Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
W życiu Achille Rattiego, który jako papież przybrał imię Pius XI, bardzo ważną rolę odegrały trzy lata (1918-1921), które spędził on w Polsce jako przedstawiciel swojego poprzednika, Benedykta XV. Pamiątką po tym pobycie jest nie tylko wystrój kaplicy w Castel Gandolfo. Gdyby nie ta misja dyplomatyczna, ks. prof. Ratti – historyk i prefekt Biblioteki Watykańskiej – zapewne nie zostałby papieżem. To właśnie w Warszawie, spod której polska armia cudem odparła bolszewików, mógł sobie wyrobić pogląd na to, czym w istocie jest socjalizm. Bardzo mu się później przydała ta wiedza, kiedy jako papież mierzył się z ważnymi aktualnymi problemami. Szczególne związki łączyły go z XVII-wiecznym męczennikiem św. Andrzejem Bobolą. Był wielkim przyjacielem naszego kraju.
Można chyba powiedzieć, że był to „najbardziej polski” papież do czasów Jana Pawła.
Prorok
„Pius XI był jednym z najwybitniejszych intelektualistów na Stolicy Piotrowej” – mówił historyk prof. Paweł Skibiński dwa lata temu podczas konferencji na Zamku Królewskim w Warszawie poświęconej polskiemu okresowi w życiu Achille Rattiego, późniejszego Piusa XI.
W czasie 17-letniego pontyfikatu rozpoznał i opisał najważniejsze problemy, przed którymi stanął wówczas świat. Na przykład w czasach, kiedy eugenika była powszechnie uznawana za naukę i ceniona jako pomysł na „naprawienie” ludzkości, Pius XI dostrzegł, że wkracza ona w rejony zakazane dla człowieka, i wkrótce ją skrytykował w 1937 r. w encyklice Z gorącą troską (Mit brennender Sorge).
Wykazał się też wielką przenikliwością w ocenie dwóch totalitaryzmów – komunizmu i nazizmu. Ten pierwszy potępił w encyklice Divini Redemptoris (1937 r.), znanej niekiedy również jako O ateistycznym komunizmie, a drugi – we wspomnianej encyklice Z gorącą troską. Krytykował te systemy nie tylko za prześladowanie katolików i Kościoła. Oba opisywał jako systemy parareligijne. Podkreślał, że wspólnota polityczna powinna pełnić rolę służebną w stosunku do społeczeństwa, a więc państwo nie może „pochłaniać” osobowych praw jednostki.
Co ciekawe, Achille Ratti już w latach 30. XX wieku skonstatował, że pod względem politycznym oba socjalizmy są równie niebezpieczne, ale pod względem intelektualnym ten pierwszy stanowi większe zagrożenie. Po upływie wieku możemy się niestety przekonać o słuszności jego sądu. O ile trudno chyba dziś znaleźć myślicieli, którzy by dostrzegali ponętność socjalizmu w wersji narodowej, o tyle międzynarodowy socjalizm jest jak hydra, której wciąż odrastają kolejne ścięte głowy.
Niekiedy wypomina się Piusowi XI sympatyzowanie z Benito Mussolinim u początków jego politycznej kariery. Pamiętajmy jednak, że ten papież, kontynuując przyjętą przez poprzedników taktykę poszukiwania kompromisu ze światem, dążył do znalezienia modus vivendi z władzami różnych państw (także z hitlerowskimi Niemcami i sowiecką Rosją), a czasy były wtedy takie, że większość głównych graczy na arenie międzynarodowej miała ciągotki totalitarne.
Obrona małżeństwa
Pius XI trafnie rozpoznał również zagrożenia dla rodziny. W encyklice Casti conubii wyraził stanowisko Kościoła w sprawach dotyczących m.in. małżeństwa i antykoncepcji. A na jego dorobku w znacznej mierze bazował później Jan Paweł II, nazywany przecież „papieżem rodziny”.
Z kolei w 1928 w encyklice Mortalium animos potępił fałszywe pojmowanie ekumenizmu, przeciwstawiając się promowaniu jedności z Kościołami chrześcijańskimi, które nie pozostawały w łączności doktrynalnej z Kościołem katolickim. Podjął także próby rozmów ekumenicznych z Kościołem anglikańskim i Kościołem prawosławnym, które jednak nie przyniosły oczekiwanych rezultatów.
Pius XI a Polska
Polacy zwiedzający letnią rezydencję papieży w Castel Gandolfo często się dziwią, kiedy zobaczą w tamtejszej kaplicy kopię obrazu Matki Bożej Częstochowskiej i fresk przedstawiający bitwę warszawską 1920 r. Ponoć zaskoczony był także Karol Wojtyła. Otóż w życiu Achille Rattiego bardzo ważną rolę odegrał jego trzyletni pobyt w Polsce, kiedy to od kwietnia 1918 r. do czerwca 1921 r. był przedstawicielem Benedykta XV w naszym kraju – najpierw wizytatorem apostolskim w Polsce i na Litwie, a po odzyskaniu niepodległości: nuncjuszem w Rzeczpospolitej Polskiej.
Kiedy jako nuncjusz został mianowany na arcybiskupa, przyjął sakrę w katedrze warszawskiej. Później żartował, że jest polskim biskupem.
Spóźnialski nuncjusz?
Został zapamiętany głównie jako dyplomata, który jako jeden z nielicznych nie opuścił Warszawy w sierpniu 1920 r., kiedy zbliżały się do niej wojska bolszewickie. Z jego zapisków wynika, że podjął tę decyzję świadomie i prosił kurię rzymską o pozwolenie na pozostanie na miejscu, bo chciał dzielić los warszawian na dobre i na złe. W przededniu bitwy warszawskiej podczas mszy św. ofiarował swoje życie Bogu.
Warto tu podać jeden ciekawy – i dość zabawny – szczegół. Mówi się, że zanim abp. Ratti podjął świadomą decyzję o niewyjeżdżaniu z Warszawy, najpierw spóźnił się na pociąg, którym polski rząd ewakuował dyplomatów do Poznania. Podczas konferencji na Zamku Królewskim ks. prof. Stanisław Wilk przyznał, że legenda o spóźnialskim nuncjuszu rozpowszechniła się z powodu jego pomyłki. Ksiądz Wilk wyciągnął taki mylny wniosek z pewnego zapisku w pamiętniku nuncjusza i podał go w jednym z artykułów naukowych, a potem historia zaczęła żyć własnym życiem.
Wybitny wśród wybitnych
Nikt nie miałby pretensji do abp. Rattiego, gdyby wyjechał on z Warszawy w 1920 r., ale dużo ważniejsze jest to, co zrobił on dla naszego kraju wcześniej i później – zauważył podczas konferencji prof. Paweł Skibiński. Otóż nuncjusz doprowadził bardzo szybko do odbudowania po zaborach i zreformowania struktur Kościoła katolickiego w Polsce. Przyczynił się do tego, że polski Episkopat w międzywojniu składał się z wielu ludzi wybitnych – dobrze wykształconych, energicznych, zaangażowanych społecznie. Największym jego „odkryciem” był August Hlond, późniejszy prymas. Wspierał filozofię funkcjonowania Kościoła w Polsce jako instytucji odgrywającej również ważną społeczną i patriotyczną.
Paradoksalnie, Achille Ratti opuścił Polskę w atmosferze skandalu, bo zarzucono mu, że przed plebiscytem w sprawie przyłączenia Górnego Śląska do Polski zabronił księżom popierać tę ideę z ambon. Prawda była inna, ale nuncjusz był zobowiązany do zachowania tajemnicy i nie mógł się bronić. Benedykt XV dyplomatycznie odwołał go więc z Warszawy i mianował arcybiskupem Mediolanu, a później kardynałem. Arcybiskup Ratti bardzo przeżył tę sytuację, jednak później nie chował urazy.
Papież, choć nie papabile
To wydarzenie otworzyło mu rok później mu drogę do papiestwa. Nigdy, nawet tuż przed konklawe, które wybrało go na Stolice Piotrową, nie był papabile, czyli człowiekiem powszechnie typowanym na papieża. Wybrano go 6 lutego 1922 r., po czterech dniach głosowań.
Jako papież Achille Ratti wspierał nasz kraj na arenie międzynarodowej. Warto przypomnieć też jedną sprawę, w którą szczególnie intensywnie się zaangażował – szybką, jak na ówczesne zwyczaje, kanonizację Andrzeja Boboli w 1938 r. (choć był już wtedy bardzo chory, osobiście poprowadził ceremonię w Watykanie), a w 1922 r. w odzyskanie jego relikwii z muzeum w Moskwie, gdzie były wystawione jako eksponat ilustrujący „religijny fanatyzm”.
Czciciel św. Andrzeja Boboli?
Andrzej Bobola, któremu przypisywano wymodlenie Cudu nad Wisłą, był mu chyba bardzo bliski. Jezuita o. Luis Gallagher, który w imieniu papieża udał się z misją ratowania tego, co pozostało z Kościoła katolickiego w sowieckiej Rosji, tak relacjonował swoją rozmowę z Piusem XI odbytą po tej wyprawie:
Kto wie, może to właśnie św. Andrzej Bobola w niebie wymodlił ks. Achille Rattiemu wybór na Stolicę Piotrową?