Franciszek wyraził ubolewanie, że nie może osobiście im towarzyszyć, kiedy udzielają ludziom wsparcia na ulicach Wiecznego Miasta. Jak jednak zapewnił, jest z nimi sercem i modlitwą. Ich działalność porównał do postawy Dobrego Samarytanina potrafiącego okazać czułość zranionemu nieznajomemu.
Czułość
„Jest to też pierwsza rzecz, którą chciałbym wam polecić: czułość. (…) Ale uwaga, nie mówię tu sentymentalizmie. Chodzi mi tu o cechę Bożej miłości, której dziś w sposób szczególny potrzeba. W społeczeństwach, które często zostały skażone kulturą obojętności i odrzucenia, my jako wierzący mamy iść pod prąd właśnie poprzez kulturę czułości, czyli zaopiekować się drugim tak, jak Bóg zaopiekował się nami, mną, tobą, każdym z nas.
Widzimy to w Ewangelii: jak Jezus podchodzi do najmniejszych, zmarginalizowanych, ostatnich. To On jest Dobrym Samarytaninem, który oddał swoje życie za nas, potrzebujących miłosierdzia i przebaczenia. I oto właśnie, moi drodzy, druga rzecz, o jakiej nie możemy zapominać: rzeczywiście kochamy innych tylko o tyle, o ile uznajemy, że zostaliśmy umiłowani przez naszego Pana i Zbawiciela.
On pomaga nam
Pomagamy o tyle, o ile czujemy, że On pomaga nam. Podnosimy innych, jeśli codziennie pozwalamy, by On podnosił nas. A tego możemy doświadczyć w ciszy modlitwy, kiedy wyzbywamy się naszych ról, stanowisk, a także masek, których Bóg nie chce, i trwamy przed Nim tacy, jakimi jesteśmy.
A wtedy On może wlać swego Ducha w nasze serca, może nam dać swoje współczucie oraz czułość. I dzięki temu możemy się rozwijać. Już nie my, jakby powiedział św. Paweł, ale On z nami! Na tym polega sekret życia chrześcijańskiego, a w szczególności posługi charytatywnej” – wskazał Ojciec Święty.