Trzy msze w uroczystość Bożego Narodzenia
Elżbieta Wiater: Pasterze, aniołowie, królowie – co te trzy słowa łączy z formularzami, z których odprawiana jest msza święta w Boże Narodzenie?
Tomasz Grabowski OP: Na uroczystość Narodzenia Pańskiego mszał przewiduje w zasadzie cztery różne formularze, z których odprawiane są msze. Mszy wigilijnej (czyli wieczornej dwudziestego czwartego grudnia) chyba nie odprawia się nigdzie. Kolejne trzy: w nocy, o świcie i w dzień zwyczaj połączył, odpowiednio, z pasterzami, aniołami i królami, którzy oddali hołd Synowi Boga narodzonemu w Betlejem.
Gdyby zwyczaj związany z tymi mszami był precyzyjnie stosowany, wówczas pasterkę odprawialibyśmy o świcie, ponieważ aniołowie wyśpiewali: „Chwała na wysokości Bogu”, zanim pasterze dotarli do groty narodzenia. Przyjęło się jednak, że pasterka jest mszą w nocy, a kolejne (anielska i królewska) odpowiadają tym odprawianym o poranku i w ciągu dnia.
Skąd się wzięła ta praktyka?
To starożytna tradycja. Swoimi korzeniami sięga praktyki Kościoła w Jerozolimie. Tam chrześcijanie mogli łączyć obchody świąt z konkretnymi miejscami wspomnianymi w historii opisanej w Biblii. Taki sposób świętowania najwcześniej objął obrzędy związane z Wielkim Tygodniem.
W dzień Bożego Narodzenia natomiast patriarcha udawał się do bazyliki Narodzenia Pańskiego w Betlejem i tam odprawiał pierwszą mszę. Potem wracał – Betlejem od Jerozolimy jest oddalone około osiem kilometrów – i mniej więcej o świcie celebrował drugą w bazylice Zmartwychwstania (nazywamy ją częściej bazyliką Grobu Pańskiego).
W Rzymie natomiast już w IV wieku celebrowano msze według zwyczaju podobnego do dzisiejszego. Najpierw po matutinum (czyli godzinie czytań) odprawiano mszę w bazylice Matki Bożej Większej (Santa Maria Maggiore). Tam przechowywane są relikwie żłóbka.
Potem przechodzono na Palatyn, do bazyliki św. Anastazji, której imię oznacza zmartwychwstanie, i tam odbywała się druga msza. A w ciągu dnia sprawowano liturgię Eucharystii w bazylice św. Jana na Lateranie, w późniejszym czasie w bazylice św. Piotra.
Tajemnica Bożego Narodzenia
Po co aż trzy formularze?
Tajemnica Bożego Narodzenia jest wielowymiarowa. W pierwszym tysiącleciu, gdy nasza liturgia była o wiele bardziej „wschodnia” niż obecnie, większość wielkich uroczystości (jak chociażby Objawienie i Zesłanie Ducha Świętego) celebrowano cały dzień, z krótkimi przerwami na odpoczynek. Robili tak w pierwszym rzędzie mnisi, ale i kuria papieska przejmowała te zwyczaje.
W ciągu doby przeplatano śpiew godzin kanonicznych (brewiarza) z mszami, a czasem i innymi nabożeństwami (litaniami, akatystami, a w późniejszym czasie nawet z elementami dramatu liturgicznego). W takim uroczystym obchodzie chciano wypowiedzieć różne aspekty celebrowanej tajemnicy.
W uroczystość Narodzenia Pańskiego w nocnej mszy czczono zrodzenie Syna Bożego. Nie skupiano się wcale na pasterzach, ale na odwiecznym zrodzeniu, które wspominamy w Credo („zrodzony, a nie stworzony, współistotny Ojcu”). W drugiej mszy treści krążą wokół narodzenia Chrystusa w duszy wiernego. Trzecia msza nawiązywała bezpośrednio do narodzenia w Betlejem.
Niemniej trzeba pamiętać, że nie chodziło o wykład teologiczny wyśpiewany w antyfonach i czytaniach. Dlatego te treści wzajemnie się przenikają i w każdej z mszy można doszukać się nawiązań i do odwiecznego zrodzenia Syna Bożego, i do narodzenia w czasie. Ostatecznie przecież czytano na dwóch pierwszych mszach wyjątki z Ewangelii według św. Łukasza, a na trzeciej prolog Ewangelii Janowej, czyli hymn o Słowie. Można powiedzieć: dokładnie na odwrót niż by tego wymagała logika.
Mszy tych jednak nie należy traktować jako oderwanych od siebie, bo chodzi w nich o to, by w połączeniu z brewiarzem wypowiedziały różnorodność Bożej chwały. Byśmy mogli patrzeć, słuchać i uwielbiać Boga w Jego narodzeniu w Betlejem, w duszy i poza czasem.
Uczestniczenie umysłu, woli, serca i ciała w Boskich tajemnicach
Na co zwrócić uwagę podczas celebracji, żeby wychwycić różnicę?
Przystępowanie do liturgii zbyt intelektualnie to nie jest dobry pomysł. Owszem, można, a może nawet trzeba, otworzyć oczy i uszy, by patrzeć i słuchać tego, co mówi do nas Pan celebrujący swoje tajemnice podczas liturgii. Nie bawmy się jednak w detektywów, badaczy czy specjalistów. Niech liturgia będzie uczestniczeniem umysłu, woli, serca (a więc uczuć oraz pamięci) i ciała w Boskich tajemnicach.
Żeby się do nich przygotować, można zawczasu przeczytać formularze mszalne i się nad nimi zastanowić. To dobre teksty do osobistej medytacji.
Nie chodzi mi o same czytania biblijne, ale o pełen tekst mszy (m.in. antyfony, których nie usłyszymy, bo będą śpiewane kolędy), modlitwy, prefację i czytania wraz z psalmem. Słowo wcześniej poznane łatwiej przetworzyć w własną modlitwę, gdy będzie wypowiadane przez księdza czy lektora.
Innym dobrym zwyczajem w dzień Narodzenia Pańskiego jest poświęcenie czasu na adorację Najświętszego Sakramentu i medytację przy żłóbku. Dzięki nim, z jednej strony, mamy do czynienia z żywym Słowem, które stało się ciałem. Z drugiej – wracamy myślą do początku wydarzeń, w których Pan wszechświata objawił się ludziom, przyjmując ludzką naturę.
To dwie tajemnice, które zostały nazwane cudami cudów: Wcielenie i Eucharystia. Działanie Boga absolutnie wykracza poza nasze wyobrażenie i pomysłowość. Nikt nie był w stanie „zaproponować” Bogu, by tak postąpił, ponieważ wszyscy myśleli, że nie jest możliwe, aby stał się On człowiekiem, nie przestając jednocześnie być Bogiem. Nikt nie był w stanie wymyślić tego, że Pan nieba i ziemi stanie się dla nas dostępny pod postacią chleba. Te sprawy nie mieszczą się w głowie.
Dlatego dobrze jest poświęcić czas na pomedytowanie nad nimi, żeby wyprowadziły nas z ciasnych ram naszego myślenia. W końcu, jak słyszymy w kolekcie mszy w dzień, prosimy: „Daj nam uczestniczyć w Bóstwie Twojego Syna, który przyjął naszą ludzką naturę”. Jednym ze sposobów na uczestniczenie w nim, jest modlitewne rozmyślanie nad Bożymi tajemnicami.
* O. dr Tomasz Grabowski OP – kaznodzieja, liturgista, ceniony rekolekcjonista i duszpasterz, od 2016 r. dyrektor Wydawnictwa W drodze, wcześniej odpowiedzialny za Fundację Dominikański Ośrodek Liturgiczny w Krakowie. Ostatnio opublikował z ks. Krzysztofem Porosłą książkę „Siedem tajemnic. O sakramentach”.