Do zdarzenia dojść miało w nocy z 14 na 15 marca w podkijowskim Boryspolu. Jak podaje TRS, mały Maksym przyszedł do lokalnego posterunku wojskowego pieszo i mimo obowiązującej godziny policyjnej.
11-latek otrzymał od żołnierzy posiłek i drobne upominki. Początkowo miał być jednak niezwykle rozczarowany odmową przyjęcia go do wojska. Został za to oficjalnie zapisany na listę wolontariuszy. Zrobił sobie również z żołnierzami kilka pamiątkowych zdjęć i pozostawił im własnoręcznie wykonany rysunek. Następnie chłopiec przekazany został w ręce szukającej go, zdenerwowanej mamy.
"Mamo – proszę – nie karz bohatera za samowolne wyjście z domu! (...) Jak to wszystko się skończy, na pewno przyjedziemy do naszego małego obrońcy z wielkim sercem. Dziękuję Maksymie!" – napisał Kowtun.