Weteran Światowych Dni Młodzieży
Zbliżające się Światowe Dni Młodzieży w Lizbonie to kolejne, na które się Ksiądz udaje.
Wiele razy byłem już na Światowym Dniach Młodzieży. Wszystko zaczęło się od Częstochowy, gdy byłem jeszcze w seminarium tuż przed święceniami. To były oczywiście zupełnie inne ŚDM-y, niż teraz. Potem miałem przerwę. To nieco ucichło, nie było tak nagłaśniane. Gdy już byłem wikariuszem, pojechałem na Światowe Dni Młodzieży do Kolonii. Potem do Madrytu. Następnie padła kolej na Kraków.
Jako proboszcz wraz z młodzieżą angażowaliśmy się w to wydarzenia bardzo mocno. Zwłaszcza w Tydzień Misyjny, odbywał się przed samymi ŚDM-ami. Przyjmowaliśmy w parafii dość liczną grupę młodych pielgrzymów. 2 osoby z Boliwii, 2 z Niemiec i 50 z Panamy. Wspólnie też jechaliśmy z nimi do Krakowa na centralne obchody. Okazało się, że nasi goście będą gospodarzami następnych Światowych Dni Młodzieży. Nie wypadało nie pojechać. Byłem wraz z młodymi także w Panamie.
Tam również angażowaliśmy się bardzo mocno. Byliśmy partnerem dla komitetu panamskiego w przygotowaniu Tygodnia Misyjnego. Niedawno nawet rozmawiałem ze znajomymi stamtąd i oni powiedzieli, że Głogówek jest znany, bo był jedną z modelowych parafii proponowanych, jako miejsce szkolenia przed organizacją kolejnej edycji Dni Młodzieży.
8000 km trasy
A teraz przed wami kolejne Światowe Dni Młodzieży w Lizbonie.
To nic dziwnego, że młodzież chce jechać dalej! Po Krakowie, po Panamie czas właśnie na Lizbonę.
Rozumiem zatem, że zainteresowanie wyjazdem do Portugalii jest duże.
Łącznie ze mną jedzie tam 32 osoby. To przede wszystkim młodzież z parafii, ewentualnie znajomi tych, którzy jadą oraz ci, którzy jechali już ze mną na poprzednie edycje. Byliśmy gotowi jechać nawet z mniejszą grupą: czy to 10-osobową, czy 20. Jednak te 32 osoby to taka górna granica. Tym bardziej że jedziemy na dłuższy wyjazd. Nie ograniczamy się do Lizbony. Będziemy uczestniczyć w Tygodniu Misyjnym poprzedzającym ŚDM-y, a także odwiedzimy 2 miasta partnerskie naszej gminy: Rietberg w Niemczech oraz Riberac we Francji. Zatrzymamy się tam na 2 noce. Te ośrodki bardzo nam pomagają! Dzięki temu też pogłębiamy kontakty i mamy okazje zwiedzić coś jeszcze w tej długiej drodze, która jest przed nami.
Do przejechania niemal cała Europa!
Mamy przed sobą ok. 8000 km.
Modelowa parafia
Wspomniał Ksiądz, że Głogówek został uznany za modelowy przykład parafii organizującej ŚDM-y. Dlaczego?
Panama to dość mały kraj. Ma 4 mln mieszkańców, w tym 2 mln katolików. Tak się złożyło, że nocowało u nas pół tamtejszego episkopatu, czyli 3 biskupów. Był tam też główny dyrektor Światowych Dni Młodzieży w Panamie (po raz pierwszy był to świecki pan). W naszej parafii znalazło się wielu liderów, którzy przyjechali – jak się później dowiedzieliśmy – podpatrzeć, jak to organizujemy. Sami mieliśmy tutaj bardzo zaangażowanego lidera oraz niezwykle aktywną młodzież. Był to dla nas piękny czas!
Mama jednej z wolontariuszek powiedziała tak: „Moja córka wyznała po jakimś czasie, że nawróciła się – zawierzyła i oddała Bogu – właśnie po tym Tygodniu Misyjnym w parafii. Więcej jej to dało, niż 3 lata przygotowania do bierzmowania!”.
Dla mnie był to ważny czas rozmodlenia. Hasłem było miłosierdzie Boże. Codziennie mieliśmy liturgię, w którą angażował się specjalnie utworzony na tę okazję zespół muzyczny, ok. 30 osób: chór i instrumentaliści, który działa to tej pory. Zachowaliśmy nazwę ŚDM, choć oznacza ona teraz Światło Dla Młodych.
Przygotowanie na całego
Jak wygląda przygotowanie do kolejnego wyjazdu?
Wszystko mamy zaplanowane. Przygotowanie do ŚDM-ów to przede wszystkim formacja. Spotkania na temat tematów Światowych Dni, integracja grupy, tworzenie zespołu muzycznego – jak są młodzi ludzie, to muzyka musi nam towarzyszyć!
Spotkania trwają już od września. Omawiamy tematykę kolejnych Światowych Dni Młodzieży dotyczące Maryi. Omawiamy zwiastowanie i służbę Maryi, posługę u Elżbiety. Zgłębiamy orędzie papieskie.
Młodzi, z których większość ma ok. 16 lat i po raz pierwszy wyjeżdża na tego typu spotkanie, ma okazje wiele się nauczyć od starszych uczestników wyjazdu: studentów i młodzieży pracującej.
A jak wygląda przygotowanie do wyjazdu od strony materialnej?
Wiadomo, że tego typu wyjazd kosztuje. Organizujemy zatem kilka akcji, podczas których zbieramy środki na wyjazd. Rozprowadzaliśmy np. opłatki na stół wigilijny. Zrobiliśmy kolędowanie na Trzech Króli. Niebawem podczas Bożego Ciała zrobimy piknik parafialny, na którym młodzież będzie zbierać środki pieniężne.
Jak wyglądają te spotkania przygotowawcze?
Najpierw mamy mszę, a potem spotkanie formacyjne. Część młodych, którzy z racji studiów nie mogą być fizycznie, łączy się z nami online.
Formacja, która przynosi efekty
Czy zauważa Ksiądz wśród młodych tendencje do pomijania aspektu duchowego ŚDM-ów a skupienie się tylko na fajnej wycieczce, która ich czeka?
Czasami może się zdarzyć, że ktoś nastawia się na ciekawą przygodę za małą sumę pieniędzy. Ale jeśli zaproponuje się takiej osobie formację, pokaże, że to nie tylko integracja, nie tylko wycieczka, ale i formacja to przynosi to efekt.
Nie tylko przecież ten czas przed wyjazdem jest formacją, ale całe te Światowe Dni – i w Lizbonie w innych miejscach Portugalii – to czas formacji dla młodzieży. Mamy przecież codzienną mszę, którą przygotowujemy, mamy kazania, dzielenie się wiarą – silniejsi w wierze dzielą się z tymi, którzy są może nieco dalej od Boga. Nie jest tak, że cały czas jesteśmy na kolanach i dzieją się cuda. To wspólna modlitwa, przebywanie razem i świadectwo są czymś wielkim!
Miejsce spełniania powołania
Co Księdzu dały i wciąż dają Światowe Dni Młodzieży?
To miejsce spełniania mojego powołania. Jeśli zależy nam na formacji młodzieży, to jest to doskonała przestrzeń, by lepiej ich poznać, ich historie, zmartwienia i problemy oraz radości. Mogę im duszpasterzować. Zadają mi pytania, mają jakieś problemy, na które możemy szukać odpowiedzi. Ksiądz ma być dla wiernych! A wydaje się, że taka młodzież ma najmniej kontaktu z księżmi. Mieć zatem 30 osób obok siebie, przez 3 tygodnie, daje możliwość realnego wpływu na nich.
Podziwiam, że nie zleca tego Ksiądz młodszym wikarym, ale sam jako proboszcz podejmuje się tego zadania!
Mógłbym się tego „pozbyć” i wysłać wikarego, który jest 30 lat młodszy. Ale skoro młodzież chce, żeby proboszcz z nimi jechał, to oznacza, że aby z nimi działać, nie trzeba być wcale młodym!
Popatrzmy na papieża, który ma przecież ponad 80 lat, a gromadzi wokół siebie setki tysięcy, jak nie miliony młodych osób, które chcą go słuchać. Pomyślmy o św. Janie Pawle II, który zapoczątkował ŚDM-y, gdy nie był młody!
W Panamie spotkałem księdza, który miał 80 lat i przyjechał z grupą młodzieży. Pomyślałem zatem, dlaczego znowu mam nie pojechać?
Młodzi mają swoją energię i fantazję, a ja – doświadczenie. W ten sposób możemy się uzupełniać.
Nie możemy płakać i narzekać, że nie ma młodych w Kościele. Oni są, tylko trzeba im dać przestrzeń na to, by się mogli pojawić i zadziałać. Ten wyjazd to inwestycja w młodzież. Kiedy wracają, to ja wiem, że mogę na nich liczyć w parafii, bo są bardziej urobieni religijnie, duchowo, muzycznie i organizacyjnie. Przekonałem się, że to nie jest tylko jednorazowy wyjazd dla tych młodych ludzi. Po ŚMD-ach będę mógł na nich liczyć.