- Najbardziej w duszy gra mi soul. Właśnie gdy śpiewam – wtedy jest ta prawdziwa Laura, emocjonalna, i to z bardzo różnymi emocjami. Chcę przekazywać je innym, dostarczać im wzruszeń i przyjemności – mówi Laura Florentyna Dziąba.
I świetnie jej to wychodzi, chociażby ostatnio, gdy uczestniczyła w finale telewizyjnego programu „Mam talent!”. Zajęła czwarte miejsce, ale najważniejsze dla niej było to, że w pierwszym tak poważnym występie, przed szeroką publicznością z całej Polski, wywołała wiele pozytywnych emocji. – Ludzie bardzo często po moich występach mówią, że byli wzruszeni, zachwyceni, że mieli dreszcze. Wydaje mi się, że to jest moja misja, przekazywać innym te emocje, które ja mam w sercu i sprawiać im przyjemność – mówi Laura. Nie żałuje, bo udział w programie dał jej dodatkową motywację i pozwolił jeszcze bardziej uwierzyć w siebie.
Rysowanie przyszło samo
Laura Florentyna Dziąba to młoda artystka z Tczewa, która od dwóch lat studiuje na Wydziale Sztuk Pięknych na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Rysowała od zawsze, ale dopiero w gimnazjum zorientowała się, że dobrze jej to idzie, że ma talent. – Zaczęłam wtedy bardziej regularnie rysować. Jednak poszłam w liceum do szkoły muzycznej w Bydgoszczy i zaczęło brakować mi czasu. Gdy ją skończyłam, miałam taki moment zawieszenia – co dalej. Ktoś mi powiedział, że powinnam spróbować dostać się na kierunek artystyczny i tak się stało – opowiada.
Ją samą bardzo zaskoczyło to, że się dostała – nikt jej nie uczył rysunku, nie chodziła na żadne warsztaty, teczkę na studia przygotowywała na szybko. – Malowanie jest dla mnie jak odpoczynek, bardzo to lubię, ale jednak muzyka sprawia mi największą radość i to jest to, co czuję, że chcę robić. Ale na pewno chcę to łączyć ze sztuką wizualną, która jest dla mnie czasem medytacji, refleksji i relaksu – mówi Laura. - Lubię zagłębiać się w psychologię człowieka, uwielbiam malować kobiety i ich ciała. Staram się malować realistycznie, aczkolwiek czerpię również inspiracje z surrealizmu - dodaje.
Przede wszystkim muzyka
Jej droga do muzykowania nie była łatwa. Co prawda od dziecka jej mama słyszała od wielu osób, że głos Laury jest czysty, ciekawy, inny, jednak nie udało się znaleźć nauczyciela, który podjąłby się jej edukacji muzycznej. – Wiele drzwi było przed nami zamkniętych. Rozumiem, że ludzie mogą mieć obawy, że śpiew mi zaszkodzi, że mnie zbyt obciąży. Jednak jest wręcz przeciwnie, w żaden sposób nie może mi zaszkodzić, a tylko mnie uskrzydla, w nim najbardziej czuję się na swoim miejscu. Śpiewanie działa na mnie jak lekarstwo – mówi Laura.
W końcu spotkała w szkole muzycznej profesora, który usłyszał na wstępnym przesłuchaniu zaledwie fragment wykonanego przez Laurę utworu i powiedział: „Muszę cię uczyć!”. – Nie miał żadnych obaw, chciał jedynie pomóc mi się rozwijać w tym kierunku. Bardzo wiele mu zawdzięczam – dodaje Laura.
Sama bardzo ceni muzykę klasyczną, ale, jak mówi, najbardziej w duszy gra jej soul. Jej głos daje jej wiele możliwości, wyróżnia się bowiem wyjątkowo niespotykaną skalą - 4 oktawy. Taką skalę miała np. Violetta Villas. - Dzięki tak szerokiemu rejestrowi głosu mogę wykonywać różnorodne utwory od bluesa, soulu po arie na sopran koloraturowy – mówi Laura.
Jej ulubione artystki to Amy Winehouse czy Sia. Miała już przyjemność kilka lat temu, jako finalistka Festiwalu Zaczarowanej Piosenki Anny Dymnej, zaśpiewać u boku Alicji Majewskiej. Z kolei w „Wierchowych Spotkaniach” w Zakopanem zaśpiewała w duecie z Eweliną Lisowską. Jako laureatka konkursu plastycznego promującego Polskę wyjechała na dwa tygodni do Japonii. – To było niezwykłe doświadczenie zaśpiewać dla Polonii w polskiej ambasadzie w Tokio – podkreśla.
Laura Dziąba na scenie i w pracowni - zobacz zdjęcia!
Moda i kuchnia, szczególnie azjatycka
Cieszy ją, że jej śpiew wywołuje emocje, że sprawia przyjemność. Dlatego marzy o tym, by występować regularnie przed jak najszerszą publicznością, nie tylko w Polsce. Laura ma też inne pasje. Interesuje się modą i projektowaniem ubrań. – Zdarzyło mi się dwa czy trzy razy zaprojektować płaszcz, który był potem uszyty wedle moich wskazówek. Mam wiele pomysłów na swój wizerunek i gdyby nie ograniczenia finansowe, na pewno częściej korzystałabym z możliwości uszycia czegoś wedle własnego pomysłu, tym bardziej, że sama mam niestandardowy rozmiar ubrań – mówi. Pasjonuje ją też gotowanie, szczególnie kuchnia włoska i azjatycka. – Dużo czytam, a potem kombinuję i eksperymentuję. Gdyby nie pewne ograniczenia, na przykład niedostosowana kuchnia w mieszkaniu, które wynajmuję, robiłabym to częściej, bo bardzo to lubię. Zastanawiam się, jak wykorzystać tę moją pasję – dodaje.
Loading
Wszystko jest po coś
- Raczej jestem odbierana jako wesoła, uśmiechnięta i myślę, że w podejściu do życia jestem optymistką. Choć, jak każdy z nas, doświadczam wielu trudności. Jestem jednak wytrwała w dążeniu do realizacji moich marzeń, także dzięki mojej mamie, która mnie wspiera. Uważam, że wszystko jest po coś – mówi Laura. – Jako artystka jestem też bardzo emocjonalna, wybucham czasami różnymi emocjami. Dlatego śpiew jest dla mnie tak ważny, bo pozwala mi te emocje opowiedzieć innym. Muzykę mam w sercu, dlatego mi tak bardzo na niej zależy – dodaje.
Kiedyś usłyszała takie powiedzenie: „Tak jak śpiewamy, tacy jesteśmy”. – To jest mi bardzo bliskie. Sposób mojego śpiewania jest uosobieniem mnie - mówi. Laura choruje na wrodzoną łamliwość kości. Na dłuższych dystansach porusza się na wózku, może też poruszać się przy wsparciu innej osoby lub balkonika.