– Chcę pokazać innym ludziom, że marzenia się spełniają. Dziękuję Panu Bogu za siłę, którą mi daje, i za ludzi, którzy mi pomagają– mówi Aletei Przemysław Kozłowski.
Pan Przemysław potrafi robić z zapałek prawdziwe cuda. Jedna z jego prac trafiła nawet do Watykanu. Artysta wykleja od lat. Gdy miał 14 lat, stworzył dla babci domek.
– Mama jechała na rozliczenie do Żnina, bo prowadziła sklep w Grzecznej Pannie. Mój tata nie żył wtedy od kilku miesięcy. Zostałem z babcią. Spojrzałem na zapałki i powiedziałem: „Przecież zapałki to też drewno. Babciu, a ty chyba zawsze marzyłaś o tym, aby zamieszkać w swoim domku, tuż obok swojej przyjaciółki”. Na półce nalazłem też klej. Odcinałem więc łebki i kleiłem te zapałki. I tak powstał domek na długość zapałki – wspomina.
Potem powstawały coraz większe domki, zagrody wiejskie, latarnie morskie, zapałkowe szafki nocne, aż w końcu pojawiły się szopki.
2,5 miliona zapałek w prezencie
Każda zapałka nakładana jest pęsetką. W rozmowie z Aleteią pan Przemysław dzieli się także procesem wypalania zapałki. Tłumaczy również, jak zdobywa materiał do konstrukcji. – Na trzy szopki zużyłem sto tysięcy zapałek, to spora suma pieniędzy. Dziennie wykorzystuję od ośmiu do dziesięciu paczek. I chociaż każde pudełko ma trzysta osiemdziesiąt zapałek, to niektóre z nich nie nadają się do pracy. Poprosiłem media o pomoc. Odzew był z całej Polski. Skontaktowała się ze mną firma z Warszawy, która ofiarowała mi dwa i pół miliona zapałek. Z tej puli pozostało mi ich jeszcze trochę. Cieszę się, że mogę działać – opowiada pan Przemysław.
W przygotowaniu materiału i czyszczeniu zapałek pomagają żona Magdalena oraz mama Barbara. – Proces wypalania zapałek wymaga precyzji. Nawet milimetr różnicy może spowodować, że powstanie kolejny odpad – wyjaśnia.
Szopka dla papieża Franciszka
Pan Przemysław opowiada o tym, jak jedno z jego dzieł trafiło do papieża Franciszka. Prace nad konstrukcją trwały dziesięć miesięcy. Z powodu pandemii wyjazd do Rzymu trzeba było przełożyć.
W dziele znalazło się dokładnie 266 696 tys. zapałek. Szopka miała nawet podłogę ułożoną w mozaice. – W Watykanie są właśnie takie posadzki. Zrobiłem też osobne drzwi dla zwierząt, takie wysokie i dwuskrzydłowe – dodaje artysta.
Mężczyzna był dumny, że mógł chociaż chwilę porozmawiać z Ojcem Świętym. – Biło od niego takie ciepło, jest bardzo życzliwy i bezpośredni – wspomina pan Przemysław.
Każda z wykonanych przez niego szopek jest inna. – Jedna z nich ma imitację belek i bardziej wygląda na taką góralską, inna ma ażurowe ściany – tłumaczy.
Marzenia się spełniają
Pan Przemysław cieszy się, że na jego wystawy przychodzi coraz więcej osób. Są wśród nich także osoby z niepełnosprawnościami. – Zależy mi na tym, aby takie osoby się nie poddawały i uwierzyły w to, że marzenia się spełniają – mówi nam artysta.
Jedna z najnowszych prac trafiła do Kujawsko-Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego w Bydgoszczy. Wojewoda Mikołaj Bogdanowicz podziękował panu Przemysławowi za czas i cierpliwość włożone w wykonanie szopki bożonarodzeniowej.
"Niebawem święto wszystkich chrześcijan, Boże Narodzenie. Ta szopka przygotowana z zapałek będzie uświetniać nam ten piękny czas" – podkreślił wojewoda podczas prezentacji dzieła. W tym roku szopka przygotowana została z 82 665 tys. zapałek. To druga pod względem wielkości konstrukcja artysty.
– Jestem pełen uznania i bardzo się cieszę, że osoba, która mierzy się z różnymi przeciwnościami losu, potrafi tworzyć takie piękne rzeczy, które trafiają w różne miejsca – dodał wojewoda.
Zbudowanie tej konstrukcji zajęło pięć miesięcy. Dużą szopkę i towarzyszące jej dwie małe można podziwiać w foyer urzędu wojewódzkiego w Bydgoszczy.
Zobacz szopki z tysięcy zapałek! Kliknij w galerię:
„Proszę Pana Boga, aby dał mi siły do dalszej pracy”
Pan Przemysław aktywnie uczestniczy w życiu społecznym i kulturalnym na terenie gminy Sicienko. Mężczyzna prowadzi warsztaty oraz plener malarsko-rzeźbiarski, który odbywa się co roku w okresie wakacyjnym. Za rok planuje wykonać kolejne szopki. Jak mówi, chciałby je zaprezentować w Bydgoszczy oraz Toruniu.
– Malowanie, rzeźbienie, czy inne prace, to jest nieważne. Po prostu trzeba robić to, co się lubi. Osoby niepełnosprawne również są bardzo potrzebne społeczeństwu. Podobnie jak inni, mamy szanse realizować swoje marzenia – stwierdza autor bożonarodzeniowych szopek.
Artysta publicznie też mówi o wierze w Boga. Przyznaje, że może liczyć na wsparcie rodziny, księdza proboszcza i lokalnej społeczności.
– Modlę się i proszę Pana Boga, aby dał mi siły do dalszej pracy. Czasami brakuje mi cierpliwości, jestem osobą z niepełnosprawnością i zdarzają się dni, kiedy nie jestem w stanie intensywnie pracować. Dzięki Bogu i Jego wsparciu znajduję jednak w sobie siły, aby się nie poddawać. Staram się nie myśleć o tym, co mnie boli, bo to zapałki ratują mnie od nudy. To moja pasja – mówi pan Przemysław.
Korzystałam: gov.pl/Kujawsko-Pomorski Urząd Wojewódzki w Bydgoszczy