Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
21 lat w małżeństwie
Mam na imię Wiesława i mam 61 lat. Przez 21 lat byłam w małżeństwie, w którym urodziła się dwójka dzieci – córka i syn, którzy są już dorośli. Moje małżeństwo skończyło się cywilnym rozwodem z winy męża, który był alkoholikiem.
Po rozwodzie spotkałam mężczyznę, który sam był już w procesie rozwodowym i w krótkim czasie go uzyskał.
To człowiek dobry, który dawał poczucie bezpieczeństwa mnie i moim już pełnoletnim dzieciom. Sam także miał już dorosłego syna, który mieszkał w Irlandii.
Żyliśmy tak sobie w związku niesakramentalnym, „szczęśliwi” w grzechu cudzołóstwa od 2007 roku.
Ogromny ból
Do momentu rozwodu byłam osobą bardzo religijną i pełną wiary. Ktoś zapyta jak to możliwe, że podjęłam taką decyzję? Tak, to była zła decyzja. Tak bardzo pragnęłam być kochana i myślałam, że drugi człowiek jest w stanie wypełnić tę pustkę, która we mnie była. Po rozwodzie uczęszczaliśmy z partnerem na niedzielne msze święte. Przeżywałam ogromny ból z powodu niemożliwości przystępowania do sakramentów świętych, zwłaszcza podczas ślubów dzieci, chrztów wnuków czy pogrzebów.
W 2016 roku postanowiliśmy wziąć ślub cywilny: małżeństwo niesakramentalne – ile się o takich naczytałam – aby znaleźć dla nas jakieś wyjście z bagna grzechu.
Zadziałał Duch Święty
W 2017 roku na wczasach z mężem oraz córką i jej rodziną upadłam na środku drogi i straciłam przytomność. Nastąpiła reanimacja, przyjechało pogotowie i zabrało mnie do szpitala. Tam po badaniach niczego nie stwierdzono.
W tym momencie zadziałał Duch Święty. Zostałam uwolniona od przeklinania, co przedtem robiłam bardzo często. Zaczęłam odczuwać ogromny głód Eucharystii. W tamtym roku przeszłam na emeryturę i mogłam uczestniczyć codziennie we mszy świętej. Czytałam o wiele więcej książek religijnych, słuchałam kazań w internecie. Zapragnęłam pojechać do Medjugorie, wykupiłam zatem pielgrzymkę w ramach prezentu urodzinowego dla męża, z którego był bardzo zadowolony. Przystąpiłam tam do spowiedzi – oczywiście bez rozgrzeszenia, ale bardzo chciałam zrobić chociaż tak.
Pragnienie bliskości Boga narastało we mnie, jak gorączka w chorobie.
W następnym roku odprawiłam 33-dniowe rekolekcje oddania siebie i bliskich Maryi.
Kolejnego lata pojechaliśmy do sanktuarium Maryi w Gietrzwałdzie – przeżycie niesamowite. Cały czas prosiłam o uwolnienie nas z grzechu cudzołóstwa.
Kolejny rok to pielgrzymka do sanktuarium maryjnego w Oborach. Czytałam wtedy o szkaplerzu karmelitańskim i o tym, że mogą go przyjąć osoby, które nie mają możliwości przystąpienia do sakramentów. Przyjęliśmy go z wielką radością w święto Matki Bożej Szkaplerznej 16 lipca 2022 roku.
Dlaczego ona przyjęła komunię?
W 2021 roku zmarł mój sakramentalny mąż. Wcześniej zdążyłam go odwiedzić i wybaczyć wszystko. Razem z drugim mężem pojechaliśmy na jego na pogrzeb.
W tym samym roku zmarła moja mama oraz mój kolega z pracy. Pojechałam na jego pogrzeb. Ceremonia odbyła się w kaplicy przy cmentarzu, ludzie poszli do komunii świętej – między innymi koleżanka, o której wiedziałam, że też jest w małżeństwie niesakramentalnym – bardzo się tym przejęłam wtem – zemdlałam na krótką chwilę.
Po powrocie do domu cały czas myślałam o tym, że mogę w każdej chwili umrzeć i co mnie czeka? Piekło? Tak nie może być! Postanowiłam na drugi dzień odezwać się do koleżanki z pogrzebu i zapytać, dlaczego przystąpiła do komunii będąc w niesakramentalnym małżeństwie? Okazało się, że to tzw. białe małżeństwo.
Czytałam o tym, ale do końca nie wiedziałam, od czego zacząć. Koleżanka wszystko mi wyjaśniła, mąż się zgodził, powiedział, że zrobi wszystko, abym była szczęśliwa.
Nareszcie karmimy się Chrystusem!
Napisałam do proboszcza. Mieliśmy spotkanie i rozmowę o tym, na co się decydujemy. Spowiedź generalna z całego życia odbyła się 19 września 2022, dzień później była msza święta, którą zamówiłam za mojego byłego męża i przystąpiliśmy po 17 latach życia w bagnie grzechu do komunii świętej. Nie ma słów, które mogłyby wyrazić moje szczęście.
Zbliża się rok od czasu, gdy żyjemy w czystości karmiąc się Chrystusem, a wszystko to dzięki naszej kochanej Mamie Niebieskiej, która tak czule nas prowadziła.
Na koniec chciałam skierować słowo do osób, które są w takiej sytuacji jak my. Można z tego wyjść, ale trzeba bardzo chcieć i zawierzyć się Matce Bożej, a za Jej wstawiennictwem stanie się możliwe to, co wydawało się niemożliwe.
Oczywiście gdyby była taka możliwość, żeby zawrzeć sakrament małżeństwa, to na pewno to uczynimy.
Wiesława