Regina Lynch pochodzi z Irlandii Północnej. Zaczęła pracę w katolickiej organizacji charytatywnej Pomoc Kościołowi w Potrzebie w czasach dogorywającego komunizmu. W ostatnich dziesięcioleciach przyczyny prześladowania chrześcijan się zmieniły, ale reakcja naszych braci w wierze wciąż jest taka sama - mówi.
Lynch była jedną z pierwszych kobiet na czele tej organizacji, a w czerwcu 2023 r. została jej dyrektor wykonawczą. Obecnie kieruje pracą organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie (ACN International) i jej sieci 23 biur krajowych.
Otwarcie oczu
Pomoc Kościołowi w Potrzebie (początkowo Kirche in Not) ma korzenie w Niemczech. Została powołana w 1947 roku w celu zaspokajania potrzeb religijnych uchodźców i wysiedleńców. Początkowo skupiała się na odbudowie kościołów zniszczonych w podczas działań wojennych. Dziś jest fundacją papieską, która wspiera prześladowanych i zagrożonych chrześcijan w ponad 140 krajach na całym świecie.
Regina Lynch zaczęła pracę w fundacji jeszcze za życia jej założyciela o. Werenfrieda van Straatena we wrześniu 1980 roku jako sekretarka w siedzibie Pomocy Kościołowi w Potrzebie w Königstein im Taunus w Niemczech. Był to wówczas początek końca komunizmu.
„Pierwsi świadkowie zaczęli przyjeżdżać na zachód – mówi w wywiadzie dla Aletei. Biskupi, księża, którzy byli w łagrach i więzieniach, skazani za pracę duszpasterską w podziemiu. To mi otworzyło oczy”. Pomoc Kościołowi w Potrzebie zareagowała na tę sytuację wspierając prześladowany Kościół za żelazną kurtyną.
Lynch przyznaje, że choć była praktykującą katoliczką, a w Irlandii jej rodzina mieszkała „między plebanią a kościołem”, jej życie religijne nie wykraczało poza niedzielną mszę. „Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że w dzisiejszych czasach są ludzie gotowi umrzeć i cierpieć w więzieniu za swoją wiarę” - wspomina.
Fala marksizmu
W Niemczech tęskniła za domem, ale za każdym razem, kiedy miała zrezygnować z pracy, proponowano jej wyższe stanowisko. Została osobą odpowiedzialną za projekty w Afryce. Jej pierwsza podróż na ten kontynent obejmowała przystanki w Gwinei, Beninie i Ghanie.
„W tamtym czasie, w latach 80., Afrykę ogarnęła fala marksizmu – powiedziała. „Spędziliśmy tydzień odwiedzając stolicę Gwinei, Konakry. W tym czasie obecny kardynał Robert Sarah [emerytowany prefekt Kongregacji Kultu Bożego] był młodym arcybiskupem Konakry. Wszyscy misjonarze zostali wydaleni i pozostała garstka miejscowych księży i sióstr. Ahmed Sékou Touré był marksistowskim dyktatorem i wsadził arcybiskupa Raymonda-Marie Tchidimbo do więzienia”. Ksiądz Sarah został mianowany jego następcą w wieku 34 lat, a marksistowska dyktatura Sékou Touré wyznaczyła cenę za jego głowę. „Spędziliśmy z nim tydzień i słuchałam, z jakimi wyzwaniami mierzy się jako młody arcybiskup i jak zastanawia się, jak prowadzić trzodę w czasie prześladowań. A to wszystko mogło się dla niego skończyć śmiercią” - wspomina.
Nowe wyzwania
W latach 2010-2020 marksizm zastąpiło inne zagrożenie, przed którym dzisiaj stoją chrześcijanie. „Naszą wielką troską dzisiaj jest wzrost bardzo radykalnej formy islamu, na przykład dżihadyzmu” - powiedziała 66-letnia Lynch, która jako dyrektor projektu ACN w latach 2008-2023 była odpowiedzialna za 6000 projektów w ponad 140 krajach.
Przytoczyła szereg konkretnych przykładów na to, jak radykalny islam zagraża Kościołowi. Na Bliskim Wschodzie ogromnie spadła liczby chrześcijan. W takich krajach jak Pakistan traktuje się wierzących jak wyrzutków, wiele osób jest niesłusznie oskarżanych o bluźnierstwo, a dziewczęta są porywane i zmuszane do ślubu ze starszymi mężczyznami wyznania muzułmańskiego.
Miejscem, w którym szczególnie rośnie ekstremizm, jest Afryka Zachodnia. To region Sahelu, zaczynający się od Nigerii, Nigru, Mali, Burkina Faso, aż północny Benin i Togo - kraje, które może nawet wielu osobom trudno byłoby znaleźć na mapie. W sumie to ogromny obszar.
Doniesienia o atakach w Nigerii napływają teraz niemal co tydzień, a w Burkina Faso mieszka około 2 milionów osób wewnętrznie przesiedlonych.
Część problemów generują bandyci i tych, którzy chcą czerpać zyski z porwań. Dżihadyści atakują nie tylko chrześcijan, ale każdego, kto nie podziela ich ideologii stojącej w kontrze do wszystkiego, co jest związane z Zachodem. „Utożsamiają chrześcijaństwo z Zachodem, chociaż wiemy, że nie zaczęło się ono na Zachodzie – zauważyła Regina Lynch. – Ale z pewnością istnieje, jak sądzę, antychrześcijański ruch mający na celu wypędzenie chrześcijan z wielu z tych krajów”.
Życiodajny krzyż
Niemniej jednak chrześcijanie zmagający się z takimi trudnymi warunkami zdają się mocniej niż wiarą.
„Czy nie jest tajemnicą naszej wiary, że Bóg dając nam krzyż do niesienia umacnia nas w wierze? - zastanawiał się Lynch. – Przez lata miałam zaszczyt spotykać ludzi w różnych krajach, którzy pokazali, że są naprawdę wierzący. Oni nie porzucają wiary. Naprawdę uważają Chrystusa za swoje zbawienie”.
Jako przykład wskazała maleńką wspólnotę chrześcijańską w Strefie Gazy, gdzie dwa miliony Palestyńczyków jest bombardowanych od czasu październikowego ataku Hamasu na Izrael. Pomoc Kościołowi w Potrzebie poinformowała niedawno, że w wojnie zginęło około 30 członków tej chrześcijańskiej społeczności. Pewna siostra zakonna powiedziała Reginie Lynch, że ludzie mają trudności ze znalezieniem żywności i czystej wody.
„Ale idą naprzód w tym Wielkim Poście, niosąc swój krzyż z niezachwianą radością i wiedząc, że Bóg ich nie opuści. Myślę, że mamy wielkie szczęście, że możemy wierzyć , że w cierpieniu Chrystusa, w krzyżu, jest nadzieja na zmartwychwstanie, że nie wszystko skończyło się w Wielki Piątek. I myślę, że tym właśnie żyje wielu chrześcijan, którzy strasznie cierpią za swoją wiarę” – mówi.
Podobnie jest w Nigerii, gdzie biskupi nie boją się wypowiadać przeciwko prześladowaniom i ignorowaniu tego problemu przez władze. „Kościół jest ze swoim ludem – mówi. Zawsze jest na miejscu, aby pomóc ludziom, od których może odwrócili się rządy i politycy. Przychodzą oni do Kościoła, a my robimy to, co robimy jako chrześcijanie - pokazujemy oblicze Chrystusa; pokazujemy poprzez pomoc i miłosierdzie. Pomagamy każdemu w potrzebie”.
Być głosem tych, którzy nie mają głosu
Lynch ma nadzieję na dalszy rozwój fundacji – nie tylko w zakresie pomocy wspólnotom chrześcijańskim, które walczą o ewangelizację, ale także w zakresie upominania się o cierpiący Kościół. „Mamy dwa raporty: o wolności religijnej i o prześladowaniach chrześcijan” – mówi. „Chcielibyśmy się rozwijać i stać się jeszcze bardziej profesjonalni w tym zakresie, a także być ważnym źródłem dla naszych darczyńców, katolików na całym świecie, a także, mam nadzieję, dla decydentów w rządach, aby mieli wiarygodne, dobrze zbadane informacje na temat tego, co dzieje się z chrześcijanami w krajach, które leżą daleko i gdzie ludzie nie mają prawa głosu”.
Dodaje: „Myślę, że jesteśmy bardzo dobrzy w obserwowaniu znaków czasu i tego, co dzieje się na całym świecie w Kościele. Możemy być gotowi do szybkiego reagowania na takie sytuacje, jak ta, gdy ISIS zaatakowało chrześcijańskie wioski na północy Iraku. Byliśmy tam trzy-cztery dni po tym, jak uchodźcy przybyli do Erbilu. Byliśmy w stanie zareagować bardzo szybko”.
Inny przykład to reakcja fundacji na wojnę na Ukrainie: „Byliśmy w blokach startowych, ponieważ wiedzieliśmy od naszych partnerów, biskupów, że Rosja wkrótce zaatakuje i że będzie potrzeba pomoc. Byliśmy więc w stanie bardzo szybko na to zareagować”.
Lynch mówi: „Czuję się bardzo uprzywilejowana. Spotkałam na swojej drodze ludzi, którzy rzucili wyzwanie mojej wierze. Otworzyli mi oczy na to, jak daleko można się posunąć, aby wytrwać przy Jezusie, nie poddać się i nie zrezygnować”.