Nie dajmy się zwariować
Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski na pierwsze głosy krytyki wobec swojego zarządzenia, które ma doprowadzić do usunięcia krzyży i obrazów religijnych z urzędów stolicy, zareagował komentarzem „Nie dajmy się zwariować. Nikt nie zamierza prowadzić w Warszawie walki z jakąkolwiek religią”.
Ten postulat jest bardzo trafny - nie dajmy się zwariować. Ostatni raz krzyże z urzędów w Polsce usuwali komuniści. Wtedy, gdy walczyli z religią. A zatem nie dajmy się zwariować i nazwijmy rzeczy po imieniu - władze Warszawy bezprawnie ingerują w chronione konstytucją życie religijne.
Neutralność a bezstronność
Prezydent Warszawy zapewne dobrze wiedział, że jego decyzja wywoła sprzeciw. Nie poinformował o niej w mediach społecznościowych, nie zorganizował żadnych konsultacji, zarządzenie nie trafiło na głosowanie w Radzie Miasta i nie przeszło żadnej innej demokratycznej procedury. Co więcej, w godzinach jej publikacji awarii uległa strona warszawskiego Biuletynu Informacji Publicznej.
Na koniec swojego wpisu w mediach społecznościowych Rafał Trzaskowski zacytował następujące zdanie: „Rzeczpospolita Polska jest państwem świeckim, neutralnym w sprawach religii i przekonań”. Ktoś mógłby pomyśleć, że to paragraf z Konstytucji Rzeczypospolitej, który dodaje autorytetu zarządzeniu. Tak jednak nie jest. To fragment komunistycznej jeszcze ustawy, uchwalonej w państwie, które przez całą swoją historię zwalczało religię na wszelkie możliwe sposoby. We wpisie jednak na próżno szukalibyśmy informacji o źródle cytatu.
Co naprawdę mówi konstytucja?
Co naprawdę mówi nam Konstytucja Rzeczypospolitej w swojej preambule o religii? Choćby to, że jesteśmy „wdzięczni naszym przodkom za ich pracę, za walkę o niepodległość okupioną ogromnymi ofiarami, za kulturę zakorzenioną w chrześcijańskim dziedzictwie Narodu i ogólnoludzkich wartościach”. Nieprzypadkowo konstytucja powołuje się także na Pana Boga jako na źródło „prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna”. Docenia także niewierzących i ich źródła etyczne, ale Pana Boga nie wyklucza.
Zacytowaną przez Rafała Trzaskowskiego komunistyczną ustawę należałoby wręcz uznać za sprzeczną z Konstytucją Rzeczpospolitej. Ustawa zasadnicza nie mówi o świeckości państwa ani też nawet o jego neutralności. Używa za to słowa „bezstronność”: „Władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, zapewniając swobodę ich wyrażania w życiu publicznym” - czytamy w art. 25. Bezstronność oznacza - jak wyraził to w roku 2010 Trybunał Konstytucyjny - przyjęcie postawy życzliwego obserwatora życia religijnego.
Decyzja bezprawna
Umieszczanie symboli religijnych w miejscu pracy jest chronione przez konstytucyjne prawo do ekspresji religijnej i nie może być ograniczone arbitralnym zarządzeniem władz samorządowych. Ograniczenie prawa od ekspresji religijnej może być wprowadzone jedynie za pomocą ustawy. Decyzję Rafała Trzaskowskiego trzeba zatem uznać za bezprawną. Nie tylko zresztą ze względów formalnych, ale także dlatego, że nie spełnia ona konstytucyjnych wymogów wprowadzenia takiego ograniczenia.
Podsumowując: trudno nazwać rozporządzenie o usunięciu krzyży i symboli religijnych z warszawskich urzędów inaczej niż dyskryminacyjnym. A biorąc pod uwagę, że ludzie religijni w Polsce to przede wszystkim katolicy, mamy do czynienia z dyskryminacją katolików.
Co na to wierzący?
Na taką dyskryminację nie można się godzić. Dotyczy to każdego, choćby osoby, która doświadczy przymuszania do zdjęcia krzyża czy świętego wizerunku z biurka, przy którym pracuje.
Jeśli ludzie wierzący nie będą reagować na takie praktyki, możemy się spodziewać, że ta antychrześcijańska praktyka rozleje się szeroko na cały kraj.
Tutaj można podpisać petycję przeciwko usuwaniu symboli religijnych z warszawskich urzędów.