Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Mowa pożegnalna Jezusa
Mowa pożegnalna Jezusa to moment szczególny. W trakcie ostatniej wieczerzy, tuż przed swą męką, Jezus naucza apostołów, dając im ostatnie rady i zalecenia. Ich ranga jest szczególna, zważywszy na fakt, że Syn Boży doskonale wie, co za chwilę nastąpi.
Zdaje sobie sprawę z tego, że będzie cierpiał i zostanie ukrzyżowany. Kieruje więc do najbliższych uczniów takie słowa, które stanowią nie tylko pożegnanie, ale swoisty testament. Nic dziwnego. Zazwyczaj w takich sytuacjach przekazuje się najważniejszym dla siebie osobom coś wyjątkowego – przesłanie, które powinni zapamiętać i w szczególny sposób zachować w sercu.
W końcu do tych właśnie słów będą najczęściej wracać i je rozpamiętywać. Jezus więc świadomie wykorzystuje ten moment i nawiązuje z apostołami niezwykły dialog.
Widzenie Boga
Chwilę po tym, jak zachęca ich do wiary – aby wierzyli w Niego tak, jak wierzą w Boga – i tłumaczy, że właśnie On jest jedyną drogą do Ojca – drogą i prawdą i życiem (J 14, 1-6) – wypowiada do nich następujące słowa: „Gdybyście Mnie poznali, znalibyście i mojego Ojca. Ale teraz już Go znacie i zobaczyliście” (J 14, 7).
To stwierdzenie Jezusa brzmi jak swego rodzaju prowokacja – jakby zachęcał apostołów do dalszych pytań. Nic dziwnego, że nastąpiły. Dla Izraelitów było oczywiste, że widzenie Boga w tym życiu nie jest możliwe. Nikt nie mógł zobaczyć Go i pozostać przy życiu – śmiertelna natura człowieka nie wytrzymałaby tak wielkiej chwały.
Widzenie Boga możliwe jest więc dopiero po śmierci, chyba że za sprawą jakiejś szczególnej łaski – tak jak Mojżesz, który w Namiocie Spotkania oglądał Boga twarzą w twarz. Takie przypadki były jednak absolutnie wyjątkowe.
Jak zatem Jezus mógł powiedzieć swoim uczniom, że znają Jego Ojca i że Go zobaczyli? To, że znają, nie jest jeszcze niczym niezwykłym. Można przecież poznać kogoś pośrednio, z opowieści. Ale zobaczyć? Tu potrzeba bezpośredniego kontaktu.
Panie, pokaż nam Ojca
Zupełnie zrozumiała jest zatem natychmiastowa reakcja Filipa, który powiedział do Jezusa: „Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy” (J 14, 8). Czy można bowiem chcieć czegoś więcej? Możliwość zobaczenia Boga – choćby tylko przelotnie, na krótką chwilę – byłaby szczytem wszystkiego.
Zamykałaby wszystkie dylematy, pytania i wątpliwości; jednoznacznie potwierdzałaby mesjańską misję Jezusa i Jego posłanie przez Ojca. Stąd prośba Apostoła. Filip nie ma pojęcia, w jaki sposób miałby kiedykolwiek wcześniej Boga zobaczyć. Jednak ośmielony słowami swego Mistrza, prosi Go o konkretne doświadczenie.
W greckim tekście Ewangelii według św. Jana prośba Filipa oddana jest słowem δεικνύω (deiknuo), które znaczy dokładnie: pokazywać, wskazywać. Od tego słowa wywodzi się zresztą tak zwana definicja deiktyczna, która polega na definiowaniu danego pojęcia przez wskazanie konkretnego obiektu, który mu odpowiada.
Filip więc prosi Jezusa o konkretne, namacalne pokazanie mu Ojca, o możliwość zobaczenia, spotkania, doświadczenia Go.
Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca
W kontekście całej teologii i tradycji Izraela domaganie się czegoś takiego za życia to niemal bezczelność. A Jezus? Odpowiada w niezwykły sposób, ogromnie ważny także dla każdego z nas. Mówi bowiem: „Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca” (J 14, 9).
Co to w praktyce oznacza? Nie tylko zjednoczenie Jezusa z Ojcem – jedność ich boskiej natury – ale także dostępność Ojca w Synu dla każdego z nas. Jak? Przez wiarę. Tę wiarę musiał wzbudzić w sobie nie tylko Filip. My również jesteśmy do niej zaproszeni.
Nie sądźmy jednak, że odpowiedź Jezusa jest wymijająca, że nie spełnił prośby Filipa. Przeciwnie, najgłębszy sens Jego słów jest taki, że autentyczna wiara w Syna Bożego jest rodzajem widzenia – oglądaniem Boga już tu, na ziemi. Choć nie jest to jeszcze widzenie jasne i wyraźne, jednak możemy być pewni, że to co było marzeniem wielu pokoleń Izraela i doświadczeniem najbardziej wybranych z wybranych, stało się nam dostępne na wyciągnięcie ręki.
Osobowa relacja z Jezusem wprowadza nas w kochające serce Ojca i otwiera na doświadczenie Jego miłości. Nie jest to już doświadczenie ekskluzywne, ale możliwe powszechnie. Istnieje tylko jeden warunek: żywa wiara w Jezusa Chrystusa. W jej przejasnych ciemnościach już teraz skrycie możemy oglądać to, co kiedyś ujrzymy w pełnej chwale.