Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Ks. Roman Indrzejczyk przez 20 lat był proboszczem parafii Dzieciątka Jezus na Żoliborzu. W latach 80. został nieformalnym kapelanem opozycji. Za jego kadencji na plebanii Dzieciątka Jezus związał się polski Komitet Helsiński, a od 1986 r. zbierała się Komisja Krajowa Solidarności. Tu formowano Komitet Obywatelski przy Lechu Wałęsie. W latach 90. ks. Roman zasłynął w Warszawie jako organizator parafialnych spotkań katolików z protestantami czy żydami.
Ksiądz Roman Indrzejczyk wierzył w ludzi. Chciał widzieć w człowieku jego jasną stronę – dobro, które jest w nim zapisane, godność i uczciwość, do których został powołany. Rozmawiał z każdym bez względu na przekonania religijne, polityczne. Nie pouczał ani nie uważał się za „posiadacza prawdy” ostatecznej. 14 listopada skończyłby 91 lat.
Pozostał zwykłym człowiekiem
Wysoki, postawny, o niezmiennie młodzieńczej sylwetce. I ten jego charakterystyczny lekki i zamaszysty krok w stylu „idąc skakał po górach”. Był jak narysowany przez wielbiciela rysowania ołówkiem – naszkicowany, a jednocześnie mocno zarysowany. Takie były na przykład jego nos i dłonie.
"To był przede wszystkim człowiek, który kochał prawdę. I to tak, że nie było mu z tym łatwo. Gdy był wikariuszem, mimo że pracował doskonale, co roku zmieniał parafię, bo mówił proboszczom prosto w oczy to, co mu się nie podobało" – opowiada ksiądz Michał Skibiński, wieloletni przyjaciel ks. Indrzejczyka, znający go jeszcze od czasów seminarium.
Wiele o jego stosunku do ludzi mówi historia z licealnych czasów. Trenował wówczas boks, startował w zawodach, odnosił sukcesy. Kiedy podczas jednej z walk znokautował przeciwnika, postanowił zrezygnować z tego sportu. Uznał go bowiem za krzywdzącą bijatykę.
Jako młody ksiądz został duszpasterzem szpitala psychiatrycznego w Tworkach. Spędził tam 20 lat. Wtedy też zaczął pisać wiersze.
Nie bądź więc zbytnio roztropny,
Krzykliwy i nowoczesny,
Zachowaj trochę pokory,
Bądź zwykły, ludzki, normalny.
Inni przy tobie ożyją
I sam też szczęście odnajdziesz.
Tak różnych ludzi spotykasz -
Pozostań zwykłym człowiekiem.
(fragm. wiersza księdza Romana Indrzejczyka)
"Był bardzo otwarty na każdą potrzebę i każdemu służył. Do końca uczył w szkole muzycznej" – mówi o swoim przyjacielu ksiądz Skibiński.
Miał skłonność do wmawiania ludziom, że są dobrzy
Ksiądz Roman często powtarzał, że jego rolą jest służyć innym. W jednym z wywiadów mówił, że ma skłonność do wmawiania ludziom, że są dobrzy i nawet czasami ich przekonywał, by pozwolili mu wierzyć, że tak jest. Uważał, że taka postawa wyzwala w ludziach chęć służenia innym. Swoim uczniom stawiał stopnie dobre lub bardzo dobre. Zdarzało mu się nieraz usłyszeć: "Proszę księdza, nie zasługuję na taką ocenę". "Wiem, ale wydaje mi się, że masz w sobie wiele możliwości i chęci. Więc jeśli teraz na piątkę nie zasługujesz, no to zasłuż" – odpowiadał.
"Nie odmawiał posługi kapłańskiej w przypadkach nieoczywistych z punktu widzenia nauki Kościoła. Chrzcił dzieci ze związków bez ślubu kościelnego, prowadził do ołtarza pary „podzielone” wyznaniowo, pomagał w pochówku tych, którzy całe życie deklarowali się jako niewierzący, a w ostatniej chwili zwracali o pomoc; nie sprawdzał zaświadczeń o spowiedzi czy maturze z religii. Wierzył człowiekowi, a nie w biurokrację, resztę pozostawiając naszemu sumieniu. Czuł, że w ten sposób spełnia się akt miłosierdzia względem bliźniego, a dana mu szansa w przyszłości wyda owoce" – wspominają kapłana Aleksandra Rembowska i Anna Maria Jopek.
Feminista, fan słodyczy i szybkiej jazdy
Ksiądz Roman był też kapelanem czasu pokoju żoliborskich żołnierzy Armii Krajowej i przyjacielem harcerzy, do których przyjeżdżał na obozy.
"W mojej pamięci zostało, jak ksiądz Roman przed mszą polową wyciągnął pionierki i zaczął je pastować. Pomyślałam wtedy, że to wyróżnia naszego księdza jako prawdziwego turystę i ogólnie, jako zawsze gotowego na dalsze działania i wyzwania" – wspomina druhna Marysia.
Był też fanem szybkiej jazdy…
"Ksiądz Roman to przede wszystkim wieczna młodość i spokój. Trochę też szybka jazda samochodem i ogromne ilości słodyczy przywożone na nasz obóz. Pamiętam także niezwykłą spowiedź nad jeziorem, bardzo konkretną i zapadającą w pamięć dzięki swojej mądrości" – dodaje druhna Ala.
Podczas jednej z wizyt żeńska drużyna zaśpiewała dla księdza szantę, której fragment brzmi: dla kobiety miejsca brak, niech je wszystkie trafi szlag.
"Ksiądz wysłuchał, po czym skomentował «bardzo ładnie», ale czy nie przeszkadza wam, że tak źle mówi się o kobietach”? To była słuszna uwaga. Można by rzec, że całkiem feministyczna" – dodaje druhna Gosia.
Bardzo łatwo nawiązywał kontakty z ludźmi
Żoliborzanin, pan Jarosław, wspomina taką historię:
"Staliśmy z dzieckiem przed drzwiami do kościoła. Dzwonek na podniesienie. Klękamy. Obok nas przyklęka zmierzający właśnie do kościoła ks. Roman. Głęboki dźwięk dzwonka niesie się nad pochylonymi głowami.
– Bim, bom – mówi nagle głośno i wyraźnie nasze dziecko.
Konsternacja. Ks. Roman uśmiecha się lekko. Kolejny dźwięk dzwonka.
– Bim, bom? – szepcze z nadzieją ks. Roman do naszej córki.
– Bim, bom – odpowiada dziewczynka".
Poeta, autor hymnu, w którym jest „cały Roman”
Jest jeszcze taka mało znana tajemnica księdza Romana. Wiemy, że pisał wiersze i rozdawał tomiki (przeważnie w dzień swoich urodzin), ale był też autorem…
„W brewiarzu jest hymn do modlitwy przedpołudniowej w czasie czwartego tygodnia, autorstwa księdza Indrzejczyka. Że Roman jest autorem tego hymnu wiem z dwóch źródeł. Od niego samego i ojca Galińskiego, benedyktyna, który opracowywał hymny do polskiego wydania brewiarza, a którego dobrze znałem – zdradza ks. Skibiński i dodaje – w tym hymnie jest cały Roman”.
Oto Jego anonimowy utwór, którego słowami modli się cały Kościół w Polsce:
Zapal w nas, Panie, ogień Twojej miłości
Aby w nas trwała ponad wszelką wiedzę,
Ponad języki ludzi i aniołów,
Płonąc dla Ciebie.
Miłość łagodną, czystą i cierpliwą,
Która o sobie nigdy nie pamięta,
Zło zapomina, dobrem się raduje,
Wlej w nasze serca.
Wszystko przeminie, gdy nadejdzie wieczność,
Wiara się skończy, a nadzieja spełni;
Miłość zostanie, by cieszyć się Tobą
W Twoim Królestwie.
Ojcu, Synowi i Duchowi prawdy,
Który miłości darem jest i dawcą,
Chwała niech będzie, cześć i uwielbienie
Teraz i zawsze. Amen.
Ks. Roman Indrzejczyk wraz z Jackiem Kuroniem założył stołówkę na placu Inwalidów dla najbiedniejszych. Z sukcesem bronił jej, kiedy władza chciała ją zabrać. Wspierał też Stowarzyszenie Pomocy Dzieciom Gniazdo. Był też kapelanem Żołnierzy "Żywiciela".
Ksiądz Roman był też dwukrotnie krajowym duszpasterzem służby zdrowia. W lipcu 2004 roku przeszedł na emeryturę. W grudniu 2005 roku został Kapelanem Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. Do końca życia pełnił funkcję nauczyciela religii w Zespole Szkół Muzycznych na Żoliborzu oraz mieszkał w parafii Dzieciątka Jezus.
Zginął tragicznie w katastrofie samolotowej pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 roku.
Pisząc tekst korzystałam z materiałów na stronie www.ksiadzroman.pl oraz książki „Był z nami ksiądz Roman. Wspomnienia”, wyd. NCK, 2010 rok.