Żyjąca na przełomie XVIII i XIX wieku jest, obok świętego Serafina z Sarowa, jedną z najpopularniejszych świętych prawosławnych. Kanonizowana stosunkowo niedawno (w 1978 roku przez Rosyjską Cerkiew Prawosławną poza Granicami Rosji, dziesięć lat później przez Patriarchat Moskiewski), zdobywa coraz większą sławę na całym świecie, także wśród wiernych innych Kościołów. Co sprawia, że ta niecodzienna postać stała się tak bliska wielu ludziom?
Ksenia Petersburska – specjalistka od kojarzenia małżeństw
Pewnego dnia Ksenia zawitała w domu Paraskiewy. Jak zwykle w dość osobliwej kreacji: w długiej, zniszczonej, czerwonej spódnicy oraz mocno znoszonym, zielonym kubraku. Od lat była tam częstym gościem, przychodząc na herbatę z samowara i bliny. Kobieta doskonale wiedziała, że trzydziestoletnia Paraskiewa cierpi z powodu samotności – od lat nie mogła znaleźć męża, jak również bardzo pragnęła zostać matką.
Tuż po wejściu zwróciła się do niej: „Dlaczego siedzisz w domu i cerujesz pończochy, skoro właśnie Bóg zsyła ci syna?!”. Paraskiewa była wprawdzie przyzwyczajona do niecodziennych zachowań Ksenii, niemniej tym razem to już za wiele! Wybiegła zapłakana z domu i wkrótce znalazła się obok jednego z cmentarzy, gdzie wśród zbiegowiska ujrzała straszny widok – martwą kobietę potrąconą przez powóz.
Tragicznie zmarła była w zaawansowanej ciąży i tuż przed śmiercią urodziła dziecko. Tłum gapiów długo zastanawiał się, kim była ofiara wypadku i kto jest ojcem dziecka, nikt jednak nie zdecydował się od ręki zapewnić noworodkowi opieki. Paraskiewa oświadczyła, że ona się nim zaopiekuje. Wraz ze swoimi rodzicami zajęła się dzieckiem, a po krótkim czasie pojawił się jej w życiu także wybranek. Para wzięła ślub i adoptowała chłopca – dożyli razem późnej starości, nie mając biologicznych dzieci.
Inna mieszkanka Petersburga zapisała w swoich wspomnieniach, że Ksenia zaczepiła ją kiedyś na ulicy i powiedziała, że wkrótce „jej mąż pochowa swoją żonę”. Słowa te kobieta wzięła za bezsensowne majaczenia. Sama była bowiem panną, a od pewnego czasu definitywnie straciła nadzieję na zamążpójście. Jakiś czas późnej, odwiedzając jedną z podmiejskich świątyń, przypadkowo natknęła się na trwający właśnie pogrzeb. Dowiedziała się, że chowano żonę młodego lekarza, który mocno przeżył jej śmierć. W cerkwi spotkała go później kilka razy, po nabożeństwie zaczęli ze sobą rozmawiać. Po dwóch latach wzięli ślub.
Ksenia w mundurze i z domalowanymi wąsami
Powyższe historie to wierzchołek góry opowieści, których bohaterką jest Ksenia Petersburska. O jej wczesnym życiu wiadomo niewiele, poza tym, że mając 18 lat wyszła za mąż za ucznia szkoły oficerskiej, Andrieja Fiodorowicza Pietrowa, który zaczął szybką karierę w armii i dosłużył się stopnia pułkownika.
Para nie miała dzieci, lecz żyła szczęśliwie w domu na brzegach Newy. Gdy Ksenia miała 26 lat, mąż nagle zmarł. W nielicznych rozmowach po jego śmierci kobieta zwierzała się, że oprócz zwykłego ludzkiego żalu, martwił ją również fakt, iż mąż odszedł nagle, bez przystąpienia do spowiedzi i Eucharystii.
Ksenia tuż po śmierci męża zaczęła się zachowywać w sposób niestandardowy. Przepisała swój dom znajomym, którzy mieli córkę na wydaniu, lecz nie mogli zapewnić jej odpowiedniego posagu.
Zaznaczyła także, że część środków z domu przeznaczy na budowaną cerkiew Opieki Bogurodzicy, a domowe sprzęty zamierza sprzedać. Zażądała za nie zapłaty w drobnych, pięciokopiejkowych monetach z wizerunkiem świętego Jerzego na rewersie, nazywanych „carem na koniu”. Monety te nosiła przy sobie i rozdawała dzieciom oraz ulicznym żebrakom.
Przywdziała mundur swojego zmarłego męża, powtarzając często: „zostawcie Ksenię w spokoju, właśnie ją pochowałem!”. W męskim przebraniu chodziła po mieście, nieraz też domalowywała sobie ciemne wąsy. Gdy mundur uległ całkowitemu zniszczeniu, zaczęła nosić charakterystyczną czerwoną spódnicę i zielony sweter (lub też zieloną spódnicę i czerwony kubrak), co odpowiadało kolorowi munduru małżonka.
Ksenia Petersburska – święta wariatka
Żyjąc w ten sposób prawie 45 lat, Ksenia rzadko nocowała u znajomych lub dalszej rodziny. Wieczorem przebywała za miastem, klęcząc w polu i odmawiając modlitwę Jezusową. Widywano ją w pobliżu budujących się w mieście świątyń. W nocy układała cegły lub kawałki drewna, co pomagało budowniczym, którzy o świcie rozpoczynali dalsze prace.
Uczęszczała na nabożeństwa, spowiadała się i oddawała cześć ikonom. Traktowano ją jako nieszkodliwą wariatkę. Ksenia zaczepiała na ulicy nieznanych sobie ludzi i w mało zrozumiały na pierwszy rzut okaz sposób przepowiadała im przyszłość, ostrzegając przed niebezpieczeństwami i grzechem, zachęcając do dzieł miłosierdzia wobec słabszych oraz nawrócenia.
Tylko raz widziano ją rozgniewaną, gdy młody chłopak wulgarnie ją przedrzeźniał i rzucał w nią ulicznymi odpadkami. Jego rodzicom donośnie zacytowała z pamięci kilka fragmentów Biblii o szkodliwości nienawiści. Pod koniec życia coraz powszechniej traktowana była jako jurodiwa – osoba radykalnie poświęcająca się sprawom Bożym, choć w zewnętrznych przejawach życia sprawiająca wrażenie szalonej.
Ksenia Petersburska zmarła w opinii świętości w 1806 roku. Na jej grób masowo przychodzili petersburżanie. Następowały tam liczne cuda i uzdrowienia, w szczególności z kobiecych chorób nowotworowych. Samotni znajdowali po modlitwie przy grobie swoje drugie połowy, a rodzice z problemami wychowawczymi doznawali szybkiego rozwiązania kłopotów.
Pamięć i kult świętej przetrwał propagandę czasów ZSRR, przedstawiającą Ksenię jako osobę z poważnymi zaburzeniami psychicznymi. W zwariowanej współczesności pozornie szalona Ksenia wydaje się – paradoksalnie – znakiem uporządkowanej Bożej obecności.