Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Po dwóch stronach muru
Ziemia Święta, podzielona murem, a po obu stronach chrześcijanie. W Betlejem przytłoczeni obrazem pustych ulic, bo bez pielgrzymów nie mają po co otwierać swoich sklepów. W Jerozolimie spragnieni, by znowu usłyszeć polskie pieśni na Via Dolorosa.
Wielu z nich dalej żyje w tam, gdzie zastała ich wojna. Pozostanie w swoim domu to dla nich misja, by wśród podziałów szukać pomostów. Świadectwo pokoju, jakie niosą chrześcijanie w Ziemi Świętej, nagłaśnia Pomoc Kościołowi w Potrzebie.
Między młotem a kowadłem
Ksiądz profesor Waldemar Cisło, przewodniczący polskiej sekcji organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie, pojechał do nich przed Wielkanocą. Był po jednej i drugiej stronie muru. Wysłał im komunikat, że Ziemia Święta potrzebuje ich świadectwa.
„Docierają do nas informacje o co najmniej kilkudziesięciu rodzinach, które myślą o tym, by wyjechać. Jeśli przez kryzys chrześcijanie zostali zmuszeni do tego, by żyć z oszczędności, to nie jest to przecież skarbonka bez dna” – wyjaśnia ksiądz Cisło.
Ojciec Jerzy Kraj OFM, dyrektor Centrum Informacji Chrześcijańskiej w Jerozolimie, przypomina, że chrześcijanie w Ziemi Świętej żyją w dwóch społecznościach: izraelskiej i arabskiej, których relacje nazwał rywalizacją o to, kto będzie w stanie bardziej zranić drugiego. „Dlatego można użyć określenia, że chrześcijanie znaleźli się między młotem a kowadłem. Starają się tak żyć, by tym, którzy oddalili się od siebie, pokazać drogę spotkania” – zauważa ojciec Kraj.
Zostać - to nasza misja
Ewa Rishmawi, która w Betlejem mieszka od 36 lat, prosi, by pamiętać o Ziemi Świętej w modlitwie. „Ludzie często pytają, co mogą zrobić. Módlmy się, bo tym, czego najbardziej chcemy, jest pokój’ – wyjaśnia.
Roni Tabash pracuje w sklepie, jaki założył jego dziadek. Rodzinny biznes ciągnie się już od blisko 90 lat. Żyje z niego kilkadziesiąt rodzin, które w warsztatach przygotowują przeznaczone do sprzedaży pamiątki z drewna oliwnego. „Naszą misją jest pozostać w Ziemi Świętej, nawet jeśli nie ma pracy” – zaznacza Roni, który doskonale radzi sobie z językiem polskim, a swój sklep nazywa polską ambasadą.
Ksiądz Cisło sytuację, w jakiej znaleźli się chrześcijanie, obrazuje tym, co zobaczył, gdy wjeżdżał do Betlejem. „Zauważyliśmy po raz pierwszy żebrzące dzieci, co do tej pory nie było tutaj czymś oczywistym. Pokazuje to, jak bardzo obniżył się poziom życia” – podkreśla.
Pomoc Kościołowi w Potrzebie miała okazję widzieć, jak pracują chrześcijanie w swoich warsztatach. Miral zajmuje się przygotowaniem różańców i bransoletek. „To moje główne źródło utrzymania. Mam nadzieję, że nasze wyroby dalej będą kupowane” – powiedziała. Inna z kobiet, również przygotowująca różańce, wyjaśniła, że pracuje w warsztacie od 15 lat, a rzemiosła nauczył ją tata.
„Każdy zakup pamiątek, jakie wykonują chrześcijanie, wspiera ich obecność w Ziemi Świętej. Potrzebujemy wspólnoty, żywych kamieni” – podkreśla o. Jerzy Kraj.
Odrzucić kamień z serc
Ksiądz Cisło, któremu udało się porozmawiać w Jerozolimie z łacińskim patriarchą kard. Pierbattistą Pizzaballą, usłyszał, że Wielkanoc to czas, by wraz z Chrystusem wychodzącym z grobu odrzucić kamień, jaki przylega do ludzkich serc. „Sytuacja nigdy nie była tutaj łatwa, ale kontekst wojny, bardzo wrogie postawy, nieufność czynią klimat tutaj znacznie cięższym niż zazwyczaj” – powiedział patriarcha. „Jezus zobaczyłby dzisiaj ludzkość osamotnioną, zagubioną, owce bez pasterza, prostych ludzi potrzebujących przewodnika, światła we własnym życiu” – dodał.
Nour z Betlejem, której świadectwo opublikował Łaciński Patriarchat Ziemi Świętej, wyjaśniła na nagraniu, że wobec tego wszystkiego, co dzieje się w regionie, wiara stała się dla niej siłą. „Nie wolno nam zapomnieć, że jako dzieci Boga wszyscy mamy nadzieję i ufamy, że On jest z nami i nie opuści nas w takich okolicznościach” – zaznaczyła. Z jej ust padł apel do światowych przywódców, by wspierali pokojowe sposoby zakończenia konfliktów na całym świecie.
35-letni Jeries, mąż i ojciec, podkreśla, że chrześcijanie chcą zostać w swoim domu. „By uratować nasze kościoły. Jeśli odejdziemy, one zamienią się w muzea, a wtedy nie będzie tutaj ludzi, którzy wypełnią je swoją modlitwą” – tłumaczy.
„Chrześcijanie chcą byś pomostem łączącym dwie społeczności, które są w trakcie wojny” – mówi ojciec Kraj. Ksiądz Cisło podkreśla, że praca, jaką wykonują, rozpoczyna się już w szkołach. „Gdzie do najmłodszych dociera przesłanie o szacunku, tolerancji i współistnieniu” – zaznaczył.