Kard. Albino Luciani: skromny aż do przesady
W dniu pogrzebu papieża Pawła VI, 12 sierpnia 1978 roku, patriarcha Wenecji, kardynał Albino Luciani o mały włos nie dotarłby na swoje kardynalskie miejsce na placu św. Piotra. Ponoć zapomniał odpowiedniej przepustki, a nie chcąc robić wokół siebie zamieszania, zdecydował się uczestniczyć w liturgii z odległego od ołtarza i katafalku miejsca.
Było to charakterystyczne dla tego człowieka, który nie zgadzał się, by uzyskano na jego kardynalskie podróże dodatkowy przydział reglamentowanej benzyny i pisywał listy do Pinokia…
Sprawy potoczyły się inaczej tylko dlatego, że ktoś przypadkowo rozpoznał siedzącego spokojnie purpurata i poprowadził go do przodu.
Konklawe 1978: nie był faworytem
Trzynaście dni później rozpoczęło się konklawe. Jak potem się okazało – nie ostatnie w tym roku. Kardynał Luciani nie należał do tzw. papabili – najbardziej spodziewanych kandydatów na przyszłego papieża. Wśród nich wymieniano zwłaszcza dwa nazwiska: Siri i Benelli.
W dużym uproszczeniu: pierwszego uważano za konserwatystę pragnącego powrotu do czasów sprzed zakończonego nieco ponad dekadę wcześniej soboru lub przynajmniej ograniczenia skutków jego reform; drugi miał być faworytem frakcji prosoborowej.
Do papabili zaliczano też kardynałów Baggio, Polettiego, Pignedoli. Wszyscy byli oczywiście Włochami. Niektórzy sugerowali, że wybór mógłby paść na kardynała Lorscheidera z Brazylii lub Willebrandsa z Holandii.
Luciani był brany pod uwagę o tyle, że w przeszłości już nieraz zdarzało się, że droga z patriarchatu Wenecji na tron Piotrowy okazywała się nadspodziewanie krótka.
Zamierzał odmówić
On sam brał pod uwagę, że kardynałowie mogliby z jakichś powodów zechcieć go wybrać. Swojemu sekretarzowi miał jednak powiedzieć, że w razie czego odmówi. Sam zamierzał głosować na kardynała Lorscheidera, który wywarł na nim wielkie wrażenie podczas odwiedzin w Brazylii.
Ponoć jeszcze przed rozpoczęciem konklawe kardynał Sin z Filipin powiedział mu: „Będziesz następnym papieżem”, co Luciani potraktował jako żart i skwitował jedynie swoim uroczym uśmiechem, z którego był znany.
Kandydaturę Lucianiego zaproponował najprawdopodobniej kardynał Benelli, który nie chciał długiej i bezowocnej jego zdaniem „przepychanki” ze zwolennikami Siriego. Zrobił to jednak bez wiedzy Lucianiego, „za kulisami” nakłaniając swoich zwolenników do głosowania na niego.
Szanse „powodzenia” Lucianiego opierały się w tych kalkulacjach na niechęci sporej części kolegium do kolegów tworzących „establishment” Kurii Rzymskiej. Luciani nie miał z nią związków. Postrzegany był jako człowiek otwarty i umiejący znaleźć wspólny język ze współczesnym światem, zwolennik reform soborowych.
„Nie wiem, jak to się stało, że przyjąłem wybór”
Konklawe rozpoczęło się 25 sierpnia. Kardynałowie weszli do Kaplicy Sykstyńskiej, złożyli przysięgę, wysłuchali krótkiego kazania i rozeszli się do swoich pokojów. Głosowania miały miejsce dopiero nazajutrz.
Wedle prób rekonstrukcji ich przebiegu (opartych o wyznania pewnego nazbyt rozmownego kardynała), jedynie po pierwszym głosowaniu Siri był „na prowadzeniu”. W następnych dwóch przewaga głosów oddanych na Lucianiego jedynie wzrastała. W czwartym głosowaniu wybrano go na biskupa Rzymu, czyli papieża, 262. następcę św. Piotra.
Kiedy dziekan kolegium kardynalskiego zapytał go, czy przyjmuje wybór, miał odpowiedzieć: „Niech Bóg wybaczy ci to, co zrobiłeś”, ale potem – wbrew wcześniejszym deklaracjom – zgodził się z decyzją kardynałów. Później w prywatnej korespondencji wyznał: „Nie wiem, jak to się stało, że przyjąłem wybór. Dzień później już tego żałowałem, ale było za późno”.
Podczas pierwszego przemówienia do ludzi zebranych tłumnie na placu św. Piotra mówił:
Dlaczego przyjął imiona Jan Paweł?
Jako pierwszy w historii przyjął podwójne imię: Jan Paweł. Tak to tłumaczył:
33 dni pontyfikatu
Nie była to jedyna nowość, jaką wniósł Jan Paweł I w sposób sprawowania papieskiej posługi w ciągu swego 33-dniowego pontyfikatu. Zarzucił zwyczaj wypowiadania się w pluralis maiestatis – „my, papież” – na rzecz zwykłego „ja”.
Odmówił koronacji i nigdy nie miał na głowie tiary. Za symbol władzy biskupa Rzymu wystarczył mu nałożony podczas uroczystej inauguracji pontyfikatu paliusz papieski. Początkowo chciał zrezygnować z lektyki, ale namówiono go do pozostania przy niej, przekonując, że niesiony na podwyższeniu będzie lepiej widoczny.
Nie czuł się kompetentny w tej kwestii i nie dokonał żadnych zmian personalnych w Kurii Rzymskiej. Był to jednocześnie wyraźny sygnał, że nie zamierza brać udziału w żadnych „rozgrywkach” między „konserwatystami” i „liberałami”.
Krótki plan krótkiego pontyfikatu
Plan na swój pontyfikat sprowadzał do sześciu punktów:
Jako papież zdążył wygłosić 11 homilii i 4 katechezy na środowych audiencjach. Jako pierwszy papież po ponad 500 latach przyjął na audiencji wysokiego przedstawiciela Rosyjskiej Cerkwii Prawosławnej, jakim był patriarcha leningradzki i nowogrodzki Nikodem. Audiencja skończyła się niestety tragicznie. Patriarcha zmarł na atak serca na rękach papieża.
Pontyfikat Jana Pawła I trwał 33 dni. Zakończyła go niespodziewana śmierć papieża, która wzbudziła wówczas wiele kontrowersji, a teorie spiskowe na jej temat mają się dobrze i dzisiaj. Kościół natomiast rozeznał jego świętość i już niebawem, 4 września 2022 roku, ogłosi go błogosławionym.