Włoski dziennikarz Luciano Regolo*, w wywiadzie specjalnie dla Aletei, przytacza poruszającą historię wielkiego nabożeństwa zakonnika do Najświętszej Maryi Panny i przywołuje nieznane dotąd epizody związane ze świętym z San Giovanni Rotondo.
Wiele słyszymy o tym, że o. Pio był bardzo zaprzyjaźniony z Maryją. Skąd u kapucyna taka niesamowita więź z Matką Bożą?
Luciano Regolo: Mistyczne dialogi z Maryją i Jej obecność w życiu zakonnika były częścią całego planu Boga wobec niego. Widywał Ją od dziecka i ze zdumieniem przyjął wiadomość, że inni jej nie widzą. Dla niego była ona „przyjaciółką” czy „znajomą” i stałą obecnością. Nie miał oporów, by nazywać Ją Matką Nieba czy Najsłodszą Matką.
Czy jako kapłan w czasie swojej posługi odczuwał w którychś momentach szczególne działanie Matki Bożej?
Odczuwał to nieustannie, także dlatego, że zawsze miał przy sobie różaniec. Odmawiał go kilka razy dziennie. Dość powiedzieć, że zmarł z imionami Jezusa i Maryi na ustach. Przy swojej śmierci wypowiedział bowiem słowa: „Jezus, Maryja”. Były jednak dwa momenty, w których bliskość Maryi była dla Ojca Pio szczególnie intensywna: po pierwsze, podczas spowiedzi.
Często widział Ją u stóp konfesjonału, która z matczynym i pełnym miłości entuzjazmem wstawiała się za tymi, którzy przed nim stali, do tego stopnia, że wyjaśniał swoim współbraciom: "Ona jest naprawdę naszą Orędowniczką". Po drugie, często przebywała u jego boku podczas sprawowania Eucharystii.
Pewien duchowy syn zakonnika zeznał podczas procesu kanonizacyjnego, że on sam widział kiedyś Matkę Bożą u stóp ołtarza i poinformował o tym Ojca Pio. Ten jednak poprosił go o zachowanie absolutnej tajemnicy.
Wiemy doskonale, że Ojciec Pio bardzo cierpiał. Było to wywołane stygmatami, ale także zarzutami ze strony jego przeciwników. Czy Matka Boża pomogła Ojcu Pio przezwyciężyć trudności i cierpienia, których doświadczył?
Oczywiście, że tak! Przychodziła ze swoją czułością, pocieszając go po diabelskich napaściach. Ojciec Pio kilkakrotnie pisał do swoich kierowników duchowych, ojca Benedetto i ojca Agostino, o tych "wizytach" niebieskiej Matki i o tym, że miały one na niego uzdrawiający wpływ.
Myślenie o Maryi sprawiało mu wielką radość. Mówił, że jej piękno jest nie do opisania. W 1959 r. dopadło go bardzo poważne zapalenie oskrzeli i wielu sądziło, że nie przeżyje. W tym samym roku figura Matki Bożej Fatimskiej, która pielgrzymowała po całych Włoszech, została przywieziona helikopterem do San Giovanni Rotondo.
Ojciec starał się ze wszystkich sił wstać z łóżka, do którego od pewnego czasu był unieruchomiony. Dał się znieść na dół, aby złożyć Jej hołd. Został poprzez Jej wstawiennictwo uzdrowiony, a potem sam napisał, że otrzymał ten "cud" od Matki Bożej.
Pisze pan w swojej książce O Maryjo, Matko najsłodsza!, że w klasztorze kapucynów w San Giovanni Rotondo można było zobaczyć Ojca Pio odmawiającego przez cały czas różaniec. Dlaczego uznał tę modlitwę za tak skuteczną broń przeciwko diabłu?
Z bardzo prostego powodu – ponieważ jest to modlitwa, która odtwarza całą tajemnicę zbawienia, od wcielenia do zmartwychwstania, i jest hymnem wyrazem głębokiej ufności w miłosierdzie i miłość Boga. Maryja jest nową Ewą, która miażdży węża. Ponieważ nigdy nie wątpi w Pana, nawet u stóp krzyża. To właśnie to sprawia, że diabeł ucieka.
Ci, którzy mają Boga w sercu, nie mają się czego obawiać ze strony diabła, rozpoznają jego sidła i nie ulegają pokusie. Dlatego też często odmawiany różaniec chroni nas, umacniając w wierze i przyjaźni z Bogiem. Takie były przekonania, które ożywiały serce świętego z Pietrelciny. Pewnego razu młodemu bratu, który nie mógł zrozumieć sensu powtarzania w kółko tych samych formuł i modlitw, odpowiedział szczerze Ojciec Pio:
"Wy, którzy uważacie różaniec za modlitwę odpowiednią tylko dla starych kobiet, weźcie ten różaniec i używajcie go – właśnie z powodu jego pozornej, nadzwyczajnej bezużyteczności – za "małe narzędzie" do otwierania drzwi nieba".
Innemu zakonnikowi, który zapytał go: "Ojcze, dlaczego zawsze odmawiasz różaniec, a nie inne modlitwy?", odpowiedział: "Ponieważ Matka Boża nigdy nie odmówiła mi łaski wyproszonej przez odmawianie różańca".
Natomiast jednej ze swoich duchowych córek polecił go jako uprzywilejowane narzędzie obrony przed atakami diabła. "Bądźmy ostrożni – mówił jej – zawsze trzymajmy broń w ręku i bądźmy czujni, bo wróg nie śpi, my też uciekajmy przed cieniem grzechu".
Czy postawa Ojca Pio wobec Maryi czegoś pana nauczyła lub czymś zainspirowała?
Tak, inspiruje mnie każdego dnia. Na stoliku nocnym trzymam małą figurkę Ojca Pio, którą kupiłem w San Giovanni Rotono i stawiam ją obok wizerunku Matki Bożej Łaskawej. Podarował mi ją mój kolega Stefano Campanello, dyrektor Padre Pio TV i wielki znawca życia świętego. Dlatego każdego dnia pamiętam, aby patrzeć na Maryję jako na Matkę i nauczycielkę, zgodnie z nauczaniem Ojca Pio.
Chcę widzieć w Niej pierwszą uczennicę Jezusa, która umiała zachować pewne sprawy w swoim sercu, rozważać je i zawsze dążyć do bliskości z Bogiem, nie tracąc przy tym z oczu potrzebujących. Maryja, choć zasmucona zapowiedzią anioła, wiedząc, że jej starsza kuzynka Elżbieta jest w ciąży, "wstała i poszła szybko", aby jej pomóc.
To nie przypadek, że to zdanie z Pisma Świętego odnoszące się do Matki Bożej zostało wybrane przez papieża Franciszka jako motto ŚDM 2023 w Lizbonie. Myślę, że tego uczy nas również Ojciec Pio i jego przyjaźń z Maryją.
Więcej przeczytasz w książce O Maryjo, Matko najsłodsza, wyd. Esprit (2022)
*LUCIANO REGOLO – włoski dziennikarz i autor wielu książek (m.in. "O Maryjo, Matko najsłodsza" oraz "Święty w mojej rodzinie"). Dyrektor popularnego we Włoszech serwisu Famiglia Cristiana. Prywatnie ojciec Alessandra i Raffaella.