separateurCreated with Sketch.

Zaufasz Bogu do końca? [komentarz do czytań]

"Immense, immense précarité de la paternité qui n'est jamais donnée, comme la maternité, mais conquise, réellement conquise, de jour en jour, d'instants partagés en instants partagés, de mains doucement serrées en jeux turbulents, de questions déroutantes en réponses appliquées, de paroles en silences, d'émotions en habitudes, de confiance en énigmes.” Pierre Péju, Naissances

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Warto zaufać Bogu do końca. Nawet pośród najmroczniejszych wydarzeń... Nie należy jednak ulegać pokusie pryncypialnego moralizowania

Pewnego dnia Elizeusz przechodził przez Szunem. Była tam kobieta bogata, która zawsze nakłaniała go do spożycia posiłku. Ilekroć więc przechodził, udawał się tam, by spożyć posiłek. Powiedziała ona do swego męża: „Oto jestem przekonana, że świętym mężem Bożym jest ten, który ciągle do nas przychodzi. Przygotujmy mały pokój na górze, obmurowany, i wstawmy tam dla niego łóżko, stół, krzesło i lampę. Kiedy przyjdzie do nas, to tam się uda”. 

Gdy więc pewnego dnia Elizeusz tam przyszedł, udał się na górę i tam ułożył się do snu. I powiedział do Gechaziego, swojego sługi: „Co można uczynić dla tej kobiety?” Odpowiedział Gechazi: „Niestety, ona nie ma syna, a mąż jej jest stary”. Rzekł więc: „Zawołaj ją!” Zawołał ją i stanęła przed wejściem. I powiedział: „O tej porze za rok będziesz pieściła syna”.

                                                                                                          (2 Krl 4, 8-12a. 14-16a)

Kto wie, czy to nie do tej właśnie historii nawiązał Pan Jezus w swej mowie do głosicieli królestwa Bożego, stwierdzając: „Kto przyjmuje proroka jako proroka, nagrodę proroka otrzyma”. Doświadczyła tego mieszkająca w galilejskim Szunem kobieta, gościnnie przyjmująca w swym domu proroka Elizeusza. Przeżywany przez nią osobisty dramat nie przesłonił pełnego empatii pragnienia dzielenia się z przechodzącym obok znużonym wędrowcem. Często nalegała, by prorok przyjął jej gościnę. Nie przypuszczała nawet, że będzie to początek niezwykłych wydarzeń w jej życiu.

"Boży człowiek"

Księgi Królewskie, na tle dziejącej się tysiąc lat przed Chrystusem historii dynastiii Dawidowej, której personalne meandry z detalami opisują,  przedstawiają działalność dwóch wielkich proroków Izraela: Eliasza i jego ucznia Elizeusza.

Po spektakularnym „wniebowzięciu” Eliasza, Elizeusz został „napełniony jego duchem” i stał się kontynuatorem jego misji. Podobnie jak mistrz, został wędrownym kaznodzieją, głoszącym Bożą naukę, walczącym z bałwochwalczymi kultami, piętnującym niemoralne życie oraz niesprawiedliwość społeczną.

Przebywający na górze Karmel „człowiek Boży” cieszył się wielkim autorytetem, nie tylko w Izraelu. Liczne – częściowo zapewne zabarwione legendą – opisy cudów, potwierdzających misję Elizeusza, są właśnie treścią Drugiej Księgi Królewskiej. Jednym z nich jest wydarzenie w Szunem. Zaskakujące w kolejnych odsłonach tej historii.

Próba wiary

Małżeństwo goszczącej proroka kobiety zostaje cudownie uzdrowione z bezpłodności. Po roku – zgodnie z obietnicą Elizeusza – rzeczywiście „będzie ona pieściła syna”. Jednak po kilku latach jej dziecko niespodziewanie umrze. Dramatyczna historia, stawia pytanie o sens wydarzeń.

„Czyż prosiłam pana mego o syna”? – pyta proroka zrozpaczona matka. „Jest bardzo nieszczęśliwa, a Pan ukrył to przede mną i nic mi nie powiedział” – konstatuje zaskoczony Elizeusz. To ciężka próba wiary dla kogoś, kto zaufał, powierzając Bogu swoje życie. Próba dla zrozpaczonej matki, a zarazem wyzwanie dla proroka, pełniącego wolę Boga.

Szczęśliwy epilog

Ta historia ma oczywiście ciąg dalszy. A także szczęśliwy epilog. Martwy chłopiec zostanie przez Elizeusza przywrócony do życia. Podobnie jak mistrz Eliasz, prorok potwierdzi Boże panowanie nad śmiercią. Przesłanie opowiadania jest jasne: warto zaufać Bogu do końca. Nawet pośród najmroczniejszych wydarzeń.

Nie należy tu jednak ulegać pokusie pryncypialnego moralizowania. Ani banalizować ludzkich dramatów. Nieczęsto przecież umierające dzieci zostają cudownie wskrzeszone przez Bożych wysłanników. Jest w naszym świecie wiele tragedii, nie znajdujących szczęśliwego zakończenia. I ran, które się nie zabliźniają.

Sam Elizeusz umrze po ciężkiej chorobie, nie zostając cudownie uleczony. Choć – jak mówi biblijna relacja – nawet po swej śmierci będzie objawiał moc Bożego miłosierdzia. Ostatecznie bowiem, choć często inaczej, niż w naszych wyobrażeniach, miłość Boga przynosi ocalenie i życie tym, którzy Mu zaufali.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.