Jakub Bazler: Chciałbym zapytać o Światowe Dni Młodzieży z ubiegłego roku. Byłeś jednym z mówców na stadionie. Byłem tam.
Jonathan Roumie: Gdzie?
Na stadionie.
To był duży stadion. Na 50 tysięcy osób.
Tak. I zauważyłem, że tłum zareagował naprawdę głośno i entuzjastycznie, gdy cię zobaczył. Moje pytanie brzmi: czy byli to najgłośniejsi fani „The Chosen”, jakich spotkałeś?
Z całą pewnością było to najliczniejsze zgromadzenie fanów w jednym miejscu. Powiedziałbym, że byli prawdopodobnie jednymi z najgłośniejszych fanów. Kiedy jesteś tam na górze, jesteś trochę oślepiony przez światło i wszystko jest dość głośne; umykają ci szczegóły wielu rzeczy, gdy tyle się dzieje. Ale świetnie się bawiłem. To był wspaniały wieczór. Całe Światowe Dni Młodzieży były dla mnie niesamowite.
Skoro mówimy o fanach, czy trafiła się jakaś szczególna osoba, która była najbardziej nieoczekiwanym fanem „The Chosen”?
Na Światowych Dniach Młodzieży czy ogólnie?
Ogólnie. Może jakaś znana postać, po której nie oczekiwałeś, że będzie fanem „The Chosen”.
Cóż, interesujące pytanie. Zrobiliśmy kilka lat temu pokaz w Waszyngtonie. Przebywaliśmy w jednym pomieszczeniu z członkami obu amerykańskich partii politycznych. Zazwyczaj nie przebywają oni razem zbyt długo, chyba że muszą. A wtedy byli naprawdę podekscytowani i rozmawiali ze sobą. Była to dla mnie okazja, aby zobaczyć, że „The Chosen” i postać Jezusa jednoczą ludzi z bardzo różnych środowisk. Dla mnie to było niezwykle podnoszące na duchu.
Chciałbym zapytać również o nadchodzący sezon „The Chosen”. Słyszałem pogłoski, że będzie on bardziej mroczny. Czy możesz nam powiedzieć więcej na ten temat?
Sądzę, że im głębiej wchodzimy w historię, serial staje się bardziej dojrzały, a tematy żałoby i smutku zaczynają wpływać na fabułę. W czwartym sezonie dojdzie do szokujących wydarzeń, na które widzowie nie są przygotowani. Sądzę, że to właśnie czyni serial fascynującym. I także zbliża Jezusa do jego nieuchronnej śmierci na krzyżu, ukrzyżowania, a także – ostatecznie – zmartwychwstania. Zawsze pozostaje nadzieja. Lecz zanim do niej dojdziemy, przyjdzie wiele ciężkich chwil.
Wróćmy jeszcze do sezonu trzeciego. Ostatnie sceny i całe zakończenie sezonu trzeciego było szokujące, emocjonalne i po prostu doskonałe pod każdym względem. Czy możemy spodziewać się czegoś podobnego w sezonie czwartym?
Każdy sezon niesie ze sobą swoje własne cuda i swoje własne okoliczności. Jak rozumiem, odnosisz się do cudów. Na końcu sezonu trzeciego pojawia się wątek fabularny, który zapowiada cud. W sezonie czwartym mamy kilka cudów dotyczących różnych postaci. Nigdy nie będą one dokładnie takie same ani zbyt podobne. Chodzi o to, aby rozwijać fabułę, posuwać się do przodu w historii Jezusa i jego uczniów. I w każdym sezonie wydarza się coś dużego lub ekscytującego. W bieżącym sezonie mamy kilka wydarzeń, które różnią się od tych z sezonu trzeciego, ale mają równie potężną wymowę..
Na ile ważna jest pokora, aby grać Jezusa Chrystusa?
Sądzę, że jeśli przyjąłbym postawę, że jestem ponad jakąkolwiek rolą lub lepszy od jakiejkolwiek roli lub wiem lepiej od postaci, zwłaszcza od Jezusa, to tego rodzaju postawa wpłynęłaby na moją pracę, odcięłaby mnie od tego, kim Jezus naprawdę był. Jezus był obrazem pokory i łagodności. Sam to mówił: jestem łagodny i pokorny sercem. Prosił nas, abyśmy Go naśladowali i byli tacy wobec innych ludzi. Przyjęcie tej roli sprawiło, że chcę być bardziej jak On także w moim prawdziwym życiu. Aby Go autentycznie przedstawić na ekranie, nie mogę mieć w sobie arogancji.
Czy czytanie oryginalnych historii z Pisma Świętego pomaga?
Tak, zawsze. Czytanie Biblii jest zawsze dobrym pomysłem. Za każdym razem, gdy ją czytasz, czerpiesz coś nowego. To żywe słowo. Za każdym razem, gdy czytam fragmenty z Jezusem, a zwłaszcza, jeśli mamy odgrywać pewne fragmenty z Ewangelii, zawsze pomaga mi ponowna lektura oraz lektura komentarza do danego fragmentu. Rozmawiam też o tych fragmentach z przyjaciółmi i kierownikami duchowymi po to, aby uzyskać wgląd od ludzi, którzy są bardziej wykształceni i znają się na tych tematach lepiej niż ja.
Ponieważ Jezus to postać niezwykle złożona, zgodnie z Ewangelią: w pełni człowiek i w pełni Bóg, zakładam, że odgrywanie Go nie jest zwyczajnym graniem...
Nie jest to podobne do odgrywania jakiejkolwiek innej postaci.
Dlaczego serial „The Chosen” jest tak popularny wśród młodych ludzi?
Myślę, że to dlatego, że nie było nikogo takiego, jak Jezus na świecie, nigdy, w żadnym momencie historii. Nie było. Próbowaliśmy zatem uchwycić choć trochę tego, kim był. Sądzę, że to przyciąga widzów. Żyjemy w czasach pełnych wyzwań. Jest dużo ciemności w kulturze, w mediach i w mediach społecznościowych. Kiedy zatem młodzi ludzie oglądają „The Chosen”, widzą historię, która odzwierciedla światło Jezusa i to, kim był, jaka była Jego misja, jak traktował ludzi, jak kochał ludzi bez względu na ich pochodzenie czy przeszłość. Sądzę, że to właśnie daje im nadzieję. Myślę, że o to chodzi.
Według historyków kultura i sztuka chrześcijańska miały na celu chwalić Pana i szerzyć Ewangelię. Czy myślisz, że „The Chosen” wypełnia te założenia?
Mam nadzieję, że tak. Jestem wierzący, zatem gdy pracuję nad serialem, moim zadaniem jest włożyć prawdę, piękno i dobroć w moją rolę i w cały serial. A przez to zanieść je na cały świat. Mam nadzieję zainspirować ludzi, aby chcieli poznać Jezusa na głębszym poziomie. Zaś jeśli nigdy o nim nie słyszeli albo kojarzą tylko pewne rzeczy – aby zapragnęli Go poznać. Naszym celem jest pokazanie i przedstawienie autentycznego Jezusa z Pisma Świętego. Robimy to na całym świecie, dzięki temu, że serial się rozwija.
Sądzisz, że „The Chosen” mógłby zyskać popularność wśród widzów, którzy nie są chrześcijanami albo wyznają inne religie?
Myślę, że tak. Ostatnio widziałem statystyki, który pokazują rosnącą popularność serialu wśród niewierzących. Wierzący widzowie zawsze przyjmą go pozytywnie, ponieważ rozpoznają historię, bardzo dobrze ją znają. Ale wśród tych, którzy nie znają tej historii, oglądalność rośnie coraz szybciej z każdym sezonem. Mam nadzieję, że premiera czwartego sezonu wyłącznie w kinach to sposób, aby dotrzeć do ludzi, którzy normalnie nie oglądają tego rodzaju treści.
Czy uważasz, że łączność między całą ekipą a fanami może stać się silniejsza ze względu na premierę w kinach?
Sądzę, że premiera serialu w kinach przyciągnie nową publiczność, rozszerzy krąg odbiorców. Łatwo wówczas doświadczyć seansu w sposób, który po prostu pochłania. Ten sezon został sfilmowany tak pięknie. Technologia, którą wykorzystujemy teraz w każdym sezonie i zaawansowanie produkcyjne stają się coraz lepsze i lepsze. Uważam, że jest to serial przeznaczony do oglądania na dużym ekranie. Oglądając w kinie, jesteś bardziej zanurzony w wątkach fabularnych i emocjach. Mam nadzieję, że ten sposób oglądania rozprzestrzeni się w różnych krajach. Wtedy, gdy serial zadebiutuje na platformach streamingowych, wielu widzów powie: „A tak, widziałem to w kinie. Chętnie obejrzę ponownie”. W ten sposób można trafić do nowych widzów.