Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
"Po latach siermiężnego komunizmu na terenach byłej Jugosławii przyjście Gospy 40 lat temu było naszym wybawieniem. Chociaż dzieci, którym objawiła się Maryja też przeżywały ciężkie chwile, ponieważ były wielokrotnie przesłuchiwane przez ówczesne władze. Proboszcz parafii św. Jakuba w Medjugorie, franciszkanin Jozo Zovko, który bronił widzących Gospę dzieci, został aresztowany i więziony przez trzy lata, bity i torturowany. To były ciężkie miesiące, dni i lata".
"Kiedy papież Franciszek przysłał do nas trzy lata temu arcybiskupa Henryka Hosera, szybko przekonaliśmy się, że mamy w nim nie tylko wizytatora apostolskiego, ale nade wszystko dobrego pasterza, który dba o swoją trzódkę" – wspominają pallotyńskiego misjonarza mieszkańcy Medjugorie.
Można powiedzieć, że Medjugorie było zwieńczeniem życia i posługi kapłańskiej arcybiskupa Hosera. Jaki był tutaj, w „Wiosce Gospy”?
Jak zatroskany ojciec, wymagający, ale pełen życzliwości, otwartości. Wspierający dobrym słowem, ale też konkretnymi czynami, mieszkańców oraz miejscowe wspólnoty. Jedną z nich jest Nuovi Orizzonti Community, czyli Wspólnota Nowe Horyzonty, która na co dzień działa w Medjugorie, ale też w innych miejscach.
– Abp Hoser był dla nas niezłomnym człowiekiem modlitwy. Często pozostawał na adoracji, na kolanach, w swoim czcigodnym wieku, budując nas wszystkich swoim wielkim świadectwem żywej i autentycznej wiary. Po zakończonej liturgii lubił przystawać i spotykać pielgrzymów. Dla nas był potulnym i pokornym pasterzem, którego dał nam papież, aby zwiększyć naszą wiarę w Boga i nabożeństwo do Maryi Królowej Pokoju – dzielą się członkowie Wspólnoty Novi Orizzonti.
– Arcybiskup żywo interesował się naszymi skomplikowanymi losami, powrotem z „ciemności do światła” – mówi Dawid z wspólnoty Cenacolo. – Tym, że można zmienić swoje życie, że można nam zaufać i zawsze dać szansę. Nie tylko dawał nam swoje błogosławieństwo, ale też zwyczajnie darzył zaufaniem, co dla nas, często „życiowych rozbitków”, było bardzo ważne.
– Mogłyśmy zawsze liczyć na pomoc duszpasterską wizytatora apostolskiego – mówią siostry ze Wspólnoty Błogosławieństw. – To było dla nas bardzo ważne.
– To na zaproszenie arcybiskupa Henryka przyjechałem w tym roku po raz drugi na Festiwal Młodych do Medjugorie – mówi abp Tadeusz Wojda, metropolita gdański. – Arcybiskup poprosił mnie, abym przygotował katechezę dla młodzieży, przybywającej tutaj z całego świata. Będzie nam wszystkim brakowało arcybiskupa Hosera.
– Można powiedzieć, że nasz polski biskup, tutaj w Medjugorie był traktowany jak "swój człowiek", ktoś bliski, kto tu się urodził lub spędził wiele lat. Ceniono go jako wysłannika papieża Franciszka. Ale też jako skromnego człowieka, kapłana i też lekarza, do którego w razie potrzeby można się zwrócić bez żadnego skrępowania czy oficjalnych gestów. Abp Hoser był w Medjugorie bardzo lubiany i szanowany – opowiada Wiesław Jindraczek, który mieszka w Medjugorie od prawie 20 lat. Często spotyka się z pielgrzymami z całego świata, aby podzielić się swoim niezwykłym świadectwem przemiany życia, gdzie wszystko zaczęło się tu, na medjugorskiej ziemi.
Arcybiskupa wspomina również Ania Golędzinowska, której historię znamy, bo to właśnie tu w Medjugorie top modelka i prezenterka telewizyjna radykalnie porzuciła swoje „stare” życie, aby na nowo się narodzić.
– Znałam księdza Hosera i miałam z nim dobry kontakt. Mogę powiedzieć, że nie był to powierzchowny ksiądz i zawsze pamiętał, o czym rozmawialiśmy. A potem o to pytał przy następnej rozmowie. Medjugorie nazywał wyjątkowym miejscem, mając na myśli przede wszystkim powołania i nawrócenia, jakie tu się dokonują.
– Nasza ostatnia rozmowa, telefoniczna, odbyła się niedawno. Ksiądz Hoser miał inny głos, pełen cierpienia. Niestety, ale miałam przeczucie, że to już są ostatnie chwile, kiedy możemy jeszcze się usłyszeć. Chociaż próbowałam sobie i jemu powiedzieć, że zobaczymy się pod koniec sierpnia w Medjugorie. Arcybiskup zapytał o moją szkołę. 29 lipca udało mi się jeszcze wysłać do niego wiadomość, że zdałam wszystkie egzaminy. Potem tylko cisza…
– Rzeczywiście zobaczymy się pod koniec sierpnia... Tylko, że nie w Medjugorie, a w Warszawie na uroczystej mszy pożegnalnej. Również po to, by oddać mu ostatni ziemski ukłon. Będzie mi go bardzo brakowało – pisze w swoich mediach społecznościowych Ania Golędzinowska.
– Spotkamy się z naszym arcybiskupem w domu Ojca – mówią mi na zakończenie mieszkańcy i pielgrzymi przybywający do Medjugorie.