Temat szydery z Jana Pawła II, której symbolem stała się "cenzopapa" - internetowy mem wyśmiewający lub obrażający papieża Polaka, podjęła na swoim vlogu Miejsce Spotkania, Weronika Kostrzewa. Wspólnie z ekspertami ds. social mediów i wizerunku - prof. dr hab Moniką Przybysz i Pauliną Worożbit (która jest także absolwentką Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia) zastanawiały się kto jest za to wszystko odpowiedzialny i co można zrobić, by z prawdą o papieżu Polaku przebić się do tych, którzy znają go tylko z prześmiewczych internetowych memów.
Jak trafiłaś na trop "cenzopapy"? Przyznam, że wcześniej nie zdawałam sobie sprawy, że coś takiego w ogóle istnieje. Przypuszczam zresztą, że podobnie jak wiele osób z naszego i starszego pokolenia.
Klucz tkwi w tym, by wychodzić poza swoją bańkę. Dołączyłam w mediach społecznościowych do różnych (wydawałoby się) dziwnych grup i stron związanych z Kościołem. Czasem wrogo nastawionych, czasem drwiących. Potrzeba podjęcia tego tematu dojrzewała we mnie od dawna. A że sprawy Kościoła to nie tylko moja praca, ale po prostu życie, to w czasie jednego ze spotkań ze znajomymi - z których niektórzy noszą sutannę - ten temat pojawił się dość naturalnie.
Ta rozmowa otworzyła mi oczy na skalę problemu. Od załamywania rąk nad kolejnym kiczem związanym ze św. Janem Pawłem II, płynnie przeszliśmy do historii o Barce odpalanej na imprezach o 21.37, o rozsyłanych memach, czy pytaniach zadawanych naszemu znajomemu – księdzu i nauczycielowi religii – czy lubi gumę Turbo.
Zdałam sobie sprawę, że właściwie jako społeczeństwo żyjemy w bańkach informacyjnych. Rodzice wzruszają się na widok archiwalnych zdjęć z pielgrzymki, a ich dzieci zadając niewinne pytanie o gumę do żucia, nawiązują do wyśmiewanego w sieci spotkania papieża z uczestnikami programu Ziarno. Stąd już niedaleko do sugestii z podtekstem (jakże popularnej w internecie), że Jan Paweł II lubił małe dzieci. Krok dalej jest tylko bardzo znany skrót „jp2gmd”, mający oznaczać to, co papież małym dzieciom robił.
Zamiast się załamywać, postanowiłam dotrzeć z informacją o tym świecie „cenzopapy” do bańki, gdzie jest on wyłączenie autorytetem. A moi goście – eksperci w dziedzinie social mediów – zaproponowali konkretne działania.
Tak się składa, że w chwili śmierci papieża byłam akurat na imprezie. Pamiętam, że gdy wybiła 21:37 świat się zatrzymał. Domówka zresztą też – wyłączono muzykę, zapalono światła i nastała długa cisza. W oczach moim licealnych znajomych widać było autentyczne przejęcie i smutek. Tym większe było moje zaskoczenie, gdy usłyszałam, że obecnie 21:37 dla młodzieży jest symbolem drwin. Jak to się stało, że to co święte - w ciągu kilku lat - stało się obiektem szydery i największym złem tego świata?
W jednym z komentarzy pod rozmową na YT, ktoś napisał, że: „zrobiliśmy z papieża IV osobę Trójcy”. I to oczywiście jest punkt wyjścia. W nas był wielki i prawdziwy zachwyt Janem Pawłem II. Jednak nie da się komuś powiedzieć: „czuj to, co ja czuję, bo tak trzeba”. A tak to niestety wyglądało. Już samo to wywołało bunt.
Ale idźmy dalej, wyobraźmy sobie (choć to są przykłady z życia), że w małej miejscowości, trzeba nazwać jakoś plac albo park. Młodzi mieszkańcy chcą, by nosił imię człowieka, który się tam urodził, a był wynalazcą znanym na świecie albo osobą bardzo zasłużoną dla regionu. Pomysł zostaje jednak odrzucony, bo przecież mieliśmy takiego kochanego papieża i teraz to jego imieniem musimy wszystko nazywać.
To znów budzi opór, choć intencje – tak jak z uczuciami – nie były złe. Jest genialny numer „Pressji” z 2011 roku – „Zabiliśmy proroka”. Minęło tyle czasu, a wszystkie opisane tam błędy narzucanego kultu – opartego na emocjach – wciąż są aktualne. To, że ja płakałam na pogrzebie mojego dziadka, nie oznacza, że moje dzieci – które nigdy go nie poznały – mają wzruszać się odwiedzając jego grób. Tylko ode mnie zależy, jak zapiszą tego człowieka w swojej pamięci i czy w ogóle to zrobią.
Powtarzaliśmy „wielkim papieżem był” i stawialiśmy kropkę albo dodawaliśmy jakieś niezrozumiałe: „bo obalił komunizm”.
Dostrzegasz w szyderze z papieża działanie szatana?
Powtarzając za abp. Hoserem: „zło jest wynikiem działania Złego na świecie”. Na pewno kierunek, który Polsce wskazywał papież Polak, jest w kontrze do tego, czego chce szatan. Jednak zaprzepaścić bogactwo tego pontyfikatu może on tylko naszymi rękami. Zarówno zbytnim „skremówkowaniem”, jak i antykościelną nienawiścią.
Z czego śmieje się młodzież w "papieskich" memach?
Wielu – chyba żeby odpędzić poczucie przygnębienia – powtarza jak mantrę: „nie śmieją się z papieża, a z jego wypaczonego kultu”. To jest tylko część prawdy. Hasło „JP2 w sieci” można podzielić na trzy kategorie. Pierwsza, to rzeczywiście sposób na odreagowanie kiczowatego, narzucanego kultu. Z tych obrazków z legendarną już kremówką śmieją się przede wszystkim katolicy, którzy czują że im papieża skremówkowano, uwieczniono pod – czasem naprawdę paskudnymi – pomnikami. I to takimi, które szpecą miasto i właściwie obrażają tego, którego miały przedstawiać.
Podasz jakiś przykład?
Zdjęcie pomnika (nieudanego, dodającego jakieś 100kg papieżowi) z podpisem sugerującym zbyt dużą ilość kremówek. Mamy też papieża wyskakującego z boku ekranu i przypominającego, że nie wszyscy pójdą do nieba. To może wydawać się niewinne i w wielu przypadkach naprawdę takie jest. Daje jednak miejsce kolejnej grupie obrazków, atakujących i zakłamujących rzeczywistość.
W których papieżowi przypisuje się pedofilię, kradzieże i ludobójstwo...
Tam papieżowi zarzuca się nie tylko ukrywanie przestępstw seksualnych, ale też to, że sam krzywdził dzieci. Te obrazki mogą szokować. Nie tylko posługują się kłamstwem. Ich twórcy sięgają też po zdjęcia papieża schorowanego, którego twarz wykrzywia grymas cierpienia. Czy młodzież zada sobie trud i sprawdzi, czy informacje zawarte na memach są prawdziwe? Ktoś powie, że powinni. A czy my słysząc oskarżenia pod adresem naszego papieża, krzyczymy „to nie jest prawda” i kończymy dyskusję, czy raczej staramy się gromadzić fakty?
A trzecia kategoria?
Jest czymś na kształt subkultury albo więziennego grypsu. Ta grupa ma swój hermetyczny język, żarty, grafiki, które na pozór mogą nawet nie kojarzyć się już z JP2. To daje im poczucie elitarności. Zdarza się, że ktoś z pierwszej grupy wkleja grafikę z papieżem z napisem „oczy widzą, uszy słyszą, usta milczą”, myśląc że to kolejny zabawny obrazek.
Tymczasem dla pozostałych dwóch grup jest to jasny zarzut, że papież wiedział o wykorzystywaniu dzieci i nic z tym nie zrobił. Sam obrazek gumy Turbo w tej trzeciej grupie jest już zrozumiały, dla większości to jednak…guma. W mediach społecznościowych można znaleźć profile, które z nazwy oddają hołd JP2. Zdobywają lajki i popularność wrzucając prawdziwe cytaty z papieża, po czym nagle dodają prześmiewcze grafiki i oskarżenia o pedofilię. Myślę, że całe to zjawisko to jest temat na doktorat. Może nawet niejeden.
Pytanie, jak z tym walczyć? I czy w ogóle... walczyć? Jedni apelują o wyłapywanie obraźliwych memów i składanie skarg do odpowiednich organów. Innymi słowy, chcą z "cenzopapistami" rozprawić się raz na zawsze. Inni radzą, by skupić się na pokazaniu prawdy o papieżu, ale też znaleźć sposób na dotarcie z tą prawdą do młodych.
„Policja?! Czy możecie przyjechać na Facebooka” – chyba tak musiałoby to wyglądać. Zacznijmy od tego, że mimo całej naszej miłości do JP2, musimy się nieco otrząsnąć i zadać sobie pytanie, na czym nam właściwie zależy? Dla mnie priorytetem jest to, byśmy nie stracili nauczania papieża, byśmy z jego mądrości skorzystali. Trzeba przyznać, że kierując się dobrymi intencjami, a przede wszystkim emocjami i uczuciami, już za życia średnio go słuchaliśmy. Szydera z Jana Pawła II szkodzi tylko nam. Pokoleniu – zarówno świeckich, jak i księży – wychowanemu na „memach z rzułtą mordą” (bo tak mówi się o jednej z najpopularniejszych grafik z papieżem), trudno będzie poważnie pochylić się nad jego myślą o rodzinie, Polsce i Kościele.
Jesteśmy w takiej kryzysowej sytuacji, że dziś powinniśmy się zatroszczyć o samych katolików. Przecież pytania o gumę Turbo padają nie tylko na lekcjach religii, ale też w katolickich szkołach. Wyzwanie jest wielkie, bo wobec papieża wysunięto naprawdę poważne oskarżenia. Po pierwsze, musimy więc przyjąć do wiadomości, jak wygląda rzeczywistość. Po drugie, przygotować się na dyskusje.
W jaki sposób?
Zadbać najpierw o własną wiedzę. Jest naprawdę genialny film Pauliny Guzik „Szklany dom”. Do obejrzenia online, zupełnie nieodpłatnie. Te fakty na początek wystarczą, by odpowiedzieć na zarzuty wobec papieża. Dla mnie ten reportaż to punkt obowiązkowy dla każdego rodzica i katechety. Przekazywanie nauczania to wielkie wyzwanie. Lektura papieża do najłatwiejszych nie należy.
Na początek nie bójmy się też mówić o swoich uczuciach, emocjach i osobistych wspomnieniach. Spójrzmy, jak młodzi chcą słuchać Powstańców Warszawskich. Przecież pielgrzymki papieża do Polski czy jego odchodzenie to dla wielu z nas było niesamowite przeżycie. Czas się otworzyć. Podzielić tym, co za sprawą Jana Pawła II dokonało się w naszym życiu.
Moi goście w rozmowie proponowali m.in., by księża poprosili dzieci o pokazanie mema z JP2, który ich szczególnie bawi. I porozmawiali o tej grafice. Z wierzącymi uczniami zastanowili się, jak prosić o orędownictwo człowieka z memów. Czy w ogóle da się to zrobić?
Wizerunek JP2 naruszany jest już od dawna. Niektórzy twierdzą, że Kościół sam sobie to zrobił, owijając papieża „całunem nietykalności” i nie pozwalając powiedzieć o nim złego słowa. Gdzie jeszcze my - czyli wierni, Kościół, media katolickie - popełniliśmy błąd?
Pomyliliśmy „święty” z „wszechmogący”. Trudno nam przyznać, że schorowany, starszy człowiek nie zarządzał już Kościołem jak najlepszy manager. Jakby świętość to był dar jasnowidztwa i nieomylność, a nie życie blisko Boga. Jan Paweł II dawał się oszukiwać, Jan Paweł II też ufał złym ludziom, Jan Paweł II w machinie watykańskiej biurokracji był – tam, gdzie otoczeniu na tym zależało – w bańce informacyjnej. Czy to odejmuje mu świętości? A może dowodzi człowieczeństwa? Kult Jana Pawła II był w Polsce ogromny i mieliśmy do niego prawo! Tak jak mieliśmy prawo do tych emocji, które w nas były i pewnie wciąż są.
Jestem przeciwna rozdzieraniu szat i płakaniu nad tym, że popełniliśmy błędy. Swoją drogą wynikają one też z tego, że za mało go słuchaliśmy ze zrozumieniem. Błędy warto jednak poznać i wyliczyć. Tu szczególnie polecam wstęp wspomnianych wcześniej "Pressji". Potem przechodzimy do naprawy. To jeszcze nie jest koniec dziejów! Szukajmy w jego nauczaniu odpowiedzi na to, co dziś nas trapi.
Co możemy zrobić - zaczynając od własnego "podwórka" - żeby wyłuskać i przekazać dalej to, co najbardziej wartościowe w nauce papieża - Polaka?
Najpierw musimy go poznać. Nie ma sensu się umawiać, o czym dziś będziemy wszyscy naraz mówić. Znając jego nauczanie – my, dziennikarze, ale też po prostu katolicy – będziemy mogli po nie sięgnąć wtedy, gdy w danej kwestii będziemy potrzebować wyznaczenia azymutu.
Dla mnie dziś JP2 jest nauczycielem patriotyzmu, w znacznie głębszym znaczeniu. A na rolki w social mediach doskonale nadaje się Carlo Acutis, który jest w wieku użytkowników TikToka. Dajmy młodym nieco przestrzeni, byśmy znów nie doprowadzili do sytuacji, w której z każdego portalu wyskoczy im cytat z papieża.
My – dla których Jan Paweł II jest autorytetem – wprowadzajmy w nasze życie jego pomysł na rodzinę, pracę, Kościół, ojczyznę. W tej chwili problem polega na tym, że w rodzinach żyjących pod jednym dachem wszyscy JP2 znają, tylko jedni uważają, że wielkim Polakiem był, a drudzy, że świetnym memem jest. I tu jest już przestrzeń do rozmowy. Resztę zostawiłabym specom od budowania wizerunku w social mediach. Kościół potrzebuje takiej komórki! Najwyższy czas ją powołać.
A jak to wygląda w waszej rodzinie? W jaki sposób zapoznajecie dzieciaki z postaciami świętych, w tym też z Janem Pawłem II?
Nasze dzieci są jeszcze bardzo małe. Ale powoli szykujemy się do poznania JP2, jak i do spotkania ze światem, który zrobił z niego mema. Na razie po każdej modlitwie prosimy o opiekę nad rodziną dwóch świętych. Naszego św. Józefa i patrona rodzin, czyli św. Jana Pawła II. Ta świadomość jego opieki już więc jest. Niedługo zapewne przyjdzie czas na książki o świętych. Na razie jednak nasze dzieci odkrywają głównie historie Jezusa. Dlatego, że jednak Jezus jest tu najważniejszy. Przyjdzie też czas na poznawanie "Jego ludzi".