separateurCreated with Sketch.

„Chciałem Ci w chwilach uniesień życie poświęcić bez reszty”, ale… znowu się nie udało

puste ręce
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Odchodzę od konfesjonału z milionem postanowień. Więcej modlitwy, mniej przeklinania i nerwowego podejścia do dzieci. A potem przychodzi kolejny rachunek sumienia i okazuje się, że muszę wyliczyć dokładnie ten sam zestaw grzechów, co ostatnio.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Przekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Duchowa sinusoida

Oddaliłem się ostatnio od Pana Boga. Moją wiarę w ostatnich miesiącach można by zilustrować wykresem sinusoidy. Punktem zwrotnym jest zawsze spowiedź. Odchodzę od konfesjonału i od razu przystępuję do wyliczania postanowień. Zamierzam więcej czasu poświęcać na modlitwę, skończyć z przeklinaniem i wyładowywaniem nerwów na kolegach z pracy. Postanawiam, że będę cierpliwy dla swoich dzieci.

A potem przychodzi czas rozliczenia się z samym sobą i okazuje się, że przy okazji kolejnej spowiedzi muszę wyliczyć dokładnie ten sam zestaw grzechów, co ostatnio. Przypomina mi się wtedy ta piosenka: „Chciałem Ci w chwilach uniesień życie poświęcić bez reszty. Spójrz, moje ręce są puste, stoję ubogi, ja grzesznik…”.

„Chciałem”, ale znowu nie wyszło. Dawno i nieprawda. Bo aktualnie zaliczam kolejny dołek. W dodatku nie widzę perspektyw, by wzbić się ku górze. Niby staram się być dobrym człowiekiem, ale na co to wszystko, skoro brakuje relacji z Bogiem?

Modlitwa – klucz do sukcesu

Jak wygląda moje życie, gdy jestem w dołku, a jak wtedy, gdy wybijam się na wysokie "częstotliwości"? Zaraz po spowiedzi więcej się modlę. Dlaczego zatem już po miesiącu brakuje mi do tego zapału? "W chwilach uniesień” rozmawiam z Bogiem regularnie. Codziennie wyrażam wdzięczność i praktykuję rachunek sumienia. Wtedy moja więź z Panem Bogiem jest żywa. Czuję się, jakbym był Jego uczniem i chodził z nim po Ziemi Świętej.

A potem pojawia się pierwszy grzech – najpierw zwykle lżejszy, a w następnej kolejności cięższy. Aż w końcu doprowadzam do sytuacji, że nie mogę przystąpić do Komunii na niedzielnej mszy. Wycofuję się do głębi własnego "ja". A Pana Boga świadomie zostawiam na zewnątrz, z takim przeświadczeniem, że w sumie to nie potrzebuję Go aż tak bardzo, jak wydawało się, gdy byłem tuż po spowiedzi. Od tej pory modlę się krótko i mechanicznie. I stopniowo spadam w dół. Przestaję chodzić za Jezusem, a wymawiam się brakiem czasu i mnóstwem spraw na głowie.

A Pan Bóg się nie irytuje

Co na to Pan Bóg? Czeka na mnie z otwartymi ramionami! I to jest największy fenomen Jego miłości! Nie irytuje się ani nie upomina: „Ej Rafał, skoro dobrze wiesz, co Cię ode mnie oddala, to dlaczego za każdym razem znów w to wchodzisz?”. Tylko mówi: „Jestem zawsze obok Ciebie, nawet gdy mnie odrzucasz. Ja Jestem.”

Jedyne co mogę w takiej chwili zrobić, to pójść do spowiedzi. Żeby ponownie – choćby tylko na chwilę – ale wspiąć się ku górze. Też tak masz? Nie szkodzi – wyciągnij rękę na zgodę. To jest najlepsze, co możesz zrobić. Tym bardziej, że On zawsze wybacza. Nie jestem pewien, czy żona wybaczyłaby mi zdradę. A On? Po każdym, nawet najgorszym grzechu – przyjmuje mnie i wybacza.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.