Tak jak ojciec Pio, brat Daniele przejawiał swoim życie liczne charyzmaty – bilokacje, dar proroctwa czy czytanie w ludzkich sercach. W najnowszej książce pt. Ojciec Pio i brat Daniele – bratnie dusze, wydanej nakładem wydawnictwa Esprit, poznajemy sekrety życia przez wielu jeszcze nieodkrytego mistyka i orędownika oraz odkrywamy wyjątkową relację, która łączyła ojca Pio i brata Daniele.
Ojciec Pio miał na prawym ramieniu taką samą ranę jak Jezus. Sprawiała mu ona najwięcej bólu, jednak konsekwentnie zachowywał fakt jej istnienia dla siebie. Wspomniał o niej jedynie przyszłemu papieżowi, Karolowi Wojtyle.
Zdumiewające jest to, że zarówno bratu Daniele, jak i ojcu Pio najwięcej mistycznych cierpień przysparzał ten sam stygmat i że obaj – jeśli nie liczyć wyznania poczynionego jednej zaufanej osobie (jako testament?) – uparcie zachowywali go w tajemnicy.
„Wstrząsającego odkrycia” istnienia stygmatu na prawym ramieniu ojca Pio dokonał brat Modestino Fucci z Pietrelciny, któremu ówczesny przełożony, ojciec Pellegrino Funicelli, dał klucz do celi ojca Pio i klucz do archiwum, żeby uporządkować jego rzeczy. Modestino miał zapieczętować w specjalnie przygotowanych pojemnikach z celofanu odzież ojca i wszystko, co do niego kiedyś należało lub było przez niego używane, z wyjątkiem tego, co było zastrzeżone dla kompetencji postulatora.
Oto opowieść brata Modestina Fucciego:
„Wciąż odkrywałem, starannie i ostrożnie, każdy kawałek odzieży, który opisywałem i zabezpieczałem, z przeczuciem, że jeszcze dokonam jakiegoś wstrząsającego odkrycia. Nie myliłem się! Gdy przyszła kolej na podkoszulki, przypomniałem sobie, że któregoś wieczoru w 1947 roku przed celą nr 5 ojciec Pio wyznał mi, że jednego z największych cierpień doświadcza, gdy zmienia sobie podkoszulek. [...] Pomyślałem wówczas, że ból ten powoduje rana, którą błogosławiony ojciec miał w boku. 4 lutego 1971 roku musiałem zmienić zdanie.
Przyglądając się z większą uwagą jednej z używanych przez niego wełnianych koszulek, zauważyłem, ku memu wielkiemu zdziwieniu, na wysokości prawego obojczyka niedający się wywabić ślad krwi. Nie wydawało mi się, aby – tak jak w przypadku „koszuli biczowania” – była to plama z krwawego potu. Chodziło o ewidentny ślad kolistej krwawej wybroczyny o średnicy około dziesięciu centymetrów na prawym ramieniu, blisko obojczyka. Zabłysła mi myśl, że ból, na który skarżył się ojciec Pio, mógł pochodzić od tej tajemniczej rany.
Byłem wstrząśnięty i zakłopotany. Czytałem kiedyś w jakiejś religijnej książce modlitwę do uczczenia rany barku naszego Pana, zadanej Mu przez najtwardsze drzewo krzyża. Rana ta odsłoniła Jego trzy przenajświętsze kości i była przyczyną nieludzkiego bólu. Jeśli w ojcu Pio powtórzyły się wszystkie cierpienia męki, nie można wykluczyć, że cierpiał także z powodu rany na ramieniu”.
O wyznaniu, jakie ojciec Pio poczynił Karolowi Wojtyle, wspomina katolicki pisarz i dziennikarz, Andrea Tornielli:
Ojca Pio i Karola Wojtyłę łączył pewien sekret – zazdrośnie przez nich strzeżony, lecz zarazem objawiający silną mistyczną więź, jaka zrodziła się pomiędzy świętym stygmatykiem z półwyspu Gargano a polskim księdzem, który w przyszłości miał zostać papieżem. Ojciec Pio z Pietrelciny wyjawił ów sekret w 1948 roku, kiedy młody ksiądz po raz pierwszy przyjechał do San Giovanni Rotondo. Treść rozmowy kapucyna z przyszłym Janem Pawłem II ujawnił bliski przyjaciel tego drugiego, kardynał Andrzej Deskur. Wojtyła powiedział mu:
„Z ojcem Pio rozmawialiśmy jedynie o jego stygmatach. Zapytałem go tylko: który ze stygmatów sprawia mu największy ból. Byłem przekonany, że to ten w sercu. Ojciec Pio bardzo mnie zaskoczył, mówiąc: «Nie, najbardziej boli mnie ten na ramieniu, o którym nikt nie wie i który nie jest nawet opatrywany». Ten stygmat sprawiał największy ból”. [...]
Tak pisze Stefano Campanella: „O tej ranie ojca Pio właściwie nikt nie wiedział aż do jego śmierci. Nic nie wiadomo o tym, by komukolwiek o niej mówił, za wyjątkiem przyszłego papieża, lub by zostawił o niej jakieś świadectwo albo przynajmniej jakąś pisemną wzmiankę”.
Godny uwagi jest wywiad, jaki Renzo Allegri przeprowadził z bratem Modestinem Fuccim w 2003 roku. Brat Modestino porównał w nim szósty stygmat ojca Pio do rany „na ramieniu ukrzyżowanego Jezusa”, którą, jak utrzymywał, „wyraźnie widać na całunie”. Oto opowieść brata:
„Któregoś dnia, gdy ostrożnie składałem wełniane koszulki ojca Pio, [...] zauważyłem, że każda z nich ma na wysokości prawej łopatki niezmywalną plamę krwi. W chwilę później przypomniałem sobie, że pewnego wieczoru w roku 1947 ojciec Pio zwierzył mi się, że najbardziej dotkliwy ból odczuwa przy zmianie bielizny. Założyłem, że był on spowodowany raną w boku, lecz tamtego dnia musiałem zmienić zdanie. Plama krwi na wełnianej koszulce była pozostałością po okrągłej ranie o średnicy około dziesięciu centymetrów, przypominającej ranę na ramieniu ukrzyżowanego Jezusa. To skaleczenie wyraźnie widać na całunie. Ojciec Pio doświadczał tego cierpienia na własnym ciele – zarówno w wymiarze mistycznym, jak i fizycznym”.
Może zdumiewać, że milczące, dotkliwe cierpienie ojca Pio z powodu szóstego stygmatu, a także wyznanie brata Daniele, który powiedział Silvanowi, iż rana na prawym ramieniu przysparzała Jezusowi największego bólu (wiele wskazuje na to, że podobny ból stawał się nocą udziałem samego zakonnika), pokrywają się z mistycznym objawieniem, jakiego za sprawą Jezusa doznał św. Bernard.
Święty Bernard, opat klasztoru w Clairvaux, zapytał w modlitwie naszego Pana, która z boleści, jakie odczuł na swym ciele podczas męki, była najbardziej dotkliwa. Odpowiedź brzmiała:
Silvano – bliski przyjaciel, potrafiący czytać w duszy brata Daniele – dopatrzył się w incydencie naczyniowym znaku wewnętrznej stygmatyzacji, która upodabniała brata do ojca Pio.
Jakiego rodzaju stygmaty miał więc brat Daniele? Dlaczego porównuje się go do ojca Pio?
Odpowiedź na to pytanie znają jedynie Jezus i Matka Boża, ponieważ sam brat zachowywał swoje udręki w tajemnicy. Wiele zdarzeń i poszlak zdaje się jednak świadczyć o tym, że otrzymał wewnętrzne, ukryte stygmaty. Pamiętajmy, że brat Daniele:
1. Łączył się z ojcem Pio w cierpieniu, aby móc ofiarować je Jezusowi (Brat powiedział ojcu: „Niech ojciec wraz ze swoimi ofiaruje Panu i moje cierpienia”. Na co ojciec Pio odparł: „Tak, nie tylko teraz, lecz po wieki”).
2. Otrzymał od ojca Pio takie same władze, jakimi dysponował stygmatyk, i pozostawał z nim w symbiozie („na mszy świętej i podróżując przez świat”, za życia ojca Pio, w bilokacji, i po jego śmierci, za specjalnym namaszczeniem: „Gdzie ja jestem, tam jest i ojciec Pio”).
3. Ugasił pragnienie bezpośrednio z przebitego serca Jezusa w ojcu Pio, dzieląc ze Zbawicielem cierpienia i biorąc udział w Jego męce. Podobnie jak ojciec Pio żył w sercu Jezusa i mawiał: „Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus”.
4. Ofiarował się Panu i zawarł z Nim porozumienie: „W nocy zsyłaj na mnie tyle cierpień, ile tylko zechcesz, ale za dnia pozwól mi pracować. Spraw, abym spotkał się w raju ze wszystkimi, z którymi spotykam się na ziemi”.
Świadkiem owych nocnych udręk był częsty gość w domu brata Daniele w San Giovanni Rotondo, Silvano Scapin. Z kolei brat Silvana, Luciano Scapin, który również bywał u zakonnika, twierdzi, że już przed rokiem 1991 słyszał nocami jego skargi.
5. W nocy brat Daniele przeżywał mękę Jezusa, jak gdyby miał niewidzialne stygmaty. Jak zostało to już powiedziane, pewnego ranka, po całej nocy straszliwych boleści, skomentował: „Największe cierpienie sprawiało Jezusowi to, że musiał dźwigać krzyż; rana na prawym ramieniu była najbardziej bolesna”.
6. Straciwszy przytomność, brat Daniele bezwiednie przyjął pozycję ukrzyżowanego. Nie leżał jak ktoś, kto osunął się na podłogę wskutek zwykłego omdlenia. Czyżby poczuł, że jest przybijany do krzyża?
*Fragment książki "Ojciec Pio i brat Daniele – bratnie dusze", Esprit 2022; tytuł, lead, śródtytuły pochodzą od redakcji Aleteia.pl