separateurCreated with Sketch.

Bóg nie zapłacił podatku, więc go zlicytowali. Prawdziwa historia niezwykłego postępowania w USA

Zdjęcie ilustracyjne

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Karol Wojteczek - 16.05.22
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Znane powiedzenie głosi, że w życiu pewne są tylko śmierć i podatki. Jak się okazuje, drugi z punktów powyższej prawidłowości odnieść można nawet do wszechwiecznego, stojącego ponad śmiercią Boga.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Przekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Pierwsza połowa XIX w. to w Stanach Zjednoczonych czas gwałtownego rozwoju wspólnot adwentystycznych, znanych jednak wówczas raczej jako milleryści (od nazwiska lidera). Wspólnoty te wyróżniała wiara w bardzo rychłe powtórne przyjście Chrystusa. Wiele z nich pokusiło się nawet o wyznaczanie dla nadchodzącej paruzji konkretnych dat. Najbardziej znana z nich, 22 października 1844 r., przeszła potem do historii jako „Wielkie Rozczarowanie” [więcej o tym (nie)wydarzeniu tutaj].

O ile jednak prognozy dot. powtórnego przyjścia Chrystusa milleryści opierali najczęściej o fragment z Księgi Daniela (Dn 8,14: „Jeszcze przez dwa tysiące trzysta wieczorów i poranków, następnie świątynia odzyska swoje prawa”), niektórym ich grupom konieczne wydało się również zdekodowanie proroctwa o miejscu nadchodzącej paruzji.

Lider wspólnoty zwanej Celestią, Peter Armstrong z hrabstwa Sullivan w Pensylwanii, uznał, że informacja ta przekazana została w wersecie z Księgi Izajasza (Iz 2,2: „Stanie się na końcu czasów, że góra świątyni Pańskiej stanie mocno na wierzchu gór i wystrzeli ponad pagórki”). Aby więc oszczędzić Bogu dylematów związanych z wyborem konkretnych wierzchołków, Armstrong postanowił Najwyższego wyręczyć. W tym celu na początku lat 50. XIX w. zakupił ok. 6 mil kwadratowych ziemi (ok. 15,5 km2) w górujących nad hrabstwem Appalachach.

Na zakupionym przez mężczyznę terenie stanęła niewielka gromadząca członków Celestii osada ze świątynią w centrum. Mimo fiaska kolejnych paruzyjnych proroctw początkowo żyli oni spokojnie, nie niepokojąc innych mieszkańców Sullivan. Kłopoty przyniosła dopiero wojna secesyjna (1861–1865), kiedy to wioska zaczęła podupadać gospodarczo. Wówczas to Armstrong wystąpił do lokalnej administracji o zwolnienie z podatku od nieruchomości, uzasadniając to uchodźczym charakterem osady. Władze hrabstwa Sullivan odrzuciły jednak tę prośbę.

Ażeby więc ulżyć swojemu portfelowi (wszak on był właścicielem całej działki), lider Celestii wpadł na genialny pomysł. W 1864 r. postanowił on... przepisać nieruchomość na „Stwórcę i Boga nieba i ziemi oraz na Jego spadkobierców w Jezusie Mesjaszu, na ich właściwy użytek i zachówek na zawsze”. Nie rozwiązało to jednak problemu podatków, których nowy Właściciel terenu również nie zamierzał uiszczać.

W związku z narastającymi zaległościami należąca do Boga/Armstronga ziemia została ostatecznie, w 1876 r., zlicytowana. Co ciekawe, odkupił ją syn Petera. Nie uratowało to jednak samej osady. W obliczu postępującej kompromitacji ruchów millerystycznych, wioska coraz bardziej podupadała, aż wreszcie na początku lat 90. XIX w. opustoszała całkowicie. Dziś na jej miejscu stoi jedynie żartobliwa tablica pamiątkowa, przypominająca o sytuacji, w której to "Bóg został zlicytowany za niepłacenie podatków".

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.