„Sprawca tego czynu przyniósł największą szkodę własnej godności, gdyż podniósł rękę na krzyż, który jest świętością dla prawosławnych i katolików. A dla ludzi dobrej woli symbolem cywilizacyjnym, wartym wszelkiego szacunku” – napisał chorwacki biskup katolicki Antun Škvorčević w posłaniu do swojego prawosławnego odpowiednika biskupa Jovana. Co było powodem tego listu?
Zniszczony krzyż
Dla o. Dejana Šaricia, pełniącego od lipca br. funkcję proboszcza prawosławnej cerkwi św. Jerzego w Požedze w Slawonii (we wschodniej Chorwacji), ostatni niedzielny poranek mógł być podobny do innych dni świątecznych. Zazwyczaj od rana służy on Boską Liturgią w swojej parafii, do której uczęszczają wierni nie tylko z liczącego blisko 19 tys. mieszkańców miasteczka, ale również z okolicznych miejscowości.
W regionie przeważają katolicy, a samo miasto znajduje się na obszarze rzymskokatolickiej diecezji pożeskiej i prawosławnej diecezji pakraczko-slawońskiej, wchodzącej w skład Serbskiej Cerkwi Prawosławnej.
Niedziela, 12 września zapisała się jednak bolesnym doświadczeniem dla całej wspólnoty parafialnej. Duchowni i wierni zobaczyli po przyjściu na niedzielą Eucharystię, że ktoś zdewastował duży, marmurowy krzyż.
Do tej pory stał on na postumencie tuż obok cerkwi. Oderwano go od postawy, złamano w dwóch miejscach w okolicy przecięcia belek i porzucono obok.
Wandalizm czy akt nienawiści?
Krzyż znajdował się na ogrodzonym terenie należącym do parafii, więc sprawcy profanacji musieli najpierw sforsować metalowy płot osadzony na betonowym fundamencie. Dewastacja miała miejsce w nocy z soboty na niedzielę, gdyż w sobotę, zarówno podczas porannej liturgii jak i nabożeństwa wieczornego, krzyż jeszcze stał. Kształt zniszczeń i złamań krzyża jednoznacznie wskazuje, że stoi za tym działanie człowieka.
Policja na razie nie jest w stanie zidentyfikować sprawców. Świątynia nie ma zainstalowanego systemu monitoringu, choć na noc ogrodzenie jest zawsze zamykane. Istnieją w tej chwili dwie hipotezy.
Mógł to być bezmyślny wandalizm osób znajdujących się w sobotnią noc pod wpływem środków odurzających. Lub też czyn motywowany nienawiścią do prawosławnych i zadawnionymi animozjami pomiędzy Chorwatami i Serbami.
Obszar Slawonii był na początku lat 90. XX wieku areną wojny pomiędzy tymi dwoma narodami, towarzyszącej rozpadowi Jugosławii.
Katolicy i prawosławni
Proboszcz parafii przyznał w rozmowie z mediami, że woli mimo wszystko wierzyć w pierwszy z powyższych scenariuszy. I w to, że sprawcą mógł być pojedynczy człowiek, na przykład w stanie nietrzeźwym. Bowiem pomimo bolesnej historii katoliccy i prawosławni mieszkańcy Požegi starają się żyć w pokoju.
Zdaniem o. Šaricia żadnemu normalnemu mieszkańcowi miasteczka nie przyszłoby do głowy niszczyć krzyż przy świątyni, do której uczęszczają jego sąsiedzi. Świętokradczy czyn potępił burmistrz miasta i liczni mieszkańcy w sieciach społecznościowych.
Razem naprawimy zniszczony krzyż
W znamienny sposób na to przygnębiające wydarzenie zareagował miejscowy ordynariusz rzymskokatolicki bp Antun Škvorčević. Tego samego dnia na stronie diecezji opublikowano list hierarchy do jego prawosławnego odpowiednika, prawosławnego biskupa Jovana (Ćulibrka), znanego zresztą z zaangażowania ekumenicznego.
Hierarcha katolicki wyraził ubolewanie z powodu tego agresywnego aktu, wskazując, iż sprawcy poniżyli nie tych, których być może mieli zamiar obrazić, ale samych siebie i własną godność.
List bpa Škvorčevicia nie miał jednak tylko charakteru kurtuazyjnego. Ordynariusz zadeklarował w nim, że osobiście weźmie udział rekonstrukcji lub wykonaniu nowego krzyża. „Razem naprawimy zniszczony krzyż, a sumienie sprawcy polecam Bogu, aby je oświecił, skłonił do pokuty i usposobił do czynienia dobra” – podsumował katolicki biskup.
Na podst. bitno.net, pozega.eu, pozeska-biskupija.hr