Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Wielu ludzi przeżywa przed świętami prawdziwą udrękę. Nie wiedzą co kupić bliskim na mikołaja albo pod choinkę. Zasłyszane przypadkiem urywki rozmów odsłaniają nie tyle przedświąteczną radość i ekscytację, co poczucie przytłoczenia i frustrację. Można z nich wywnioskować, że adresaci podarków to ludzie, których darczyńcy tak naprawdę nie lubią, a szukanie prezentów dla nich sprawia im niemały kłopot. Co można zrobić, by to wszystko było choć trochę łatwiejsze?
Prezenty: co się za nimi kryje?
Podarunki są dowodem sympatii. To sposób zakomunikowania komuś, że nam na nim zależy. W języku niemieckim funkcjonuje powiedzenie: kleine Geschenke erhalten die Freundschaft, które oznacza: "drobne prezenty podtrzymują przyjaźń". Można jednak zrozumieć je nieco opacznie: że prezenty są protezą dbania o relację. A przecież wśród darów, które karmią więzi międzyludzkie, znajduje się też uśmiech, czas czy dobre słowo. Prezent ofiarowany bez intencji zadbania o kogoś czy bez autentycznej radości nie ma dużej wartości. Stąd też warto – choć na chwilę – się zatrzymać, zadając sobie kilka ważnych pytań.
Co chcę wyrazić za pośrednictwem mojego prezentu?
Prezenty mogą być strategią na uporanie się z poczuciem winy (uzasadnionym lub kompletnie wyimaginowanym). Z kolei dla kogoś, kto tylko upominkami może wykupić sobie karnet na bliskość, to sposób na walkę z poczuciem bycia niewystarczającym. Czasem podarki bywają sposobem na poradzenie sobie z relacją, która jest dla nas trudna i jałowa. Może się nam wtedy wydawać, że inwestując w fantastyczny prezent, zdołamy ją jakoś odczarować. Widać to szczególnie w relacjach z bliskimi, od których nie dostajemy tego, czego potrzebujemy, i żywimy dziecięcą wiarę, że gdy postaramy się wystarczająco, druga strona w końcu nas zauważy.
Bywa, że zużywamy mnóstwo czasu i energii na znalezienie prezentu dla kogoś, kto jeszcze nigdy nie umiał się z niczego prawdziwie ucieszyć. Szukamy więc świętego Graala, torturując siebie, w nadziei, że tym razem zostanie on przyjęty w jakiś inny sposób. Warto też sprawdzić, czy nie lokujemy naszych własnych potrzeb, takich jak troska, opieka, poczucie bycia branym pod uwagę – w innych ludziach. I czy robiąc im prezenty, nie próbujemy się nimi zaopiekować – bo przecież znacznie łatwiej jest nam zająć się kimś niż sobą.
Czy w tej relacji jest wzajemność?
Wzajemność karmi relację i jest bardzo ważną potrzebą. Jeśli prezentami chcemy wywołać efekt czegoś w rodzaju psychologicznego „długu” i spodziewamy się, że druga strona kiedyś się nam zrewanżuje, ważne, byśmy uświadomili sobie, że ludzie zakładają, że działamy w zgodzie z samymi sobą, a co za tym idzie – nie oczekują, żebyśmy się dla nich nadużywali. Dlatego chętnie przyjmują prezenty, niekoniecznie widząc potrzebę odwdzięczenia się w formie pokaźniejszej niż słowo „dziękuję”. Jeśli więc upominki są stale jednostronne, taka sytuacja zaprowadzi nas w miejsce wypalenia i żalu.
Jakim dysponuję budżetem?
To ważne i realistyczne pytanie. Budżet nie jest z gumy, a pieniądze wydane w grudniu nie odrosną w styczniu. W Polsce dobrze się miewa zasada „zastaw się, a postaw się”, dzięki której instytucje pożyczające pieniądze w okolicach świąt cieszą się dużą popularnością. Świadomość tego, ile mamy aktualnie pieniędzy pomoże nam postawić zdrowe granice swojej szczodrości.
Czy można zrobić coś prościej?
Czas stracony na chodzenie po sklepach, że może „coś wpadnie w oko”, nigdy do nas nie wróci. Równie dużo energii zużyjemy na złość – na to, że „musimy coś kupić”, na siebie, że nie wiemy co oraz na ludzi, których pragniemy obdarować. Najpierw zastanówmy się, po co chcemy to zrobić. Jeśli tylko dlatego, że zawsze tak było, że od wielu lat w rodzinie robimy sobie wzajemnie prezenty, to może warto byłoby otwarcie o tym porozmawiać, jak się wszyscy z tym czujemy i co z tej tradycji chcielibyśmy kontynuować.
Taka otwarta rozmowa przy okazji może dać nam odpowiedź na pytanie, co kupić. Może nas też skonfrontować z mitem, że „jeśli ktoś kogoś kocha, to sam odgadnie i na pewno uda mu się zrobić wymarzoną niespodziankę”. Wierzę, że zdrowym relacjom bardziej sprzyja nauka otwartości i rozmowy o swoich potrzebach. Można zresztą zrobić taki „wywiad” także w ujmujący, ciepły sposób – na przykład tworząc rodzinną listę upominków, wymieniając listy do św. Mikołaja czy też pytając o to dyskretnie innych bliskich osób.
Stop prezentowemu szaleństwu!
Zdecydowanie nie warto poświęcać siebie i swojego spokoju na prezentowe szaleństwo. W końcu to tylko fragment świątecznych tradycji. Może czas odzyskany z zakupów uda się nam przeznaczyć na zajrzenie do własnego wnętrza i spytanie o to, czego sami najbardziej w te święta potrzebujemy. A tam, w ciszy swoich wewnętrznych czterech kątów, może ujrzymy również pomysły na bliskość w czasie Bożego Narodzenia – wyrażoną nie tylko przez podarunki. Może to będzie głęboka rozmowa przy stole z kimś, z kim dawno w taki sposób nie rozmawialiśmy. Może więcej przytuleń z dziećmi. A może zdobędziemy się na odwagę i powiemy komuś coś ważnego na swój temat...