W nocy z 24 na 25 grudnia na murach warszawskiej bazyliki pojawiły się namalowane sprejem polityczne i antykościelne hasła. Wigilijna profanacja to nie pierwsza światopoglądowa demonstracja w bezpośrednim otoczeniu świątyni. Latem 2020 r. działacze LGBT zawiesili na stojącej przed kościołem figurze Chrystusa tęczową flagę.
Wczoraj (02.01) warszawska policja pochwaliła się ujęciem prawdopodobnego sprawcy niedawnego aktu wandalizmu. Z racji, że zdewastowany kościół pw. Świętego Krzyża podlega ustawie o ochronie zabytków, mężczyźnie grozi nawet do 8 lat pozbawienia wolności. Z obawy zaś przed ryzykiem matactwa, sąd rejonowy zastosował wobec niego areszt tymczasowy na okres 3 miesięcy. Spowodowane przez mężczyznę straty przekraczają 100 tys. zł.
W związku z incydentem mieszczące się w pobliżu Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego zapowiedziało objęcie świątyni stałym monitoringiem. Dewastację potępił również stołeczny konserwator zabytków Michał Krasucki.
Profanacja również w Łodzi
Tymczasem w sylwestrową noc doszło do zniszczenia figury Dzieciątka Jezus w szopce ustawionej przed łódzką katedrą pw. św. Stanisława Kostki. Figurka ta, przenoszona co roku do żłóbka w uroczystej procesji wieńczącej mszę pasterską w katedrze, stanowi dar od papieskiego jałmużnika kard. Konrada Krajewskiego. Dewastację zauważyli przybyli na poranne noworoczne nabożeństwo wierni. Proboszcz katedralnej parafii, ks. prał. Ireneusz Kulesza, oszacował powstałe straty na 1,5 tys. zł.
Duchowny przypomniał również, że to nie pierwsza profanacja w łódzkiej katedrze. W lipcu ub. roku drzwi wejściowe do kościoła zostały pomazane sprejem przez 21-letniego mężczyznę. Jeszcze wcześniej protestujący przeciw skandalowi wokół kościelnych szkół w Kanadzie zanurzyli w czerwonej farbie swoje dłonie i pozostawili odciski przed wejściem do świątyni.
W ciągu zaledwie ostatniego miesiąca doszło w Polsce do co najmniej sześciu przypadków profanacji: w Korytach k. Torzymia, Głogowie, Zielonej Górze i Łęcznej oraz we wspomnianych Warszawie i Łodzi.