Szczyt, źródło i droga
Eucharystia, tak jak każda modlitwa, ma wiele swoich definicji. To rzeczywistość tak głęboka, że mimo poświęcenia jej setek książek, artykułów, podcastów i filmów wciąż można zagłębiać się w jej tematykę. Kościół podczas Soboru Watykańskiego II nazwał Eucharystię szczytem i źródłem życia chrześcijańskiego (Por. „Sacrosanctum Coniclium” 10).
Msza jest szczytem, ponieważ w niej dokonuje się to, co jest celem modlitwy – zjednoczenie z Bogiem. Kościół uczy, że podczas Eucharystii, niezależnie od wiary i pobożności księdza, Bóg jest rzeczywiście obecny i udziela się ludziom. Jezus spotyka się z nami w Słowie, które jest czytane, we wspólnocie, która gromadzi się w Jego imię, w osobie szafarza, a najpełniej – w Ciele i Krwi. To szczyt doświadczenia modlitewnego.
Eucharystia to także źródło naszej wiary. Na niej słuchamy Słowa, które pomaga nam podejmować decyzje, spotykamy innych wierzących i karmimy się samym Bogiem, by mieć do rozwoju naszej relacji i służenia innym ludziom.
Sobór nie mówi o mszy jako drodze, ale to słowo także oddaje jej istotę. Eucharystia respektuje, że jesteśmy na różnych etapach naszej drogi rozwoju duchowego. Stopniowo odsłania przed nami swoje tajemnice: od rozpoczęcia i aktu pokuty, przez Słowo, do misterium przeistoczenia i komunii świętej, aż do posłania z Dobrą Nowiną. Wraz z wiekiem, doświadczeniem i wiedzą inaczej przeżywamy każdy z tych elementów, a msza prowadzi nas coraz bardziej w głąb.
Miejsce podziałów
Mimo tych pięknych definicji, obrazów i głębi Eucharystia, mimo że jest jednym stołem, przy którym siadamy i jednym Chlebem, który łamiemy, jest miejscem podziału wierzących. Pisał już o tym św. Paweł: „Przede wszystkim słyszę – i po części wierzę – że zdarzają się między wami spory, gdy schodzicie się razem jako Kościół. [...] Tak więc, gdy się zbieracie, nie ma u was spożywania Wieczerzy Pańskiej. Każdy bowiem już wcześniej zabiera się do własnego jedzenia, i tak się zdarza, że jeden jest głodny, podczas gdy drugi nietrzeźwy (1 Kor 11, 18-21).
Echa tych pierwotnych kłótni widać w historii Kościoła. Jan Hus – czeski duchowny z przełomu XIV i XV w. sugerował reformę Kościoła. Jego postulatami były m.in.: język narodowy w Eucharystii oraz komunia pod dwiema postaciami. Hus został spalony na stosie, a po jego śmierci rozgorzała kilkuletnia wojna.
W czasie Soboru Watykańskiego II bp Marcel Lefebvre sprzeciwił się niektórym jego postanowieniom – w tym reformie liturgii. W wyniku jego niezgody doszło do schizmy w Kościele, która trwa do dziś. Spory o kształt mszy są i dziś, gdy mowa o nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego – tzw. msza trydencka, która dla niektórych jest jedyną słuszną liturgią, a dla innych – reliktem przeszłości.
Brak jedności obecny jest także w kwestii formy przyjmowania komunii świętej, gdyż są tacy, którzy kwestionują decyzje Kościoła, oskarżając innych o profanowanie Ciała Pańskiego.
Te przykre wydarzenia, choć przewijają się w historii chrześcijaństwa, nie mogą stać się normą! Eucharystia to przecież uczta jedności, uobecnienie ofiary, dzięki której znikły podziały między ludźmi.
Lek na rozbicie
Eucharystia zmieniała się przez wieki trwania Kościoła. Inaczej wyglądała liturgia pierwszych wieków w Jerozolimie, a inaczej – w Antiochii czy Koryncie. Przed Soborem Trydenckim istniały różne formy sprawowania mszy, ale Kościół Zachodni zdecydował, że wzorcową będzie ta rzymska. Mimo to przetrwały ryty dominikański, benedyktyński czy lyoński. Po Soborze Watykańskim II liturgia została uproszczona zgodnie z postulatem powrotu do źródeł, a jakiś czas później powstał ryt zairski, przystosowany do niektórych rejonów Afryki.
Kościół na Wschodzie zawsze był różnorodny pod względem liturgii. Istnieje kilkanaście różnych obrządków, choćby: bizantyjski, syryjski, malabarski, czy maronicki. Msza odprawiana w rytach wschodnich jest inna, niż ta „zachodnia”, ale to wciąż ta sama modlitwa, którą Jezus zostawił Kościołowi.
Lekiem na rozbicie może być dostrzeżenie bogactwa liturgicznego Kościoła i uznanie, że może istnieć jedność w różnorodności.
Jak modlić się Eucharystią?
W trakcie naszego cyklu „Modlitwa, chrześcijaninie!” mówiliśmy o modlitwie ustnej, słuchania i kontemplacji. Eucharystia łączy ze sobą wszystkie te trzy elementy w modlitwę całej wspólnoty.
- Jest oczywiste, że msza jest modlitwą ustną, gdyż pada na niej wiele słów, które wypowiadamy. Ważne jest to, że mówimy je razem, jako jedna wspólnota.
- Słowo Boże jest czytane i wyjaśnianie w Eucharystii. Słuchamy na niej Boga, który do nas mówi. Warto wsłuchać się też w inne teksty: modlitwy, prefację i słowa modlitwy eucharystycznej.
- Eucharystia to kontemplacja par excellence. Trwamy na niej przy Bogu i pozwalamy Mu działać przez Jego Słowo i komunię świętą. Dobrze jest zostać po mszy przez chwilę w kościele i na spokojnie skupić się Bogu, który przyszedł do mnie: we wspólnocie, Słowie i komunii, jeśli tylko mogę ją przyjąć.