Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Dla wielu ludzi na świecie męka, śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa, które w ostatnich dniach wspominał Kościół, miały szczególny wydźwięk, ponieważ ich własne cierpienia są podobne do cierpień Odkupiciela.
W obliczu wojen toczących się na Ukrainie, w Strefie Gazy i innych częściach świata, a także kryzysów humanitarnych może się wydawać, że świat jest przybity do krzyża.
Jak mówi biskup z Haiti, mieszkańcy tej wyspy czują się „opuszczeni przez resztę świata”. Być może przypominają sobie wołanie Chrystusa z krzyża: Eloi, Eloi, lema sabachthani?
Dla mieszkańców Sudanu zmagających się z wojną domową, która może przynieść głód milionom ludzi, słowa Chrystusa „Pragnę” mogą mieć szczególne znaczenie.
Rozmawialiśmy z wieloma osobami z różnych zapalnych punktów na świecie, zaczynając od miejsca, w którym Jezus cierpiał i umarł na krzyżu, aby zobaczyć, jak chrześcijanie w tych krajach przeżywali Wielki Tydzień.
Ziemia Święta
Wstrząsający atak na Izrael przeprowadzony w październiku ubiegłego roku przez palestyńską grupę bojowników Hamasu oraz zaciekła odpowiedź Izraela ponownie zwróciły uwagę świata na Ziemię Świętą i niewielką społeczność chrześcijańską, która walczy tam o przetrwanie.
W liście do katolików Ziemi Świętej papież Franciszek wyraził swoją bliskość z „tymi, których najbardziej dotknęła bezsensowna tragedia wojny: dziećmi pozbawionymi przyszłości, tymi, którzy opłakują i cierpią, i wszystkimi, którzy padają ofiarą udręki i przerażenia”.
Kardynał Pierbattista Pizzaballa, łaciński patriarcha Jerozolimy, powiedział: „samotność Jezusa w Ogrodzie Getsemani jest teraz udziałem nas wszystkich”. „To będzie trudna Wielkanoc” – wyznał przed świętami w rozmowie z włoską stacją radiową.
Joseph A. Hazboun, dyrektor regionalny Katolickiego Stowarzyszenia Opieki Społecznej na Bliskim Wschodzie / Papieskiej Misji dla Palestyny, powiedział, że ulice Jerozolimy są w tym roku puste. Wojna w Strefie Gazy odstraszyła turystów i pielgrzymów i utrudniła życie lokalnym kupcom, którzy utrzymują się z turystyki.
„Wielu katolików i chrześcijan na Zachodnim Brzegu, w Jerozolimie i Izraelu, którzy prowadzą działalność gospodarczą i inwestują w lokalną branżę turystyczną, po raz kolejny straciło swoje główne źródło dochodu po tym, jak nie miało szansy na odbudowę po pandemii COVID-19, która zamknęła branżę na dwa lata” - powiedział Hazboun. „Pod względem finansowym wielu katolików i chrześcijan walczy o sprostanie wysokim kosztom utrzymania. Wielu z nich sięgnęło do oszczędności, aby zapłacić rachunki za media lub czesne dla dzieci. Inni drastycznie ograniczyli wydatki”.
Wielu z nich nie miało możliwości celebrowania liturgii Wielkiego Tygodnia razem z innymi chrześcijanami. Tuż przed świętami wyglądało na to, że chrześcijanie z Zachodniego Brzegu w wieku poniżej 50 lat w ogóle nie będą mogli wjechać do Jerozolimy na Wielkanoc. „W Niedzielę Palmową Izrael nie udzielił pozwoleń na wjazd do Jerozolimy setkom chrześcijan, którzy się o to ubiegali, argumentując to tym, że „nie spełniają oni wymogów polityki”. Inni otrzymali pozwolenie ważne tylko przez 24 godziny.
Jak zauważył Joseph Hazboun, pod tym względem niewiele się zmieniło na przestrzeni wieków. „Brak wolności kultu jest niezwykle frustrujący dla palestyńskich chrześcijan - powiedział. – Przypomina nam to skargę patriarchy Sofroniusza z 637 roku, który pisał, że nie mógł świętować Bożego Narodzenia w Betlejem z powodu oblężenia Jerozolimy. Nasza historia jako chrześcijan w Jerozolimie jest nadal bardzo podobna do historii Jezusa i tysięcy chrześcijan w całej naszej historii. Nadal uczestniczymy w agonii i bólu naszego Pana”.
Hazboun powiedział, że w Jerozolimie chrześcijanie są głęboko zaniepokojeni rosnącymi napięciami między Palestyńczykami a Żydami, zwłaszcza izraelską policją i patrolami wojskowymi na Starym Mieście i wokół świętych miejsc. Niepokojący jest wzrost liczby przypadków przemocy ze strony nielegalnych izraelskich osadników i rosnący żydowski fundamentalizm. Mnożą się też przypadki ataków na palestyńskich chrześcijan i duchownych.
W efekcie coraz więcej chrześcijan opuszcza swoje ojczyzny. Po wybuchu konfliktu w Strefie Gazy pozostało mniej niż 1000 chrześcijan, a Hazboun mówi, że połowa z nich planuje wyjechać jak najszybciej.
Hazboun powiedział: „Nadal modlimy się o pokój i sprawiedliwość, bez których życie nadal będzie wyzwaniem”.
Liban
Jeszcze przed wybuchem obecnych działań wojennych w Izraelu, podczas których doszło również do ataków ze strony bojowników Hezbollahu w Libanie oraz do izraelskiego odwetu, Liban, który jest w około 32% chrześcijański, przechodził poważny kryzys polityczny i gospodarczy. Od 2019 r. lira libańska straciła ponad 95% wartości. Według Organizacji Narodów Zjednoczonych ponad 80% Libańczyków żyje obecnie w ubóstwie. Surowe ograniczenia zastosowane przez banki skłoniły niektórych ludzi do napadów na placówki bankowe z celu wypłacenia własnych pieniędzy.
„W Libanie Wielki Tydzień to moment bolesnej walki między nadzieją a rozpaczą - powiedziała Aletei Nayla El-Khoury, dyrektor ds. programów Caritas Liban. – W tych trudnych czasach libańskie rodziny są zmuszone do podejmowania niełatwych decyzji. Nie wiedzą, czy będą w stanie nakarmić dzieci, kupić lekarstwa lub opłacić czesne w szkole. Libańczycy prawie zapomnieli, że Wielkanoc powinna być czasem radosnego świętowania. Z powodu ogromnych trudności, przez jakie przechodzi kraj, Wielki Tydzień był momentem głębokiej refleksji nad tajemnicą krzyża, który jest udziałem Libanu od wieków. Ale ten okres przyniósł także przebłysk nadziei dzięki cudowi zmartwychwstania”.
El-Khoury powiedziała, że katolicy pokładają nadzieję w Bogu. „Jako katolicy wciąż łączymy się w modlitwie, wierząc w zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, które daje nam nadzieję i siłę, by zobaczyć światło na końcu tunelu – powiedziała. – Modlimy się do Boga o siłę, byśmy mogli stanąć u boku każdej osoby potrzebującej pomocy i pocieszenia”.
Syria
Wojna domowa w Syrii, choć ostatnio nie zajmuje uwagi mediów, wciąż trwa. Według amerykańskiej organizacji Council of Foreig Relations, Baszar al-Assad kontroluje około 70% terytorium Syrii i osiągnął normalizację z kilkoma państwami arabskimi, a także przywrócenie członkostwa w Lidze Arabskiej, co wyprowadziło go z izolacji. Jego wojsko, przy rosyjskim wsparciu powietrznym, nadal walczy z Hay'at Tahrir al-Sham (HTS), koalicją islamistycznych grup bojowników w północno-zachodniej Syrii.
Państwa zachodnie nadal nakładają sankcje na Syrię, które, jak wskazuje Human Rights Watch, stanowią dużą przeszkodę w pracy organizacji humanitarnych. Utrudniają dostęp do podstawowych towarów, prowadzą do zmniejszenia finansowania organizacji pomocowych, ograniczają podróże i przemieszczanie się, zwiększają przeszkody biurokratyczne i utrudniają działalność gospodarczą.
Ponadto w lutym ubiegłego roku potężne trzęsienie ziemi nawiedziło południową Turcję i północną Syrię, zabijając ponad 62 000 osób.
Metropolita Jean-Clément Jeanbart przeprowadził greckokatolicką eparchię melchicką w Aleppo przez najtrudniejsze dni w Syrii. Obecnie 80-letni emerytowany arcybiskup Jeanbart podjął się nowej roli: próbuje nakłonić chrześcijan z Aleppo do pozostania w Syrii. Istnieje wiele powodów, które kuszą ich do emigracji. „Nasi umiłowani wierni bardzo cierpią z powodu sytuacji, w której obecnie się znajdują - powiedział Aletei arcybiskup Jeanbart. – Z powodu sankcji, bojkot uderzającego w kraj, koszty utrzymania są nie do zniesienia, a ich życie smutne i nieszczęśliwe”. Wiara i liturgia Kościoła dają im jednak nadzieję. Chrześcijanie w Syrii oczekują oni „Nowego Świata opromienionego Boskim światłem zmartwychwstania” - powiedział arcybiskup.
Jest to jeden z powodów, dla których Jeanbart uważa, że chrześcijanie muszą być obecni w Syrii. „Ten kraj na Bliskim Wschodzie został uświęcony krwią nieskończonej liczby męczenników, sponiewierany przez terroryzm i obecnie nękany surowymi sankcjami - powiedział. – Arabscy chrześcijanie w naszym kraju są najlepszymi i najbardziej wiarygodnymi świadkami, którzy ukazują Bożą miłość swoim współobywatelom”.
Haiti
Sytuacja na Haiti pogarszała się od lat, ale przybrała rozmiary katastrofy w lutym, kiedy premier Ariel Henry udał się do Afryki w poszukiwaniu pomocy. Gangi, które wcześniej przejmowały coraz więcej terytorium, zwłaszcza w stolicy, Port-au-Prince, zjednoczyły się przeciwko rządowi i uniemożliwiły powrót premierowi, który ostatecznie podał się do dymisji.
W tym karaibskim kraju nie ma obecnie legalnej władzy. Doszło do tego, że wychodzenie z domu stało się wysoce ryzykowne, a wielu ludzi nie jest w stanie zdobyć podstawowych środków do przetrwania.
„Zaciekła i ślepa przemoc gangów zmusza ludność do zamykania się w domach – powiedział biskup Désinord Jean z Hinche w wywiadzie dla Aletei, przeprowadzonym przez Pomoc Kościołowi w Potrzebie. – Wielu ludzi zostało zastrzelonych tylko dlatego, że akurat znajdowali się na ulicy. Gangi działają samowolnie, plądrując, porywając i zabijając ludzi. Terroryzują ludność. Centrum ich działalności jest Port-au-Prince, ale kontrolują one ponad 80% terytorium kraju. Organy ścigania są bezradne, bo gangi są potężne i lepiej wyposażone niż policja”.
Biskup Jean uważa, że kraj jest „bliski wojny domowej”. Chciałby, aby społeczność międzynarodowa wsparła policję, zapewniając jej sprzęt i pomoc techniczną i logistyczną.
40 tysięcy ludzi opuściło swoje domy z powodu przemocy i próbuje znaleźć schronienie gdziekolwiek się da - w szkołach, budynkach publicznych, na placach. Niektórzy z nich wrócili do swoich rodzinnych wiosek, choć jest to bardzo ryzykowne, ponieważ gangi kontrolują wszystkie drogi. Większość przesiedleńców musiała zostawić wszystko, a gangsterzy podpalili ich domy.
Sytuacja stała się tak zła, że większość organizacji pomocowych zaprzestała wysiłków. „Od 29 lutego wszystkie lotniska są zamknięte - powiedział biskup Jean. – Haiti jest odcięte od reszty świata. Większość organizacji międzynarodowych wycofała swój personel, pozostawiając tylko po kilka osób. To samo zrobiły ambasady. Dziś Haiti jest całkowicie odizolowane. 5,5 miliona ludzi głoduje. W ciągu najbliższych dwóch tygodni, a być może wcześniej, kryzys humanitarny się zaostrzy, a życie wielu ludzi będzie zagrożone”.
Sudan
Niecały rok temu, 15 kwietnia 2023 r., wybuchły walki między dwiema głównymi frakcjami sudańskiego wojska. W rezultacie, według ONZ, doszło do „jednej z największych katastrof humanitarnych w najnowszej historii”.
Amerykanin dr Tom Catena, który prowadzi szpital Matki Miłosierdzia w górach Nuba, powiedział, że do tej pory ten region Sudanu był w stanie trzymać się z dala od konfliktu. „Jednak nieco ponad tydzień temu miały miejsce dwa bombardowania z powietrza, w wyniku których zginęło 18 cywilów, w tym 11 dzieci w wieku szkolnym - powiedział. – Wielu z 9 milionów przesiedleńców w Sudanie znalazło się w Nubii, w dość rozpaczliwych okolicznościach”.
Catena dodał, że w całym Sudanie występują poważne niedobory żywności i ludzie zaczynają umierać z głodu. „W Wielkim Poście mogliśmy szczególnie dotkliwie współcierpieć z naszym Panem i Jego ludem tutaj, w Sudanie - powiedział Catena w rozmowie z Aleteia. – Mogliśmy jeszcze bardziej docenić to, czego mamy niewiele, i solidaryzować się z tymi, którzy cierpią głód. Wiele osób przyszło do nas z prośbą o jedzenie, ponieważ ich zapasy na ten rok już się skończyły”.
Dr Catena mieszka wśród ludu Nuba od dziesięcioleci i uważa ich za „niesamowicie odpornych”. „Wiedzą, że przetrwają ten trudny czas, tak jak wiele razy wcześniej - powiedział. – Kościoły w Wielkim Tygodniu były wypełnione parafianami i pod wieloma względami ludzie będą dalej żyć jak zwykle”.
Etiopia
Wielu Sudańczyków uciekających przed konfliktem przeszło przez granicę do Etiopii, która już wcześniej zmagała się z poważną suszą.
To znaczące, że Wielki Tydzień i Wielkanoc pokrywają się z początkiem sezonu sadzenia roślin, czyli czasem nadziei na lepszą przyszłość – powiedział Zemede Zewdie, krajowy przedstawiciel Catholic Relief Services w Etiopii.
Tuż przed początkiem Wielkiego Tygodnia powiedział: „Wielki Tydzień, znany jako Semune Himamat, i Wielkanoc w Etiopii będą czasem duchowej refleksji, modlitwy i radosnego świętowania, łączącego starożytne tradycje z nowymi praktykami kulturowymi - powiedział Zewdie dla portalu Aleteia.
Zewdie powiedział, że pomimo wyzwań Kościół pozostaje aktywny, pomagając mieszkańcom kraju poprzez pomoc humanitarną, działania na rzecz pokoju i promowanie rozwoju społecznego; a przede wszystkim pełniąc misję ewangelizacyjną.
Mozambik
Zaledwie kilka tygodni temu papież Franciszek poprosił o modlitwę za Mozambik, ubolewając nad powrotem przemocy wobec nieuzbrojonej ludności, zniszczeniem infrastruktury i brakiem bezpieczeństwa. Papież poprosił o modlitwę w związku z atakiem terrorystycznym na miasto portowe Pemba w północnej prowincji Mozambiku, Cabo Delgado. Atak obejmował podpalenie lokalnej parafii katolickiej.
„Rodziny w Mozambiku wkraczają w Wielki Tydzień i Wielkanoc w obliczu konfliktu, naturalnych powodzi w wyniku zmian klimatycznych i wpływu El Niño - powiedziała Stephanie French, dyrektor krajowa Catholic Relief Services w Mozambiku. – W ostatnich miesiącach nasiliły się ataki rebeliantów, a w niektórych społecznościach panuje atmosfera niepokoju i strachu”.
French powiedziała Aletei, że społeczność katolicka w Mozambiku „wykazuje niezwykłą odporność w obliczu przeciwności losu”. „Wielu katolików otworzyło swoje domy, aby przyjąć rodziny uciekające przed konfliktami lub klęskami żywiołowymi, takimi jak powodzie - powiedziała. - Kilka parafii przekształciło szkoły i tereny kościelne w prowizoryczne obozy, aby zapewnić schronienie ludziom, którzy stracili domy. Na północy partner CRS, Caritas Pemba, niestrudzenie prowadzi działania ratujące życie rodzinom dotkniętym konfliktem. Caritas Quelimane zapewnia również usługi wodne i sanitarne w odpowiedzi na wybuch cholery. Wyzwania są ogromne, ale reakcja odzwierciedla siłę katolickiej nauki społecznej i zaangażowanie Kościoła w służbę wszystkim, niezależnie od ich wiary”.
Republika Środkowoafrykańska
Konflikt w Republice Środkowoafrykańskiej trwa od 2013 r., kiedy to w większości muzułmańscy rebelianci Seleka przejęli władzę w kraju i zmusili prezydenta do opuszczenia urzędu. Chociaż w 2019 r. podpisano porozumienie pokojowe, około 10 tys. dzieci nadal walczy u boku grup zbrojnych. Marthe Kirima, minister ds. rodziny i płci, powiedziała w lutym, że dzieci są nadal rekrutowane jako bojownicy, szpiedzy i posłańcy, a nawet wykorzystywane jako niewolnicy seksualni.
„W tej chwili Republika Środkowoafrykańska jest nadal krajem niestabilnym, w którym wiele obszarów jest bardzo niebezpiecznych. Ryzyko ataków ze strony rebeliantów jest znaczne - powiedział niedawno mianowany biskup koadiutor Bangassou Aurelio Gazzera. – Ludzie intensywnie przeżywają Wielki Post, Wielki Tydzień i Wielkanoc. Odprawiają Drogę Krzyżową z głębokim poczuciem jej znaczenia: także dlatego, że jest to droga, którą mieszkańcy Afryki Środkowej kroczą od lat”.
„Tak więc ludzie dobrze rozumieją, co to znaczy, że Bóg cierpi, jest bity, upokarzany i umiera - powiedział Aletei biskup-elekt Gazzera. - Świadomość, że Jezus, Bóg i Człowiek, chciał cierpieć, aby nas zbawić, głęboko porusza serca wiernych".
Katolicy nieustannie modlą się o pokój z przekonaniem, że tylko Bóg może im go dać. Są też na wiele sposobów zaangażowani w budowanie pokoju - powiedział ksiądz urodzony we Włoszech. „Mam na myśli zwłaszcza szkoły. Przez wiele lat szkoły katolickie, zarówno na wsiach, jak i w miastach, były przestrzenią promowania formacji, edukacji i postępu. To zobowiązanie, które stawia na przyszłość i jest zalążkiem zmartwychwstania kraju”.
Mjanma
Biskup Celso Ba Shwe spędził Wielki Piątek na wygnaniu. Według agencji informacyjnej Fides, biskup musiał opuścić swoją katedrę w Loikaw w Mjanmie w listopadzie ubiegłego roku, podczas wojny domowej między wojskiem, które przeprowadziło zamach stanu, a siłami rebeliantów. Jego diecezja w południowo-wschodniej Azji została zajęta przez rebeliantów i przekształcona w obóz wojskowy.
Biskup Ba Shwe celebrował liturgię Wielkiego Tygodnia i Wielkanocy w „bambusowej katedrze”, czyli prowizorycznej kaplicy zbudowanej z bambusa w lesie. Uważa jednak, że ta budowla – a przede wszystkim sprawowana w niej Eucharystia – daje poczucie wspólnoty jego rozproszonej trzodzie, która „w czasach niepokoju pozostaje zjednoczona w modlitwie”.
„Wielka nadzieja”
Kardynał Charles Maung Bo z Rangunu powiedział Vatican News, że świat w obliczu wielu konfliktów i problemów, musi „ożywić nadzieję, ufając Zmartwychwstałemu Chrystusowi, który pokonał śmierć i dał nam prawdziwe życie”.
Według Vatican News, w Mjanmie 18,6 miliona ludzi - jedna trzecia populacji - bardzo potrzebuje pomocy humanitarnej. „Rosnąca inflacja w kraju nadal utrudnia ludziom kupowanie żywności, paliwa i innych podstawowych towarów - czytamy w raporcie. – Ponieważ system opieki zdrowotnej w kraju praktycznie się załamał, jedna czwarta populacji walczy z chorobami i głodem”.
Być może najlepiej ujął to biskup Ba Shwe, mówiąc: „Modlimy się do Pana i powierzamy się Mu jako wspólnota szukająca pokoju i modlimy się o zbawienie, dar Wielkanocy, na który wszyscy czekamy z wielką nadzieją”.