Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Arcybiskup Fulton Sheen, wybitny katolicki apologeta i filozof, przez wielu nazywany był prorokiem naszych czasów. Miał niezwykłą łatwość w dostrzeganiu niuansów zmieniającego się świata. W jednej ze swoich książek, Krzyż i kryzys, postawił trafną diagnozę przyczyny rozbicia Kościoła katolickiego i opisał niepokojące zmiany, które dziś dzieją się na naszych oczach. Co przewidział abp Sheen?
Największe zwycięstwo Jezusa
Sekularyzacja kultury oraz wrogie nastawienie współczesnego państwa nie muszą jednak być powodem do rozpaczy. Kościół najlepiej rozwija się wtedy, gdy teraźniejszość nie napawa otuchą, a przyszłość maluje się w czarnych barwach.
Zwycięstwo świata nigdy nie wydawało się tak bliskie, jak w chwili, gdy przybijano Jezusa do krzyża, a przecież był to dla świata dzień klęski. Chrystus nigdy nie był mniej podobny do króla i zwycięzcy świata niż w dniu, w którym Królowi nakładano na głowę koronę cierniową, a Zwycięzcy dawano tron na krzyżu.
A jednak właśnie tamtego ponurego dnia, który nazywamy Wielkim Piątkiem, Jezus odniósł największe zwycięstwo.
Boża logika
Podobnie rzecz się ma z Kościołem. Jest słaby, gdy czerpie siłę z mocy świata, a jest silny, gdy wydaje się słaby w oczach ludzi. Dzieje się tak dlatego, że w rzeczywistości do zwycięstwa nie prowadzi moc bogactwa, techniki czy polityki, ale siły duchowe, a przede wszystkim duch ofiary złożonej na Golgocie, który po hańbie Wielkiego Piątku powstaje do Wielkiej Nocy.
Kościół nieustannie zmartwychwstaje, niczym ziarno na wiosnę. Wciąż na nowo uznawany jest za martwego i pozostawiany w grobie, a jednak zawsze budzi się do nowego życia. Odradza się w każdej epoce, aby ją ocalić.
Wydaje się, że w tym momencie historii Kościół przeżywa Wielki Piątek, a Chrystus zanurza go w kielichu swojej boleści najpierw w jednym kraju, a następnie w innym. Wszystko to jednak ma na celu udoskonalenie go i przygotowanie na Boże żniwa, które nastaną wkrótce.
Pięćdziesiątnica, która trwa
Mówiąc dokładniej, odnowa ta dokona się przez ożywienie ideału Pięćdziesiątnicy. Dzięki działaniu Ducha Świętego świat został odnowiony w I wieku i w ten sam sposób zostanie odnowiony w wieku XX. Czym jednak jest ideał Pięćdziesiątnicy?
Otóż chodzi w nim o uznanie prymatu duchowości dokonane za przyczyną natchnienia Ducha Świętego wylewanego obficie na ludzkie dusze oraz za przyczyną wzbudzenia łaski bierzmowania. Wierność ideałowi Pięćdziesiątnicy oznacza, że działanie człowieka jest poprzedzone kontemplacją; że ludzkim życiem kieruje nie chciwość, lecz miłość; że ten, kto kocha, nie musi tracić ducha.
Ideał Pięćdziesiątnicy to przekonanie, że polepszenie sytuacji społecznej jest niejako produktem ubocznym chrześcijaństwa. Ważnym słowem jest tutaj „produkt uboczny”. Gospodarczy i polityczny dobrobyt świata nie jest bowiem głównym, lecz tylko wtórnym celem dążeń Kościoła. Celem głównym jest dbanie o to, by ludzie służyli królestwu Bożemu i Jego sprawiedliwości, a wszystkie inne rzeczy zostaną im dodane.
Gdzie Duch nas pośle?
Osłabienie ducha Pięćdziesiątnicy zawsze prowadzi do społecznej i politycznej katastrofy. W dawnych czasach prorok Jeremiasz ostrzegał współczesnych: „Pokój, pokój, a tymczasem nie ma pokoju”.
W latach 1399–1509 w Anglii działało tylko osiem domów zakonnych. Każdy, kto rozumiał, jak ważną rolę w życiu narodu odgrywa duchowość, wiedział, że prędzej czy później pojawi się jakieś pęknięcie. I pojawiło się. Doszło do rozbicia religijnej jedności Anglii, której dotychczas nie udało się przywrócić.
Ideał Pięćdziesiątnicy, jak niedawno zauważono, przejawiał się na różne sposoby w różnych okresach historii. Rozmaite i tajemnicze są bowiem ścieżki Boga. W początkach istnienia Kościoła wyrazem tego ideału była asceza. Mężczyźni i kobiety wycofywali się z życia w zepsutej cywilizacji pogańskiej swoich czasów i udawali się na pustynię.
Czuli, że w atmosferze pogańskiej sekularyzacji nie ma miejsca na kompromisy. Uznawali więc, że aby żyć po chrześcijańsku i dochować wierności natchnieniu Ducha Świętego, powinni odizolować się od świata.
Duchowość przenikała życie społeczne
W początkowym okresie rozkwitu średniowiecza ideał Pięćdziesiątnicy przejawiał się w życiu monastycznym. W społeczeństwie, które nie przyjmowało już wrogiej postawy wobec kwestii duchowych i było gotowe na zapłodnienie duchowymi ideami, narodziły się wielkie zbiorowe organizmy, takie jak zakon franciszkanów czy dominikanów.
W tamtym czasie duchowość przenikała życie społeczne, polityczne i ekonomiczne mocniej niż w jakimkolwiek innym okresie historii ludzkości. Później, w czasach reformacji, duch Pięćdziesiątnicy przybrał nową formę. Nie był już odłączony od zepsutego społeczeństwa, jak w czasach ojców pustyni; nie był też duszą cywilizacji, jak w średniowieczu; teraz został wezwany do walki o prawdy Pięćdziesiątnicy, które odrzucono w godzinie moralnego rozluźnienia.
W tamtych czasach ideał Pięćdziesiątnicy przejawiał się nie tylko w działalności indywidualnych obrońców wiary, takich jak Jacques Bossuet, lecz także we wspólnotach takich jak Towarzystwo Jezusowe, czyli jezuici, którzy prowadzili krucjatę przeciwko błędom uzbrojeni w miecz prawdy.
Nie zginiemy
Żyjemy w czasach nowego światowego kryzysu. Jaką formę tym razem przybierze działanie ducha Pięćdziesiątnicy? Czy będzie się od nas domagał odejścia od świata, czy powoła do życia nowe ciała monastyczne, czy wzbudzi nowych orędowników prawdy? Nie wiemy, co Bóg dla nas przygotował. Wiemy tylko, że nie zginiemy…
Fragment pochodzi z książki „Krzyż i kryzys” abp. Fultona J. Sheena, Wydawnictwo Esprit. Tytuł, lead, śródtytuły pochodzą od redakcji Aleteia.pl.