Átila Soares to brazylijski nauczyciel akademicki i autor czterech książek, cytowanych w ponad trzydziestu krajach. Ukończył studia z rysunku przemysłowego, jest także specjalistą z zakresu historii, historii sztuki, średniowiecznego Kościoła, filozofii, socjologii, antropologii, archeologii i dziedzictwa kulturowego.
Czytelnikowi w Polsce Soares dał się poznać przede wszystkim jako autor cyfrowej rekonstrukcji prawdopodobnego wyglądu Matki Batki Bożej. Obszerną rozmowę z badaczem, dotyczącą tamtego projektu, opublikowaliśmy tutaj.
Nieprzypadkowe zbieżności
Przed kilkoma dniami Brazylijczyk podzielił się z naszą redakcją rezultatami swoich najnowszych prac, tym razem poświęconych związkom pomiędzy Całunem Turyńskim, a słynnym freskiem Ostatnia wieczerza autorstwa Leonarda da Vinciego. Jeśli potwierdzą je kolejne badania, wyniki będzie można określić mianem zdumiewających.
"(...) grupa 13 osób siedzących za stołem [na fresku] tworzy kontur martwego ciała Chrystusa. Efekt wizualny jest wyraźniejszy, jeśli zamaże się grupę Jezusa i apostołów. Zabieg sprawia, że wyraźnie wyłania się zarys ludzkiego ciała leżącego na stole. Dokładnie taki, jak sylwetka mężczyzny odciśnięta na Całunie Turyńskim" – pisze Soares.
Badacz przypomina także, iż już wcześniejsze analizy fresku ujawniły domniemany ukryty pomiędzy postaciami św. Bartłomieja i św. Jakuba Mniejszego kontur twarzy, zbieżny z wizerunkiem z Całunu Turyńskiego. Sam Soares podobną ukrytą postać odnaleźć miał także w 2021 r. na przypisywanym da Vinciemu rysunku, znanym jako Chrystus z Lecco.
Całun, który stał się obrusem?
Obserwacje naukowca pokrywają się z hipotezą, jakoby obrus rozłożony na stole w Ostatniej wieczerzy był w rzeczywistości Całunem, w który owinięty został Jezus. Do zwolenników takiej teorii należą m.in. archeolożka i krytyczka sztuki Yasmin von Hohenstaufen, a także niedawno zmarły lekarz i pisarz Gabriele Montera.
"Montera wykazał nawet swego czasu, że rozmiary Całunu Turyńskiego i obrusu z arcydzieła Leonarda są zgodne. Tłumaczyłoby to zresztą dziwną dysproporcję między rozmiarami stołu, a liczbą osób, które należało przy nim rozmieścić. W przypadku artysty formatu da Vinciego nie może to być kwestią przypadku" – podkreśla Soares.
„Oznaczałoby to, że artysta nie tylko wiedział o istnieniu Całunu Turyńskiego, ale także bardzo się nim interesował. (...) Dla refleksyjnego i niekonwencjonalnego Leonarda wszystko to z pewnością byłoby ćwiczeniem percepcji lub rozumowania. Potencjalną zabawą, która czyniła obraz bogatszym i bardziej intrygującym. (...) to, co tu sugerujemy, doskonale pasuje do stylu Leonarda da Vinciego" – konkluduje naukowiec.