separateurCreated with Sketch.

Była w ciąży, kiedy dowiedziała się, że ma raka złośliwego. A potem stał się cud…

Lindsey Parr Gritton

Lindsey Parr Gritton

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Katarina Berden - 11.01.24
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
W jednym ze swoich postów na Instagramie Lindsay napisała, że ​​wszystko, co ją spotkało, zawdzięcza Bogu.

W świecie pełnym prób i trudności są też chwile, które przynoszą nam światło, bo są świadectwem niezachwianej siły ludzkiego ducha, ale przede wszystkim cudownej mocy wiary. Jedną z takich historii jest historia młodej matki Lindsey.

Lindsey Gritton dowiedziała się, że jest nieuleczalnie chora, kiedy była w szóstym miesiącu drugiej ciąży. Jak napisał portal GodUpdates, lekarze zdiagnozowali u niej raka piersi w czwartym stadium. To całkowicie nią wstrząsnęło.

Właśnie w momencie, gdy powinna się cieszyć i przygotowywać do przyjęcia nowego życia, otrzymała wiadomość, która wywróciła jej życie do góry nogami. Mimo mało pozytywnych prognoz postanowiła zdać się na Boga i zawalczyć z tą podstępną chorobą.

Ciężka walka

Tydzień po otrzymaniu diagnozy została przez lekarzy nakłoniona do porodu, aby mogła rozpocząć proces leczenia i terapii. Choć przedwcześnie, to urodziła zdrową córkę, którą wraz z mężem nazwała Savannah Grace.

Lekarze powiedzieli jej, że praktycznie nie ma szans na wyzdrowienie i przeżycie i powinna zacząć żegnać się z rodziną. Lindsey natomiast kurczowo lgnęła do Boga i prosiła Go o dokonanie niemożliwego.

W tym czasie oprócz walki o przetrwanie skupiła się na tworzeniu trwałych wspomnień dla swojej rodziny. Chciała stworzyć jak najwięcej wspomnień dla ich starszej córki Saylor i swojego męża Spencera.

„Chciałam wykorzystać każdą sekundę i chłonąć każdą chwilę. Zrobiłam album, pisałam listy do moich dziewczynek, nagrywałam filmy. Próbowałam zrobić wszystko, co mogłam” - powiedziała.

Wszystko zawdzięcza Bogu

Ciężka i wyczerpująca chemioterapia spowodowała, że ​​Lindsey zaczęła tracić włosy, ale jej wola i wiara nie zachwiały się. Jak wspomina, wiara w Boga była jej najsilniejszym lekarstwem i wielkim cudem.

Podczas każdej wizyty kontrolnej modliła się, aby otrzymać lepsze wieści niż poprzednio. I rzeczywiście tak się stało. Lekarze nie mówili już o najgorszych rokowaniach a guzy zaczęły się zmniejszać.

„Wiedziałam, że to dobry znak, ale nie wiedziałam, w jakim stopniu mój stan zdrowia się poprawi. Pod koniec chemioterapii byłam wdzięczna i podekscytowana faktem, że wszystkie guzy zniknęły. Lekarze podczas badania nie stwierdzili niczego więcej. Nikt nie mógł w to uwierzyć. To było naprawdę szalone!”

W jednym ze swoich postów na Instagramie Lindsay napisała, że ​​wszystko, co ją spotkało, zawdzięcza Bogu.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Tags:
Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.