separateurCreated with Sketch.

Doświadczyłam świętych obcowania. Historia przyjaźni ze św. Joanną [świadectwo czytelniczki]

Joanna Beretta Molla
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Redakcja - 11.07.23
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
W kościele trafiłam na nabożeństwo do św. Joanny. Na końcu modlitwy można było ucałować nawet jej relikwie. Wtedy zaczęło do mnie docierać, że dzieje się coś dziwnego.

Obrazek z nieznaną mi kobietą z dzieckiem

Pod koniec marca 2016 roku moja siostra urodziła syna. Dzień po porodzie odwiedziłam ich w szpitalu. Siedziałam w pokoju i poznawałam nowego członka mojej rodziny, gdy przyszły panie pielęgniarki na obchód i kazały wyjść wszystkim gościom. W momencie, gdy opuszczałam pokój, zobaczyłam na ścianie obrazek z kobietą, która trzymała dziecko na rękach. Widniał na nim podpis: Joanna Beretta Molla. 

Miałam chwilę czasu, więc siedząc na korytarzu włączyłam wyszukiwarkę i postanowiłam dowiedzieć się, kim była ta kobieta. W jej życiorysie uderzyły mnie dwie rzeczy. 

Znalazłam Joannę tuż obok!

Po pierwsze byłam w szoku, że osoba świecka – matka, żona i do tego osoba tak bardzo pogodna, uśmiechnięta jest świętą! Do tej pory święci kojarzyli mi się z osobami duchownymi, którzy umartwiają się i cierpią.

Po drugie dotknął mnie sposób, w jaki żyła: była pracującą mamą, dobrze wykształconą kobietą, zadbaną i z mnóstwem pasji. Zawsze nurtowało mnie, czy my, kobiety, możemy z powodzeniem łączyć życie zawodowe i prywatne. Odpowiedź przyszła do mnie w zaskakujący sposób. Poczułam potrzebę pomodlić się do niej. 

„Gdzie jesteś?” – zapytałam w myślach. Jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że jej relikwie znajdują się w kościele niedaleko mojego domu. To nie jest moja parafia, ale z racji położenia jest to kościół, do którego chodziłam najczęściej – jeśli już w ogóle wybierałam się na mszę. Muszę wspomnieć, że byłam wtedy osobą wierzącą, ale mało praktykująca. Odłożyłam jednak wizytę u Joanny na kiedy indziej. 

Przeszkoda w byciu chrzestną

Po jakimś czasie moja siostra zaproponowała mi zostanie chrzestną jej synka. Istniała poważna przeszkoda, bo nie przyjęłam sakramentu bierzmowania. Jako nastolatka rozpoczęłam wprawdzie przygotowanie, ale nie uczestniczyłam we wszystkich wymaganych katechezach czy nabożeństwach i nie miałam podpisów w książeczce do bierzmowania. 

Moja mama jest nauczycielką i ksiądz, który z nią pracował w szkole, zgodził się podpisać tę książeczkę. Ja mimo to zrezygnowałam z bierzmowania, czułam, że oszukałabym Pana Boga, po prostu nie umiałam tego zrobić. Postanowiłam, że kiedyś podejdę do tego przygotowania porządnie, albo wcale! 

Podzieliłam się moim problemem z koleżankami w pracy i jedna z nich poradziła mi, abym udała się do kościoła, gdzie chodziłam na ten kurs przed bierzmowaniem – to właśnie ten kościół z relikwiami św. Joanny! Poszłam do kancelarii i opowiedziałam księdzu o moim problemie. Duchowny zgodził się zrobić mi przyśpieszony kurs do bierzmowania. Ustaliliśmy, że spotkamy się cztery razy, a ja na każde spotkanie przygotuję się z jednego rozdziału katechizmu dla dorosłych. 

Św. Joanna zaczęła mnie coraz bardziej fascynować

Udałam się po ową książkę do parafialnej księgarni. Gdy zdejmowałam ją z półki, na wysokości wzroku zobaczyłam gazetę – cały numer był poświęcony św. Joannie. Postanowiłam ją kupić. Przy kasie pani powiedziała, że tę gazetę daje mi za darmo, bo była wydana w grudniu 2014 roku, a był rok 2016. W domu zaczęłam ją czytać i postać św. Joanny zaczęła mnie bardziej fascynować. 

Skoro zdecydowałam się na bierzmowanie, postanowiłam pójść na mszę po dłuższej na niej nieobecności. W kościele trafiłam na nabożeństwo do św. Joanny. Na końcu modlitwy można było ucałować nawet jej relikwie. Wtedy zaczęło do mnie docierać, że dzieje się coś dziwnego. 

Doświadczyłam świętych obcowania

Moje trzecie spotkanie z księdzem wypadło 28 kwietnia. Tego dnia mój sześciotygodniowy siostrzeniec miał operację ratującą życie. Mimo stresu wszystko skończyło się dobrze. 28 kwietnia to wspomnienie liturgiczne św. Joanny. Wtedy zrozumiałam, kto będzie moim patronem do bierzmowania. 

Jako nastolatka miałam przekonanie, że do bierzmowania wybiera się tylko imię, a okazuje się, że wybiera się kogoś więcej. W maju, tydzień przed chrzcinami, w wieku 27 lat przystąpiłam do sakramentu bierzmowania – tak jak chciałam – uczciwie i w pełni świadomie.

To tylko fragment opowieści o mojej przyjaźni ze św. Joanną, bo ona trwa nadal. Ta historia jest najdziwniejszą rzeczą, jak  przydarzyła mi się w życiu. Nigdy nie przypuszczałam, że opowiem kiedykolwiek coś podobnego, nigdy nie prosiłam o to… tak zadziałał Bóg w moim życiu. Dzięki jego łasce doświadczyłam świętych obcowania.

Czytelniczka

Tytuł, lead, śródtytułu i podkreślenia pochodzą od redakcji Aletei.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.