Nie ma wolnych związków
„Bądźcie płodni i rozmnażajcie się” – tak brzmi pierwsze polecenie, jakie Stwórca kieruje, jeszcze w raju, do mężczyzny i kobiety (Rdz 1,28). Bóg pragnie, żeby mężczyzna i kobieta pokochali siebie nawzajem, by chcieli pozostać ze sobą aż do śmierci i by z miłością przyjęli potomstwo. On wie, że los każdego z nas, jak i los całej ludzkości zależy od tego, co dzieje się między mężczyzną a kobietą – między mężem a żoną.
Obecnie w Polsce, podobnie zresztą jak w całej Europie, maleje liczba zawieranych małżeństw, rośnie natomiast liczba rozwodów. Dlaczego tak się dzieje, skoro – jak pokazują badania – większość nastolatków i młodych dorosłych nadal na pierwszym miejscu wśród życiowych celów i aspiracji stawia małżeństwo i rodzinę? Wydaje się, że współczesnym młodym ludziom trudno jest dorastać do miłości w społeczeństwie zdominowanym niską kulturą i demoralizującym wpływem liberalnych mediów.
Żyjemy w cywilizacji, w której ludzie wyuzdani proponują mężczyznom i kobietom, żeby się sobą zabawiali seksualnie i pozostawali niepłodni, feministki nawołują do walki kobiet z mężczyznami, a aktywiści gejowscy promują izolację mężczyzn od kobiet. W konsekwencji tych „propozycji” coraz mniej młodych ludzi ma odwagę iść za swoimi marzeniami o założeniu rodziny i decydować się na małżeństwo. Niektórzy wolą pójść na „kompromis” i zadowalają się związkami, które przewrotnie nazywają „wolnymi”. Tylko że już samo to wyrażenie jest mylące i wewnętrznie sprzeczne! Nie ma czegoś takiego, jak „wolny związek”, bo nie istnieje związek, który nie wiąże! Czym w rzeczywistości są więc tzw. „wolne związki”? Są to związki z założenia nietrwałe, niewierne i nieodpowiedzialne. Inni ludzie, owszem, decydują się na zawarcie małżeństwa, ale robią to zbyt pochopnie – zanim nauczą się kochać i nim staną się zdolni do wypełnienia przysięgi małżeńskiej. Bywa i tak, że dochodzi do kradzieży sakramentu małżeństwa. Jeden z narzeczonych składa przysięgę, której nie potrafi, a czasem nawet nie ma zamiaru wypełnić. Nierzadko zdarza się także, że ktoś zawiera małżeństwo po to, by „ratować” osobę, która przeżywa poważny kryzys i która tu i teraz nie jest zdolna do dojrzałej miłości. W takiej sytuacji może okazać się, że małżeństwo zostało zawarte w nieważny sposób.
Bóg nie jest samotny
Księga Pieśni nad Pieśniami ukazuje tęsknotę mężczyzny i kobiety za wielką miłością, za byciem razem w sposób, który nie tylko wzrusza i umacnia, ale który daje człowiekowi poczucie bezpieczeństwa oraz sprawia, że życie niesie radość, niezależnie od tego, jakie trudności za sobą pociąga. Bóg stworzył nas na swój obraz i podobieństwo. Od samego początku na kartach Biblii przypomina, że On – jedyny Pan – jest miłością, a w Nowym Testamencie dodatkowo zaskakuje nas tym, że przychodzi na świat w ludzkiej naturze i z miłości do nas pozwala się przybić do krzyża. Poprzez swojego wcielonego Syna Bóg odsłania nam tajemnicę tego, co dzieje się w Nim samym: oto choć jest Bogiem jedynym, to nie jest Bogiem samotnym. Jest wspólnotą trzech Osób, równych sobie w bóstwie i kochających się wzajemnie. Gdybyśmy chcieli opisać za pomocą naszych ludzkich relacji tajemnicę Trójcy Świętej, to moglibyśmy powiedzieć, że Trójca Święta jest rodziną – w dodatku najszczęśliwszą we wszechświecie. To taka rodzina, w której każdy kocha każdego do tego stopnia, że w pełni utożsamia się z pozostałymi osobami. Jezus mówi, że On i Ojciec stanowią jedno. Podobnie tłumaczy, że stanowi jedno z Duchem Świętym, który dzisiaj w Kościele przypomina wszystko, co Zbawiciel nam objawił.
Najbardziej trwały sposób na pokonanie samotności
Już na pierwszych stronach Biblii Stwórca wyjaśnia, że tym, co boli człowieka najmocniej, jest samotność, czyli stan, w którym nie mamy od kogo przyjmować miłości i nie mamy jej komu okazać. Nie powinniśmy być tym faktem zaskoczeni, skoro zostaliśmy stworzeni na podobieństwo Boga, a Bóg – jak już wiemy – nie jest samotny.
Nie powinniśmy też być zdziwieni faktem, że Bóg od samego początku istnienia świata zaprasza człowieka do zakładania rodziny. Jednak Bóg wie, że do pokonania samotności nie wystarczy spotkać kogokolwiek i na jakichkolwiek zasadach. Spotkanie na swojej drodze człowieka wrogo nastawionego może stać się źródłem jeszcze gorszego cierpienia niż życie w osamotnieniu. Złe więzi bolą jeszcze mocniej niż ich brak. Bóg nie chce, byśmy pokonywali samotność metodą prób i błędów, wikłając się w trudne relacje, wystawiając na krzywdy albo ryzykując rozczarowanie. Stwórca pragnie, byśmy pokonywali osamotnienie w najpiękniejszy i najbardziej trwały sposób, jaki jest możliwy w warunkach doczesności. Tym optymalnym sposobem pokonywania samotności jest szczęśliwe małżeństwo i trwała rodzina.
Miłość małżeńska to zatem najsilniejsza i najbardziej wyjątkowa miłość, jaka może zaistnieć między mężczyzną a kobietą. Jest to też najpiękniejszy sposób pokonywania samotności. Pełne radości i poczucia bezpieczeństwa bycie razem możliwe jest jednak wyłącznie wtedy, gdy spotkają się osoby, które siebie nawzajem znają, rozumieją i kochają. Im lepiej się zrozumieją i im dojrzalej pokochają, tym bardziej będą się cieszyć sobą i swoim związkiem.
Bóg nie chce być jednym, która nas kocha
To jeszcze nie wszystko! Gdy Bóg wyjaśnia Adamowi, że nie jest dobrze, by człowiek był sam, i że czegoś ważnego brakuje mu do pełni szczęścia, to wskazuje na osobę drugiej płci. Choć Adam jest wówczas szczęśliwy (bo przecież ta rozmowa z Bogiem odbywa się jeszcze przed grzechem pierworodnym), choć jest zaprzyjaźniony z Bogiem i żyje w pełnej harmonii z otaczającym go światem, to jednak okazuje się, że czegoś ważnego brakuje mu do pełni szczęścia – czegoś, a właściwie kogoś. W ten sposób Stwórca odkrywa przed nami dość zaskakującą prawdę nie tylko o nas, ale też o samym sobie: okazuje się, że Bóg nie chce być kimś jedynym, kto nas kocha! Choć sam kocha nas ponad wszelką miarę, to chce, byśmy jeszcze kochali się wzajemnie! Stwórca nie jest zazdrosny o naszą miłość, przeciwnie, czyni wszystko, byśmy się wzajemnie darzyli miłością, i to aż tak, jak On pierwszy nas pokochał.
Zatem i my, jeśli chcemy naśladować Boga, powinniśmy cieszyć się, widząc, że ukochana przez nas osoba jest darzona miłością także przez innych ludzi. Dla przykładu mąż, który naprawdę kocha żonę, jest szczęśliwy, gdy widzi, że kochają ją także jej i jego rodzice, rodzeństwo, dzieci itd. Natomiast mąż, który nie kocha żony, zwykle jest chorobliwie o nią zazdrosny. Choć twierdzi, że ta zazdrość podyktowana jest miłością, to tak naprawdę nie potrafi kochać: żyje kosztem drugiej osoby i krzywdzi ją, w głębi serca obawiając się, że żona – doświadczając miłości od innych ludzi – w końcu to dostrzeże. Zasada jest następująca: Im mniej ktoś kocha, tym usilniej stara się „ukochaną” osobę izolować od Boga i tych ludzi, którzy kochają w sposób dojrzały.
Najkrótsza droga do raju
Powtórzmy raz jeszcze: Bóg proponuje mężczyznom i kobietom miłość małżeńską dlatego, że jest to najbardziej radosny sposób pokonywania samotności. Małżeństwa nie zawiera się po to, by ktoś dla kogoś się poświęcał albo by ktoś kogoś ratował – kosztem siebie. Małżeństwo zawiera się po to, by osiągnąć szczęście. W zamyśle Boga małżeństwo to najkrótsza i najprzyjemniejsza droga powrotu mężczyzny i kobiety do raju.
Fragment książki „ZŁĄCZENI. Przysięga małżeńska czarno na białym”, ks. Marek Dziewiecki, Wydawnictwo RTCK.
Tytuł, śródtytuły i podkreślenia pochodzą od redakcji Aletei.