Zanim Achille Ratti został papieżem Piusem XI, był naukowcem – zrobił aż trzy doktoraty – i alpinistą. Święcenia kapłańskie przyjął 20 grudnia 1879 r. Dwa lata spędził w Polsce zaraz po tym, gdy nasz kraj odzyskał niepodległość i wznowił stosunki dyplomatyczne z innymi krajami.
Już w kwietniu 1918 r. został mianowany przez papieża Benedykta XV wizytatorem apostolskim w Polsce. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości został nuncjuszem i jako jeden z dwóch przedstawicieli dyplomatycznych innego państwa został w Polsce podczas bitwy warszawskiej w 1920 r.
Zobaczył wtedy bolszewików w natarciu i po latach, już jako papież, wydał encyklikę Divini Redemptoris – o bezbożnym komunizmie. To z jego inicjatywy w Grotach Watykańskich powstała kaplica Matki Boskiej Częstochowskiej, a na ścianach kaplicy papieskiej w Castel Gandolfo można oglądać malowidła scen z dziejów Polski, m.in. cud nad Wisłą.
To on w 1923 r. zatwierdził i rozszerzył na całą Polskę święto Matki Bożej Królowej Polski, wyznaczając jego datę na 3 maja. Po wyborze na papieża 6 lutego 1922 r. tak mówił do polskich kardynałów: „Podziwiam Polaków i kocham, i nadal miłować będę drogą Polskę i modlić się za nią nie przestanę”.
Pontyfikat Piusa XI przypadł w trudnym okresie. Pozornie świat odżywał po udręczeniu wydarzeniami I wojny światowej, ale rany były głębokie, a międzynarodowe konflikty, mimo strat, nierozwiązane.
Trauma trwała, a na horyzoncie wyrastały dwa nowe niebezpieczeństwa. Na Wschodzie komunizm, który po krwawej rewolucji bolszewickiej 1917 r. rósł w siłę, a na Zachodzie faszyzm, którego istotę i zagrożenie niezbyt właściwe na początku rozpoznano.
Papież był jednak czujny. 14 marca 1937 r. wydał encyklikę Mit brennender Sorge, w której potępił hitleryzm, jego pogańskie tendencje oraz ideę wyższości ras. Do wybuchu II wojny światowej nie dożył.
Przez długi czas krążyła informacja, podana tuż po jego śmierci przez francuskiego kard. Eugene Tisseranta, że wieczorem przed śmiercią papież dostał zastrzyk od doktora Francesco Petacciego (którego córka była kochanką Benito Mussoliniego) i w rezultacie zmarł. Na śmierci Piusa XI miało zależeć środowisku Mussoliniego, które obawiało się planowanego przez papieża oficjalnego przemówienia potępiającego faszystów i antysemityzm.
W lutym 1937 r. polska mistyczka, s. Leonia Nastał mieszka w Poznaniu przy ul. Działyńskich 7/14. Jest przełożoną tutejszego domu wspólnoty sióstr w Zgromadzeniu Służebniczek.
Jako zelatorka Arcybractwa Straży Honorowej Najświętszego Serca Pana Jezusa zna nauczanie Piusa XI, który w encyklice Miserentissimus Redemptor z 1928 r. mocno przyczynił się do propagowania powszechnego obowiązku wynagrodzenia Sercu Jezusowemu. Po otrzymaniu informacji o tym, że papież choruje, pod datą 1 lutego w szóstym zeszycie jej duchowego dziennika czytamy:
„Dusza moja uniosła się w nieskończoność, do Ojca niebieskiego. Zaczęłam Go błagać o zdrowie dla Ojca Świętego. Przyszło mi na myśl, by swoje życie zaofiarować dla wyjednania zdrowia Ojcu Świętemu. Zawstydziłam się tak, że nie śmiałam takiej ofiary Bogu przedkładać, choć nie raz, ale dziesięć razy gotowa byłabym złożyć swoje życie za Ojca Świętego. Kiedy tak klęczałam upokorzona swoim ubóstwem i pragnieniem wyjednania zdrowia ojcu chrześcijaństwa, usłyszałam głos: Przyjmę twoją ofiarę”.
Więcej na temat modlitwy s. Leonii w intencji papieża nie wiemy, mistyczka już o swojej ofierze nie wspomina.
Dwa lata później, znów w lutym, świat obiegła informacja o śmierci papieża. „Zmarł w Watykanie 10 lutego 1939 r., o godzinie 5.30 rano” – donoszą depesze. S. Leonia jest wtedy w Szczawnicy, odbywa kurację klimatyczną z powodu szybko postępującej gruźlicy. Choroba postępuje i jej stan coraz szybciej się pogarsza.
Pod datą 12 lutego 1939 r., a więc dwa dni po śmierci papieża i dwa dni przed jego pogrzebem w dzienniku duchowym zapisała treść mistycznego widzenia.
„Wieczorem Pan Jezus przeniósł moją duszę do nieba i ukazał mi przyjęcie do grona Apostołów zmarłego Ojca Świętego Piusa XI. Ojciec Święty, w białej szacie, z krzyżem na piersiach, był uśmiechnięty, pełen radości. W pewnym momencie mała bugia, którą niosła przed nim jakaś niewidzialna ręka, rozpłomieniła się jak słońce, a Pan Jezus rzekł: Oto nowa światłość Jeruzalem niebieskiego.
Naprzeciw Ojca Świętego wyszedł św. Piotr pełen chwały. Podał rękę Piusowi, a Pan Jezus mówił: Tu es Petrus in aeternum. Zrozumiałam, że mówił to o Ojcu Świętym, że go umieszcza w gronie świętych papieży. Ojcze Święty – zawołałam – żyjąc na ziemi nie znałeś mnie, nie wiedziałeś, że przed dwoma laty ofiarowałam Bogu życie za ciebie…”.
Siostra Leonia zmarła jedenaście miesięcy później, 10 stycznia 1940 r.