„Ze wstydem – przyznaję to w odniesieniu do Kościoła katolickiego – działania i decyzje, które mają niewiele lub nic wspólnego z Jezusem i Ewangelią, naznaczone raczej żądzą zysku i władzy, doprowadziły do osłabienia komunii. W ten sposób pozwoliliśmy, aby zdolność owocowania została skalana podziałami” – powiedział papież Franciszek 4 grudnia br. podczas wizyty u prawosławnego arcybiskupa metropolity Aten, Hieronima. Jakie konkretnie czyny katolików wobec prawosławnych miał na myśli Ojciec Święty?
Papież przeprasza prawosławnych
Zakończona niedawno 35 podróż apostolska papieża, tym razem na Cypr i do Grecji, zostanie zapamiętana także z powodu przeprosin, które Franciszek skierował do najwyższego rangą biskupa Kościoła Prawosławnego Grecji. Widzialna głowa Kościoła katolickiego poprosiła Greków o wybaczenie ran, które zadawali im przez wieki katolicy.
Ojciec Święty nie wymienił co prawda w swoim wystąpieniu w siedzibie metropolity Hieronima w Atenach konkretnych wydarzeń i aktów skierowanych przeciwko prawosławnym. Skoncentrował się bardziej na samej skomplikowanej relacji pomiędzy winą i przebaczeniem oraz konsekwencjami wypaczania ducha miłości chrześcijańskiej pomiędzy Kościołami siostrzanymi. Tak Kościół katolicki i Cerkiew prawosławną nazywali papież Paweł VI i patriarcha ekumeniczny Atenagoras.
Odwołanie ekskomunik
Znamienne jest, że słowa Franciszka w stolicy Grecji padły w niemal dokładną rocznicę wspólnej deklaracji papieża Pawła VI i patriarchy ekumenicznego Konstantynopola Atenagorasa. Ogłoszono ją 7 grudnia 1965 roku i na jej mocy, obydwa Kościoły odwołały wzajemne ekskomuniki i klątwy rzucone podczas Wielkiej Schizmy w 1054 roku.
Wydarzenie to – sprzed prawie tysiąca lat – przypieczętowało trwający do dzisiaj jeden z największych rozłamów chrześcijaństwa: pomiędzy Bizancjum i Rzymem, Kościołem prawosławnym i rzymskokatolickim.
Samo odwołanie ekskomunik, pomimo że było gestem o kapitalnym znaczeniu symbolicznym i otworzyło drogę do trwającego od 1980 roku instytucjonalnego dialogu ekumenicznego pomiędzy katolikami i prawosławnymi, nie doprowadziło jednak jeszcze do odtworzenia jedności eucharystycznej i dogmatycznej pomiędzy naszymi Kościołami.
Obok różnic teologicznych – realnych, choć znacznie mniejszego kalibru niż w przypadku braku jedności z wyznaniami wyrosłymi z reformacji (głównie luteranami i ewangelikami reformowanymi), chrześcijan prawosławnych i katolików dzielą bardzo burzliwa historia i polityka oraz różnice kulturowo-cywilizacyjne.
Przypomnijmy w sposób syntetyczny, co prawosławni mają wciąż za złe katolikom i za co faktycznie przeprosił 4 grudnia w Atenach papież Franciszek.
Wrogi język i paternalizm
Różnice teologiczne i cywilizacyjne pomiędzy dawną zachodnią i wschodnią częścią Cesarstwa Rzymskiego oraz światem łacińskim i greckim narastały już od dłuższego czasu. To jednak dopiero Wielka Schizma w XI wieku spowodowała trwały rozłam i wielowiekową niechęć katolików i prawosławnych.
Sama ekskomunika ogłoszona wówczas w Bizancjum przez legata papieskiego kardynała Humberta wobec patriarchy Konstantynopola Michała Cerulariusza (gr. Michael Kerullarios) sformułowana była w sposób niewątpliwie obraźliwy i agresywny, daleki od języka, którym współcześnie posługują się dwa największe Kościoły chrześcijańskie.
Hierarchowie z Bizancjum nie pozostali wobec niej dłużni. Nie tylko zamknęli działające w stolicy Cesarstwa kościoły łacińskie, ale również nałożyli klątwę na wysłanników Watykanu.
Po rozłamie prawosławni wielokrotnie podkreślali, że przedstawiciele Rzymu traktowali Bizancjum, kulturę grecką i obrządek wschodni jako coś z natury gorszego niż tradycja łacińska i zachodnie wzorce życia kościelnego. Żyjący na przełomie XII i XIII w. metropolita Nicetas z Nikomedii i patriarcha Konstantynopola Jan X Kamateros podkreślali w listach wysłanych do Rzymu, że nie powinien on tytułować się „matką i nauczycielką” (łac. mater et magistra) wszystkich Kościołów, tylko uznawać stolice biskupie Wschodu za równe sobie w godności i autorytecie.
Wyprawa krzyżowa i atak na Konstantynopol
Sporym ciosem dla wielu prawosławnych, do dzisiaj akcentowanym zresztą dobitnie przez wschodnią historiografię, było złupienie i masakra dokonana w stolicy Bizancjum i siedzibie patriarchatu ekumenicznego przez katolickich rycerzy-krzyżowców podczas IV wyprawy krzyżowej w kwietniu 1204 roku.
Szczególnie aktywne były na tym polu hufce dowodzone przez Hugona z Saint-Pol i Piotra z Amiens. Wdarły się one do miasta, dokonując masowej grabieży (w tym także ikon i paramentów liturgicznych ze świątyń), dewastacji wielu obiektów i domów oraz masakry tamtejszej ludności.
Wielu badaczy dziejów wskazuje, że rabunek Konstantynopola był wielkim ciosem, po którym wybitna kultura Bizancjum już nigdy nie powróciła do dawnej świetności. Wydarzenie to w dużej mierze wpłynęło na powiększenie niechęci pomiędzy Bizancjum i Rzymem. Zaważyło też pośrednio na nieudanych próbach unii pomiędzy Kościołem rzymskim i prawosławnym.
Unie, które nie przyniosły jedności
Trzecim najważniejszym punktem kontrowersji pomiędzy Wschodem i Zachodem były słuszne z samej swojej natury dążenia do zawarcia unii pomiędzy Kościołami. Przy zachowaniu różnić teologicznych, obrzędowych i administracyjnych miały one doprowadzić do ustanowienia jedności sakramentalnej pomiędzy prawosławiem i katolicyzmem.
Trzy najważniejsze z nich: w Lyonie w 1274, we Florencji w 1439 oraz Brześciu w 1596 roku (ta ostatnia doprowadziła do powstania Kościoła greckokatolickiego na obszarze dawnej Rzeczpospolitej) nie spełniły pokładanych w nich nadziei. W miejsce kwestii teologicznych i duchowych wmieszała się rywalizacja geopolityczna, żądza władzy i pieniądze.
Co więcej, unie doprowadziły do powstania dalszych podziałów, zarówno w łonie Cerkwi prawosławnej, jak Kościoła katolickiego. Konflikty, jakie były bliższą lub dalszą konsekwencją unii przyniosły również męczenników, zarówno po stronie katolickiej (Andrzej Bobola), jak i prawosławnej (Atanazy Brzeski).
Podpisana w 1994 roku w libańskim klasztorze Balamand wspólna deklaracja Kościoła katolickiego i poszczególnych autokefalicznych Cerkwi prawosławnych oceniła, że dawne metody osiągania jedności kościelnej w postaci przymusu politycznego i militarnego oraz prozelityzmu, czyli usilnego przeciągania na swoją stronę wiernych innych Kościołów są sprzeczne z duchem ekumenizmu i teologią Kościołów siostrzanych.
Winy prawosławnych wobec łacinników
„Rozwijajmy razem formy współpracy w działalności charytatywnej, otwierajmy się i współpracujmy w kwestiach etycznych i społecznych, aby służyć ludziom naszych czasów i nieść im pocieszenie płynące z Ewangelii. Duch Święty wzywa nas bowiem dzisiaj, bardziej, niż w przeszłości, do leczenia ran ludzkości olejem miłosierdzia” – ocenił Franciszek w słowach skierowanych do greckiego metropolity Hieronima.
W tak przewlekłych sporach historycznych i cywilizacyjnych, jak trwające ponad tysiąc lat kontrowersje pomiędzy Wschodem i Zachodem, lista wzajemnych win i pretensji jest dość długa. Również katolicy mają wiele powodów do żalu z powodu ran zadanych im przez prawosławnych. Wśród ludzi Wschodu również powtarzały się przez wieki wyrazy i akty niechęci wobec „złych łacinników” oraz miały miejsce prześladowania i akty nienawiści, zwłaszcza wobec wiernych Kościoła greckokatolickiego.
To, co nas łączy
Papież wskazuje jednak na konieczność odrzucenia przewlekłych, zatruwających świadomość resentymentów i fobii. Wzywa, aby wciąż podzieleni chrześcijanie wschodni i zachodni dali wspólne świadectwo wierności Chrystusowi i Ewangelii poprzez miłość bliźniego i wyciągnięcie ręki ku najbardziej potrzebującym – wykluczonym, uchodźcom i głodnym.
Źródła: Przemówienie papieża do przedstawicieli Prawosławnego Kościoła Grecji. Święta Kongregacja Nauki Wiary, Informacja dotycząca wyrażenia „Kościoły siostrzane”, L’Osservatore Romano, 28 października 2000 r., s. 6. Gieorgij Ostrogorski, „Dzieje Bizancjum”, PWN Warszawa 2008.