie ani seks, ani nawet nowe przeżycia, tylko – nadzieje na ich osiągnięcie. Nic bardziej nie nakręca naszego ośrodka przyjemności niż poczucie, że coś może się wydarzyć” – pisze Anders Hansen, szwedzki psychiatra, autor książki „Wyloguj swój mózg”. To jest powód, dla którego możemy tak długo scrollować media społecznościowe i przeglądać czyjeś zdjęcia: czekamy na znalezienie czegoś “wow”.
A zatem wolną chwilę spędzam scrollując. Nawet gdy czytam książkę – wciągającą i inspirującą – robię przerwę, by „wstrzyknąć” sobie dopaminę smartfonem. Aż 35% spośród badanych korzysta z telefonu, tak w dniu wolnym jak i roboczym od 1 do 3 godzin dziennie. Zaś co 10. robi to ponad 5 godzin dziennie, niezależnie czy to dzień roboczy, czy wolny. Tylko niecałe 4% badanych stwierdza, że na telefonie spędza mało czasu lub raczej mało czasu.
Wydaje się, że nie tylko ja wstrzykuję sobie „smartfonową dopaminę”.
Information overload
Kolejnym problemem, który mnie dotyka, to przeładowanie informacjami (ang. information overload). Ilość informacji i bodźców, która codziennie do nas dociera, połączona z ich jakością (często to dźwięki, kolorowe obrazy i filmiki) mogą przeciążyć mózg, który nie jest w stanie nadążyć z przyswajaniem takiego ogromu danych.
I tak jak obżeranie się i jedzenie nieodpowiednich dla nas posiłków będzie nam szkodzić, podobnie jest z informacjami. Magdalena Bigaj zauważa, że o ile świadomość wpływu diety na nasze zdrowie jest już coraz bardziej powszechna, o tyle dieta cyfrowa jest niemal nieznana.
Wydaje się nam, że bycie na bieżąco z newsami, powiadomieniami, mailami i rozrywką przy jednoczesnym podejmowaniu wielu zadań w pracy poprawi jakość naszego funkcjonowania: w końcu zrobienie kilku rzeczy naraz, ostatecznie wydłuży ilość wolnego czasu. Badania pokazują, że praca linearna – podejmowanie kolejnych zadań i kończenie ich – lepiej wpływa na całokształt funkcjonowania. Mózg nie musi co chwilę wracać z rozproszenia do skupienia – a to zajmuje nawet kilkanaście minut i potrzebuje dawki energii.
Higiena cyfrowa na początek
Magdalena Bigaj odradza drastyczny detoks i wyłączenie wszystkiego. To może być przyczyną frustracji. Cyfrową higienę trzeba stopniować. Na początku ustawić powiadomienie tak, by telefon dzwonił tylko w przypadku połączenia głosowego – to może być sprawa priorytetowa. Dalej warto odłożyć telefon poza zasięgiem wzroku, by nie być „na dopaminowej smyczy powiadomień”, jak stwierdza Magdalena Bigaj.
Ważnym elementem jest zdobywanie wiedzy na temat tego, jak funkcjonuje nasz mózg przy kontakcie z bodźcami cyfrowymi. „Zrozumienie tego mechanizmu jest kluczowe do tego, byśmy sami zaczęli sobie intuicyjnie regulować tę cyfrową higienę”. – stwierdza Magdalena Bigaj. – „Musimy zrozumieć, że to, jak wpływają na nas ekrany, zależy przede wszystkim od tego, jak zbudowany jest nasz mózg”.
Trzeba jednak pamiętać, że cyfrowa higiena to budowanie nowych, zdrowych nawyków. Nie pojawią się one dzięki jakiemu magicznemu trikowi, ale dzięki codziennej, wytrwałej pracy i stawianiu małych kroków.
Magdalena Bigaj, w pracy nad uczeniem siebie cyfrowej higieny, a co za tym idzie – swoje dzieci – proponuje lekturę książki „Wychowanie przy ekranie”, które premiera już jutro, 26 kwietnia.
Korzystałem z: spidersweb.pl, cyfroweobywatelstwo.pl, naukawpolsce.pl