Stanęliśmy na krawędzi
„Świat znajduje się w zaskakującym demograficznym punkcie zwrotnym. Wkrótce globalny współczynnik dzietności spadnie poniżej poziomu niezbędnego do utrzymania populacji na stałym poziomie. Być może to już się stało” – tak kryzys demograficzny na świecie skomentowała niedawno amerykańska gazeta „Wall Street Journal”.
Czy problem związany ze zbyt małą liczbą urodzeń jest nieodwracalny? Niektóre kraje zastanawiają się, jak będą dalej funkcjonować. Świat doświadcza kryzysu, który być może dotarł już do miejsca, w którym jest za późno na jego odwrócenie.
Czy nie byłoby to pozytywne zjawisko, biorąc pod uwagę inny problem - zmiany klimatyczne? Mniej ludzi, mniej emisji dwutlenku węgla, wolniejsze globalne ocieplenie... Być może. Jednak przywódcy wielu krajów uważają baby bust (po angielsku bust to dosłownie: załamanie, a więc baby bust to przeciwieństwo baby boomu) za równie palący problem – podał dziennik.
„Martwią się o kurczącą się siłę roboczą, spowolnienie wzrostu gospodarczego i niedofinansowane systemu emerytalnego, a także o witalność społeczeństwa z coraz mniejszą liczbą dzieci” - czytamy w gazecie. „Mniejsze populacje wiążą się ze zmniejszoną globalną siłą, co rodzi pytania w USA, Chinach i Rosji o ich długoterminową pozycję jako supermocarstw”.
Na przykład premier Japonii Fumio Kishida oświadczył w zeszłym roku, że załamanie wskaźnika urodzeń w tym kraju sprawiło, że „stanął on na krawędzi tego, czy może nadal funkcjonować jako społeczeństwo”.
Zmartwienie papieża
Papież Franciszek, jeden z głównych światowych głosów ostrzegających przed zmianami klimatycznymi, jest również bardzo zaniepokojony spadkiem liczby urodzeń - do tego stopnia, że przez ostatnie cztery lata brał udział w forum Stany Generalne na temat Przyrostu Naturalnego (General States of Natality) mającym na celu znalezienie rozwiązań dla zimy demograficznej we Włoszech, wspieranym przez rząd i liczne firmy. Średnia wieku we Włoszech wynosi 47 lat, a współczynnik dzietności, który w ostatnich latach stale spada i jest jednym z najniższych na świecie, oszacowano w 2024 r. na 1,26 dziecka na kobietę.
„Przyczyną zanieczyszczenia środowiska i głodu na świecie nie są narodziny dzieci, ale wybory tych, którzy myślą tylko o sobie” - powiedział papież podczas tegorocznego spotkania, które odbyło się 10 maja w Rzymie. „To delirium nieokiełznanego, ślepego i szalejącego materializmu, konsumpcjonizmu, który jak zły wirus niszczy u podstaw istnienie ludzi i społeczeństwa. Samolubstwo czyni człowieka głuchym na głos Boga [...] domy stają się wypełnione przedmiotami i opróżnione z dzieci, stając się bardzo smutnymi miejscami” - kontynuował.
Następnie papież spontanicznie dodał, że „nie brakuje piesków i kotków”, ale „brakuje dzieci”.
Kryzys demograficzny na świecie - będzie czy już jest?
Jesús Fernández-Villaverde, ekonomista specjalizujący się w demografii na Uniwersytecie Pensylwanii, zbadał raporty z różnych krajów dotyczące ich rocznych urodzeń i ustalił, że czas, w którym globalny wskaźnik urodzeń spadnie do wskaźnika zastępowalności pokoleń (czyli 2,2 statystycznego dziecka na statystyczną kobietę) lub poniżej niego, nadejdzie wcześniej niż oczekiwano. Krajowe rejestry urodzeń zazwyczaj zgłaszają urodzenia o 10%-20% poniżej prognoz ONZ – zauważa „Wall Street Journal”.
„Fernández-Villaverde szacuje, że dzietność na świecie spadła w ubiegłym roku do poziomu między 2,1 a 2,2, co według niego byłoby po raz pierwszy w historii ludzkości wartością poniżej wskaźnika zastępowalności pokoleń”, zauważył dziennik.
Przytoczony powyżej wskaźnik urodzeń we Włoszech, choć niski, jest w rzeczywistości całkiem dobry w porównaniu z niektórymi krajami. Na przykład w Korei Południowej wynosi on 0,72. W Polsce – 1,33.
Nawet w Afryce Subsaharyjskiej odnotowano spadek. Dziennik zauważył, że odsetek wszystkich kobiet w wieku rozrodczym w regionie stosujących antykoncepcję wzrósł z 17% w 2012 r. do 23% w 2022 r.
Czy można to naprawić?
Wysiłki podejmowane na całym świecie w celu przeciwdziałania spadkowi liczby urodzeń przyniosły mieszane rezultaty. Nawet węgierskie rozszerzenie ulg podatkowych dla matek - które obejmuje dożywotnie zwolnienie z podatku dochodowego od osób fizycznych dla kobiet w wieku poniżej 30 lat, które mają dziecko - przyniosło jedynie niewielki wzrost dzietności, jak podał Wiedeński Instytut Demograficzny.
Jeśli chodzi o Stany Zjednoczone, dziennik stwierdził:
„W Stanach Zjednoczonych, choć ustawodawcy stanowi i federalni dążyli do rozszerzenia dotacji na opiekę nad dziećmi i urlopów rodzicielskich, generalnie nie wyznaczyli jako wyraźnego celu wyższego wskaźnika urodzeń. Niektórzy Republikanie skłaniają się jednak w tym kierunku. W zeszłym roku Trump powiedział, że popiera wypłacanie „premii na dzieci”, aby wesprzeć narodziny w USA.
Republikański senator J.D. Vance z Ohio powiedział, że spadająca dzietność ma znaczenie wykraczające poza presję ekonomiczną związaną z mniejszą siłą roboczą i niefinansowanym ubezpieczeniem społecznym. „Czy żyjesz w społecznościach, w których są uśmiechnięte, szczęśliwe dzieci, czy tam, gdzie ludzie po prostu się starzeją?” - powiedział w wywiadzie. Brak rodzeństwa i kuzynów przyczynia się do izolacji społecznej dzieci. Zbadał możliwe rozwiązania, w szczególności podejście Węgier, ale nie widział dowodów na to, że cokolwiek działa w dłuższej perspektywie.
Amerykański Institute for Health Metrics and Evaluation znalazł niewiele dowodów na to, że polityka pronatalistyczna prowadzi do trwałego wzrostu dzietności. Jego pracownicy uważają, że kobiety mogą zachodzić w ciążę wcześniej, aby uzyskać premię za dziecko, ale prawdopodobnie nie będą miały dzięki temu więcej dzieci w ciągu swojego życia.
Pilna potrzeba stanie się jednak bardziej uświadomiona, gdy baby bust spowoduje pogorszenie sytuacji gospodarczej. Jak zauważa „Wall Street Journal”, stale kurcząca się pula młodych pracowników oznacza mniejszą liczbę osób, które będą musiały płacić za opiekę zdrowotną i emerytury starszych obywateli.
Kryzys demograficzny czy kryzys nadziei?
Jak powiedział papież Franciszek na spotkaniu Stanów Generalnych na temat Przyrostu Naturalnego: „Liczba urodzeń jest najważniejszym wskaźnikiem nadziei pokolenia. Bez dzieci i młodzieży kraj traci nadzieję na przyszłość”.