Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Bóg i przykazania
Religia w czasach Jezusa opierała się na przykazaniach. Prawo, które Izraelici otrzymali od Boga, było nie tylko ich dumą, ale też elementem ich tożsamości. Przestrzeganie przykazań oraz ich realizowanie rozumiane było nie tylko jako wypełnianie woli Boga, ale też jako wierność przymierzu, które łączyło naród wybrany ze Stwórcą.
Izraelici czuli się wyróżnieni przez to, że Bóg nie zawarł przymierza z żadnym innym narodem, ale właśnie z nimi. Przykazania były elementem tego przymierza – określały sposób, w jaki należy żyć, aby nie zerwać relacji z Bogiem.
Problem polegał jednak na tym, że przykazań było bardzo dużo, a w miarę upływu czasu dołączało się do nich wiele zaleceń, uszczegółowień, wyjaśnień. Mnożyły się więc przepisy i rozmaite regulacje – do tego stopnia, że sami znawcy prawa, czyli uczeni w Piśmie i faryzeusze, spierali się, które przykazanie jest pierwsze i największe. Pytali nawet o to Jezusa, który odpowiedział im jednoznacznie i wyraźnie: przykazanie miłości Boga i bliźniego (Mt 22, 37-39).
Jak przestrzegać przykazań?
Jednak odpowiedź Jezusa nie kończy się tylko na wskazaniu największego z przykazań. Pozostaje bowiem pytanie, czy i w jaki sposób realizować te pozostałe. To zresztą nie tylko problem Izraelitów z czasów Jezusa.
Dziś, jako jego uczniowie, również mamy przykazania, którymi powinniśmy się kierować. Owszem, nie w takiej liczbie jak niegdyś naród wybrany i nie w tak rygorystycznym kształcie, jednak my również przeżywamy niejednokrotnie rozmaite dylematy związane z ich wypełnianiem.
Nic dziwnego, sam Jezus był przecież posądzony o to, że łamie przykazania – na przykład te związane z przestrzeganiem szabatu. Jak zatem mamy się w tym odnaleźć?
Przykazanie jako przepis
Odpowiedź znajdujemy między innymi w Ewangelii według św. Mateusza. Ewangelista wkłada bowiem w usta Jezusa następujące zdanie: „Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim” (Mt 5, 19).
Sekret nie tkwi więc w rygorystycznym i jurydycznym egzekwowaniu od siebie i od innych każdego najdrobniejszego przepisu, ale w umiejętnym wypełnianiu prawa. Jak to rozumieć?
Otóż greckie słowo ἐντολή (entole), oznacza nie tylko przykazanie, polecenie, nakaz czy rozkaz, ale także przepis. Jeśli pójdziemy tym tropem, możemy wyobrazić sobie przykazanie jako przepis, który mamy zrealizować. Trochę tak, jak gospodyni, która na jego podstawie przygotowuje potrawę.
Przepis jest jeden, precyzyjny, ale efekt końcowy zależy od wielu czynników – np. od tego, ile serca, zaangażowania oraz inwencji włożyła gospodyni w przygotowanie potrawy. Co więcej, istotne jest również to, jak ją podano, a także – jak zostali potraktowani goście.
Przepis na szczęśliwe życie
Wszystko to możemy zrozumieć jako „wypełnianie” przykazań. Czym? Miłością. Właśnie ona ma być sposobem i stylem realizacji otrzymanych od Boga poleceń – przepisów na szczęście. Same w sobie są one tylko martwą literą, a realizowane w sposób egoistyczny, zimny i wyniosły, mogą stać się elementem osądu i narzędziem krzywdy.
Gdy jednak wypełniamy je miłością, wówczas nie tylko nasze życie czynimy szczęśliwym, ale także drugi człowiek zostaje przez nas przyjęty, zrozumiany, zaakceptowany i ukochany. Ostatecznie bowiem w taki właśnie sposób – przez naszą miłość – Bóg pragnie dziś przychodzić do zagubionego i poranionego świata.