Sytuacja wdów w Izraelu, w czasach Jezusa, nie była godna pozazdroszczenia. Po śmierci męża kobieta zdana była w dużej mierze na łaskę swej rodziny – zwłaszcza synów. Gdy ich jednak nie miała, a dalsi krewni nie okazywali się wystarczająco wrażliwi lub opiekuńczy, samotna kobieta często doświadczała ubóstwa i cierpiała niedostatek.
Być może taki jest również kontekst opisanej przez św. Łukasza Ewangelistę sytuacji, która wydarzyła się w Świątyni Jerozolimskiej. Oto Jezus, siedząc prawdopodobnie niedaleko świątynnego skarbca, zauważył, jak ludzie wrzucali do skarbony różne datki. Wśród darczyńców znalazła się kobieta, wdowa, która także złożyła swoją ofiarę.
Wyjątkowy i zarazem wzruszający charakter tej sceny wyostrza komentarz samego Jezusa, który stwierdził: „Ta uboga wdowa wrzuciła więcej niż wszyscy inni. Wszyscy bowiem wrzucali na ofiarę z tego, co im zbywało; ta zaś z niedostatku swego wrzuciła wszystko, co miała na utrzymanie” (Łk 21,3b–4).
Żeby dobrze zrozumieć wymowę tej sytuacji, trzeba uświadomić sobie, że kobieta – jak odnotowuje precyzyjnie św. Łukasz – wrzuciła do skarbony dwa leptony. To bardzo drobne pieniądze, równowartość jednego asa, czyli zapłata za pół godziny pracy najemnika. Oto całe bogactwo kobiety, która zamieniła je w datek na Świątynię.
Co więcej, opisując reakcje Jezusa, Ewangelista wkłada w jego usta słowo βίος (bios), które w dosłownym tłumaczeniu oznacza życie. Wdowa wrzuciła więc do skarbony całe swoje życie – wszystkie podstawowe, niezbędne do utrzymania środki, bez których przeżycie nie jest możliwe. Dlaczego?
Może dlatego, że w tamtym czasie Świątynia Jerozolimska była dla Izraelitów miejscem rzeczywistego przebywania Boga, a więc datek złożony na jej cel stanowił wyraz miłości do Najwyższego.
Zaufanie: Bóg się zatroszczy
W historii ubogiej kobiety dochodzi do głosu coś jeszcze – nie tylko szczera miłość, ale także głębokie zaufanie. Wszyscy bowiem wrzucali z tego, co im zbywało. Postępowali więc w sposób przyzwoity i poprawny, realizując nakaz religijnej powinności. Jednak wdowa wyniosła składaną ofiarę na zupełnie inny poziom.
Wrzuciła nie to, bez czego mogła się spokojnie obyć, ale to, bez czego nie była w stanie przeżyć, kierując się nie tyle powinnością, ile gorącą miłością i zaufaniem, że Bóg odpowie i sam zatroszczy się o jej życie, które w tak symboliczny sposób złożyła całkowicie w Jego ręce.
Dlatego poruszony tym faktem Jezus stwierdza: Ta uboga wdowa wrzuciła najwięcej. W istocie bowiem miarą naszej hojności nie jest wielkość sumy, którą ofiarujemy, ale fakt, jak bardzo przez to, co nam zostanie, czynimy się zależni od Bożej Opatrzności.