Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Gdy wiele lat temu kończyłem pisać doktorat z psychologii klinicznej, zacząłem odczuwać zawroty i bóle głowy oraz ucisk w klatce piersiowej. Z początku przypisywałem te objawy stresowi. Z czasem jednak zacząłem się bardzo martwić tym, że być może te symptomy mają podłoże zdrowotne, np. kardiologiczne lub neurologiczne.
Choć badania, które wykonałem, na to nie wskazywały, w dalszym ciągu nie mogłem pozbyć się natrętnej myśli, że mogę borykać się z poważną chorobą. Musiało upłynąć naprawdę dużo czasu, bym przyjął, że to, czego doświadczam, ma związek nie tyle ze stanem zagrażającym życiu, co z nieodpowiednim stylem życia (niezdrową dietą i ograniczoną aktywnością fizyczną) oraz... skłonnością do snucia katastroficznych wizji.
Katastrofizacja: szkodliwe zniekształcenie poznawcze
Od tamtej pory minęło już tyle czasu, a ja wciąż odczuwam tendencję do zamartwiania się. Bywa, że nawet najmniejszy symptom (np. ból czy złe samopoczucie) wywołuje obawę, że coś pójdzie nie tak. Innym razem kontekst społeczny albo jakaś emocja potrafią doprowadzić mnie do prawdziwej psychicznej ruiny.
Katastroficzne myślenie jest rodzajem zniekształcenia poznawczego. Wszystkim nam zdarza się temu czasem ulegać. Jeśli jednak robimy to zbyt często, w większym stopniu narażamy się na wiele negatywnych skutków zarówno fizycznych, jak i psychicznych.
Naczynia połączone
Katastroficzne myślenie sprawia, że wyobrażamy sobie najgorszy scenariusz. Ktoś, kto odczuwa silny ból pleców może tak bardzo zatracić się we własnych doznaniach i skoncentrować na odczuwanym dyskomforcie, że praktycznie przestanie wierzyć w możliwość poprawy. To z kolei może spowodować niemożność powrotu do normalnej aktywności, a w rezultacie – nawet całkowitą niepełnosprawność.
Ten przykład doskonale obrazuje potęgę ludzkiego umysłu. Choć ból i cierpienie mają często podłoże fizyczne, brak wiary i nadziei na wyzdrowienie potrafi pogłębić odczuwany dyskomfort. Jak zatem przeciwdziałać katastroficznemu myśleniu? Oto kilka sposobów na skuteczną walkę z tą tendencją.
Zwróć uwagę na to, czym się otaczasz
Co na co dzień czytasz i oglądasz? Jakimi ludźmi się otaczasz? Zauważ, że im częściej masz do czynienia z dramatycznym, zasiewającym lęk przekazem, im więcej destrukcyjnych rozmów prowadzisz, tym bardziej zaczynasz wierzyć, że świat tak właśnie wygląda.
Uwierz, że masz nad tym kontrolę
Nawet gdy wykazujesz tendencję do wieszczenia życiowych katastrof, w dalszym ciągu to ty masz wpływ na to, jak na te natarczywe myśli zareagujesz. Być może niepokoją cię jakieś konkretne objawy zdrowotne, ale to nie oznacza przecież, że masz się temu lękowi poddać. Zamiast tego wytłumacz sobie, że martwienie się na zapas nie ma żadnego sensu, bo – choćbyś chciał – nie przewidzisz faktycznego przebiegu wydarzeń. W takiej sytuacji warto przypomnieć sobie momenty, w których uległeś negatywnemu myśleniu, a potem przychodziło pomyślne rozwiązanie i okazywało się, że martwienie nie miało żadnego sensu.
Nie trać nadziei!
Pamiętaj, że póki żyjesz, masz szansę za zmianę myślenia i codzienności. Perspektywa dobrego życia w dalszym ciągu jest w zasięgu twojej ręki. Banał? Niekoniecznie! Wiele osób twierdzi, że wiara i nadzieja na pomyślny przebieg spraw w połączeniu z modlitwą do Wszechmogącego to prawdziwy dar niebios. Bywa, że negatywne myśli pojawiają się po to, by zmobilizować człowieka do jakiejś zmiany. Jednak powinny być też przypomnieniem o tym, że warto słuchać wewnętrznego głosu i być wdzięcznym za to, że w ogóle mamy się o co... martwić!