Anna Gębalska-Berekets: Wybitny Polak w USA 2023 w kategorii Kultura. Ta nagroda to świadectwo dla Pana pracy i osiągnięć. To okazja do podsumowań i refleksji nad celem twórczości?
Marek Probosz: Bycie ambasadorem kultury Polski stało się moją misją. Każda nagroda w tym najtrudniejszym z zawodów artystycznych, jakim niewątpliwie jest aktorstwo w Ameryce, to potwierdzenie słuszności wyboru życiowej drogi. Audaces fortuna iuvat (Odważnym los sprzyja) – mówi łacińskie przysłowie. Nagród przybywa – to odzwierciedlenie twórczych wysiłków, spełnienie i satysfakcja, ale również mobilizacja do jeszcze bardziej wytężonej pracy w tworzeniu bezkompromisowych dzieł sztuki i niezłomności w walce o kolejne mistrzowskie wykonania projektów, które poruszą serca i umysły publiczności na świecie.
Jest pan nie tylko aktorem, ale również producentem filmowym, reżyserem, scenarzystą, autorem, profesorem aktorstwa na prestiżowych uczelniach amerykańskich. Co jest dla pana źródłem inspiracji?
Silna wola i chęć pracy. Ale to nie ja wybrałem ten zawód, to on wybrał mnie.
Jak to rozumieć?
Byłem dzieckiem, kiedy po raz pierwszy stanąłem na scenie, nie umiałem jeszcze czytać i mama musiała uczyć mnie roli. Zagrałem Błazna na królewskim dworze w „Księżniczce na ziarnku grochu” według Andersena w Teatrzyku Baśni w Żorach. Aktorstwo i sztuka to moje powołanie. Nigdy nie straciłem do nich pasji, chęci rozwoju i dalszych poszukiwań. Dojrzewając zderzałem się z różnymi żywiołami, poszerzałem swój horyzont doświadczeń i umiejętności ucząc się od największych mistrzów. To oni, kunszt, który mi przekazali, są moją nieustanną inspiracją.
Najważniejsza dla Pana rola to?
Z pewnością „Rotmistrz Witold Pilecki”, a także Roman Polański, Cyprian Norwid, Salome, Odyseusz... Każda kolejna rola jest wielkim wyzwaniem.
Czuje się Pan człowiekiem sukcesu?
Zamieszkać w sercach ludzi, dla których z takim trudem staram się stworzyć coś wyjątkowego, cudownie ich zaczarować, wstrząsnąć nimi i ich rozśmieszyć. Przekazać co serce czuje, a głowa myśli – to chyba jest sukces.
„Rodzina nadaje sens wszystkim moim wysiłkom”
Jednym z największych sukcesów jest dla Pana rodzina!
Silna, kochająca się rodzina, w której odnajduję odpoczynek i natchnienie, energię twórczą i energię do życia, to dla mnie podstawa. Miłość rodzinna nadaje treść wszystkim moim wysiłkom.
W tym roku wraz z żoną obchodziliście 34. rocznicę ślubu. Poznali się państwo po „hollywoodzku”!
Przed kamerami w legendarnym hotelu Biltmore w Los Angeles, tam była lokacja gdzie kręcono amerykańską reklamę jasnego piwa, której tłem było wesele. Wygraliśmy z Gosią casting na młodą parę, tak wczuliśmy się w role, że jesteśmy ze sobą do dzisiaj.
Za co Pan najbardziej ceni żonę?
Miłość, lojalność, oddanie i poczucie humoru. Dziękuję jej za stworzenie kochającego domu i rodziny, ale także szczyptę szaleństwa i nienasyconą chęć bycia w podróży.
Jest jakaś recepta na udany związek?
Miłość, wierność, cierpliwość. Ponadto unikanie rutyny i przyzwyczajeń.
Mąż, ojciec, aktor: życiowe role Marka Probosza [GALERIA]
Jakim jest ojcem Marek Probosz?
Oddanym bez reszty. Kocham swoją rodzinę i ta miłość jest odwzajemniona. Najpiękniejsze są chwile, kiedy śmiejemy się do łez, czując gorąc szczęścia i obecności tu i teraz, w naszych sercach. Te chwile pozostają na zawsze w pamięci i dają nam siłę w walce ze światem. Rodzina może na mnie polegać, a ja na nich. Tęsknimy za sobą i wspieramy się. Moja rodzina to piękna i szczęśliwa kraina. Jako ojciec pamiętam o słowach z Ewangelii – „Stańcie się jak dzieci”.
Mówi pan, że celem człowieka jest ciągły rozwój.
Absolutnie. Człowiek powinien się ciągle rozwijać, docierać do coraz to nowych prawd, zachować ciekawość i poszukiwać, pracować nad sobą, tak aby jego świat był coraz wartościowszy, głębszy, pozbawiony duchowej pustki.
Ten duchowy także jest dla pana ważny?
Mój dziadek Jerzy Probosz w 1938 r. za swoją twórczość literacką odznaczony był Srebrnym Wawrzynem Akademickim przez Polską Akademię Literatury w Warszawie. W 1939 r. został aresztowany przez Niemców za to, że był duchowym liderem, artystą i patriotą – zamordowano go w obozie koncentracyjnym w Dachau w 1942 r. Jego ostatnie słowa napisane do przyjaciela, z którym wiedział, że już nigdy się nie zobaczy, stały się moim życiowym mottem.
Co to za słowa?
„Życzę ci z serca mocy, abyś co dzień i w nocy
Wytrwał! Wytrwał!! Wytrwał!!!
Choćbyś miał ziemskie ciało w proch spalić
Musisz ducha ocalić!”
A wiara?
To obszar ducha, dający spokój i równowagę. W sensie moralnym Bóg jest miłością.
Nad czym Pan obecnie pracuje?
Pracuję nad kolejnym monodramem „Mistrz Paderewski”, w ten sposób zamknę swój tryptyk: Pilecki – Norwid – Paderewski. To będzie co najmniej rok skupionej, wyczerpującej pracy. Mam też kolejne propozycje kinowe i telewizyjne z Polski.
„Marzenia są po to, aby je spełniać”. O czym pan marzy?
O jednej z największych przyjemności w życiu – czyli o czasie na szczęście z rodziną i o wnukach.