separateurCreated with Sketch.

Tajemnica komunii, czyli dwie chwile zjednoczenia

OSTATNIA WIECZERZA
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Ten fragment z opisu Ostatniej Wieczerzy jest powtórzony trzykrotnie. Badacze Pisma Świętego podkreślają, że elementy występujące trójkami mają być żywym drogowskazem, mówiącym „Bądźmy uważni!”.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Przekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Nie polecam podsłuchiwania. Ale mam dowody, że „przypadkowe” podsłuchiwanie, o ile coś takiego w ogóle istnieje, było w przeszłości źródłem wielkich łask. Świętą Teresę zasmuciły początkowo podsłuchane słowa własnego ojca wypowiedziane do jej sióstr po bożonarodzeniowej pasterce; tata zapowiedział, że ta noc będzie, miejmy nadzieję, ostatnią, kiedy napełni buty małej Teresy prezentami. I choć normalnie zareagowałaby większym smutkiem, jej serce doświadczyło zalewu łaski znanego jako „cud Bożego Narodzenia”. Właśnie w tym momencie otrzymała siłę, by porzucić swoje dziecinne zachowania. Być może św. Mikołaj też podsłuchał słowa desperacji pewnego szlachcica, gotowego skłonić własne córki do prostytucji i został zainspirowany do podrzucenia złota pod drzwi nieszczęśnika.

Mamy w Piśmie Świętym momenty, w których wydaje się, że podsłuchujemy świętą rozmowę Jezusa z Ojcem. Z racji istniejącej od zawsze intymnej więzi między Nimi wiemy, że Jezus nie potrzebuje języka werbalnego, aby komunikować się z Ojcem. Jeśli więc tę rozmowę słyszymy, to dzieje się tak dlatego, że Jezus chce, abyśmy ją słyszeli.

W Wieczerniku, otoczony apostołami, świadomy tego, że wkrótce zostanie im zabrany, Jezus otwiera przed nimi swoje serce. I nagle następuje zmiana – Jezus podnosi oczy ku niebu i zwraca się bezpośrednio do Ojca w obecności wszystkich, mówiąc o wszystkich (J 17, 1).

Mówi także o tobie i o mnie, o nas, którzy uwierzymy dzięki słowom innych. Czego Pan Jezus w głębi serca pragnie?

Nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał. I także chwałę, którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy. Ja w nich, a Ty we Mnie! Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał i żeś Ty ich umiłował tak, jak Mnie umiłowałeś.

Jezus trzykrotnie w dwóch zdaniach wyraża swoje pragnienie, abyśmy byli jedno, to znaczy, że tęskni za komunią swojego mistycznego ciała poprzez dzielenie się Boską Miłością między Sobą a Ojcem. Badacze Pisma Świętego podkreślają, że elementy powtórzone trzykrotne mają być żywym drogowskazem, mówiącym nam: „Bądźmy uważni!”.

To pokazuje nam, że jednym z najbardziej żarliwych pragnień Jezusa wobec nas jest nasza komunia, nie tylko z Nim, lecz także ze sobą nawzajem, z tymi, którzy w Nim stali się naszymi braćmi i siostrami.

Tradycja mówi, że umiłowany uczeń Jezusa św. Jan Apostoł, podczas swoich ostatnich dni w Efezie, powtarzał tylko jedną homilię składającą się z trzech słów: „Miłujcie się wzajemnie”. Prawdą są jednak słowa Służebnicy Bożej Dorothy Day (i duchowych mistrzów na przestrzeni wieków): „Kochasz Boga tak mocno jak tego, którego kochasz najmniej”.

Jest to konkretne (i trudne) wezwanie do bycia „stróżem brata mego”. Wiemy, że to ciężkie zadanie: kochać współpracownika, kto sprawia, że czuję się gorszy, kochać członka rodziny, któremu nie mogę czegoś wybaczyć, czy siostrę we wspólnocie, która mnie rani... Może się wydawać, że wymaga się ode mnie zbyt wiele. I możemy się zastanawiać, czy naprawdę można kochać w ten sposób? Jak kochać, skoro miłość wymaga tak wiele?

Jak?

Pierwszym sekretem jest oparcie się na zjednoczeniu z Jezusem, ponieważ tylko dzięki Niemu możemy kochać. Nie bez powodu św. Tomasz z Akwinu nazwał Eucharystię „sakramentem miłości”: Nie tylko jest to ofiara Chrystusa dla Ojca w doskonałej miłości do nas, ale jest to miłość, w której mamy udział poprzez nasze zjednoczenie z Nim w przyjmowaniu Jego ciała, krwi, duszy i boskości. Zwykle, gdy spożywamy jedzenie, staje się ono nami. W Eucharystii stajemy się Nim, otrzymując łaskę kochania tak, jak On kocha. On raduje się naszym zaufaniem do Niego, zwłaszcza gdy wierzymy w Jego zdolność do kochania innych w nas, pomimo naszej własnej słabości i braku uczucia.

Po drugie, zanim osiągnę zjednoczenie z drugim człowiekiem, w pierwszej kolejności muszę szukać jedności z samym sobą. Pokój przychodzi, gdy moja wola jest zjednoczona z wolą innego, co nie może mieć miejsca, jeśli jestem rozdarty wewnętrznie. Możemy kochać innych i dawać dar z siebie tylko wtedy, gdy najpierw jesteśmy sobą. Oznacza to, że kiedy pozwalamy Panu uzdrowić nasze rozchwiane życie emocjonalne, dojrzewamy do tego, by nasz intelekt, świadomy prawdziwego dobra, prowadził nasze emocje ścieżką cnoty. Dlatego biskup Fulton Sheen powiedział kiedyś, że cisi posiądą ziemię, ponieważ w pierwszej kolejności posiedli samych siebie.

Św. Augustyn powiedział: „Staraj się nabyć cnoty, których według ciebie brakuje twoim braciom. Wtedy nie będziesz już widział ich wad, bo sam ich nie będziesz posiadał”.

Nie bez powodu Jezus powstrzymuje nas przed dostrzeganiem drzazgi w cudzym oku, podczas gdy pomijamy wielką belkę we własnym (Mt 7, 5). Kiedy uważnie przyglądamy się własnym słabościom i doświadczamy Jego uzdrawiającej łaski, stajemy się mniej zaabsorbowani małymi wadami innych, ponieważ nasze oczy widzą tylko Jezusa i Jego pragnienie naszej świętości. A jeśli dostrzegamy wady innych, nasze serca miękną pod wpływem Jego miłosierdzia, pragnąc, by i oni poznali uzdrawiającą moc Jezusa.

On obiecuje, że jest to możliwe. Albowiem miłość, którą Ojciec umiłował Syna swego umiłowanego, została nam dana i On także w nas jest. (J 17, 26).

Z ufnością możemy śmiało wyznawać Jego doskonałe „tak” wypowiedziane Ojcu i przyzywać Jego doskonałą miłość do bliźniego, aby wylała się przeze mnie, nawet gdy moja własna miłość wydaje się marna. Możemy także pomodlić się do Ojca słowami św. Teresy:

Skoro mnie aż tak umiłowałeś, że dałeś mi swego jedynego Syna, by stał się moim Zbawicielem i Oblubieńcem, to nieskończone skarby Jego zasług i do mnie należą, ofiaruję je Tobie z radością, błagając, abyś patrzył na mnie już tylko przez Oblicze Jezusa i przez Jego Serce gorejące Miłością.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.