Jak żyć w czystości?
Zgodnie z nauczaniem ojców drugą walkę prowadzimy przeciwko duchowi lubieżności. Jest to wielki bój, trwający dłużej od innych, w którym bardzo niewielu odnosi ostateczne zwycięstwo, i choć człowiek zaczyna w nim uczestniczyć od czasu osiągnięcia fizycznej dojrzałości, to nigdy nie dobiegnie on końca, jeśli wcześniej nie zostaną pokonane wszystkie pozostałe wady.
Albowiem na dwóch frontach przypuszcza atak nieprzyjaciel dzierżący oręż wady o dwojakiej naturze. Dlatego też należy stawić mu czoła w podobny sposób, staczając z nim podwójną bitwę, bo jak czerpie on moc z choroby ciała i ducha, tak nie można go zwyciężyć, chyba że zarówno jedno, jak i drugie zaangażuje się w walkę.
Do osiągnięcia doskonałej czystości nie wystarcza bowiem sam tylko post cielesny, jeżeli nie poprzedziła go odczuwana w głębi serca skrucha, wytrwała modlitwa w obronie przed tym najbardziej nieczystym duchem, a nadto nieustanne rozważanie Pisma, i jeśli nie dołączono do tego wiedzy w zakresie duchowych spraw oraz ciężkiej pracy fizycznej – która kładzie kres nie dającej oparcia chwiejności serca – a zwłaszcza jeżeli nie zostało to wszystko oparte na fundamencie prawdziwej pokory. Bez niej nigdy nie będzie można odnieść zwycięstwa nad zupełnie żadną wadą.
Zacznij od czystości serca
Otóż usunięcie tej wady zależy głównie od doskonałości serca, w którym bierze początek również ta śmiertelnie groźna choroba, na co wskazują słowa Pana. Mówi On: Z serca pochodzą złe myśli, zabójstwa, cudzołóstwo, nierząd, kradzieże, dawanie fałszywego świadectwa i tym podobne.
Należy przeto najpierw dokładnie oczyścić to miejsce, gdzie wiadomo, że tryska źródło życia i śmierci, dzięki temu, co mówi Salomon: Na wszelki możliwy sposób strzeż twojego serca, albowiem w nim jest początek życia. Ciało bowiem podlega jego zwierzchnictwu i władzy.
I dlatego z największym zapałem trzeba stale zabiegać o wstrzemięźliwość przez zachowywanie postów, aby pokrzepione nadmierną ilością pokarmu ciało, przeciwne zbawiennym nakazom ducha, popadając w pychę, nie porzuciło w nim swojego przywódcy.
Poza tym jeżeli cały wysiłek włożymy wyłącznie w umartwianie ciała, to ponieważ dusza nie będzie podobnie jak ono wystrzegać się wad – niepochłonięta ani rozmyślaniem o sprawach Bożych, ani duchowymi dążeniami – bynajmniej nie będziemy mogli wspiąć się na ten najwyższy szczyt, jakim jest prawdziwa doskonałość.
Albowiem czystości naszego ciała będzie zagrażać to, co w nas najważniejsze. A wiec powinniśmy zgodnie ze słowami Pana najpierw oczyścić to, co jest wewnątrz kielicha i misy, by stało się czyste również to, co na zewnątrz.
Potrzeba samotności i odosobnienia
Pozostałych wad zwykle wyzbywamy się również dzięki obcowaniu z ludźmi i codziennym ćwiczeniom, a prócz tego sam upadek w pewien sposób pomaga nam się z nich wyleczyć. Ze słabościami, jakimi są, na przykład, gniew, smutek i niedostateczna cierpliwość, możemy sobie poradzić, zagłębiając się w rozważania i stale zachowując czujność, a także przebywając w towarzystwie braci, którzy ciągle wystawiają nas na próbę.
I gdy sprowokowani częściej zdradzamy się z tymi słabościami i częściej spotyka nas z ich powodu nagana, szybciej wracamy do zdrowia. Natomiast do wyleczenia się z tej choroby [lubieżności] potrzeba samotności i odosobnienia połączonego z wyniszczaniem ciała oraz wzbudzaniem w sercu skruchy, aby zaradziwszy prowadzącej do zguby gorączce, czyli pożądaniu, można było odzyskać pełnię zdrowia.
Jak ludziom cierpiącym na pewną chorobę zazwyczaj przynosi pożytek to, że szkodliwego dla nich pokarmu nawet nie stawia się im przed oczami, by na jego widok nie ogarnęło ich jakieś śmiertelnie groźne pragnienie, tak w największym stopniu do odpędzenia tej choroby przyczynia się spokój oraz samotność, dzięki którym chora dusza, nie napotykając przeszkody w postaci rozmaitych obrazów, wykształca zdolność jaśniejszego poznania i może z większą łatwością doszczętnie wytępić zalążki szkodliwej żądzy.
Fragment dzieła „Reguły (De institutis coenobiorum)”, Tyniec Wydawnictwo Benedyktynów. Tytuł, lead, śródtytuły i skróty pochodzą od redakcji Aleteia.pl.
Św. Jan Kasjan (ok. 365–435) - jeden z największych autorytetów w monastycyzmie zachodnim. Urodzony w Dobrudży (na terenie dzisiejszej Rumunii i Bułgarii), od młodości zafascynowany życiem monastycznym. Mając 18 lat wyruszył do Palestyny (383), gdzie wstąpił do klasztoru. Razem z Germanusem, swoim przyjacielem, udał się do Egiptu (Nitria, Cele, Sketis), gdzie spotkał się i rozmawiał z najsłynniejszymi Ojcami Pustyni. W 400 roku wyjechał do Konstantynopola, gdzie zaprzyjaźnił się ze św. Janem Chryzostomem. W roku 405 pojechał do Rzymu, szukając u papieża wsparcia dla prześladowanego Jana. Tu spotkał i zaprzyjaźnił się z diakonem Leonem, późniejszym papieżem Leonem Wielkim. Stąd wyjechał do Marsylii w 416 roku, gdzie założył dwa klasztory: męski i żeński. Napisał: „Reguły”; „Rozmowy z Ojcami”; „O wcieleniu Pańskim przeciw Nestoriuszowi”.