separateurCreated with Sketch.

Pan Bóg coś skruszył i coś ruszył. Jak (nie swoją mocą) przeczytać Pismo Święte w 365 dni [świadectwo]

Mężczyzna czyta Pismo święte w rok
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
„Może właśnie to jest ta przełomowa niedziela, kiedy zaczniesz codziennie czytać Pismo Święte i twoje życie zacznie się zmieniać” – usłyszałem podczas homilii.

Ale jak to zrobić? Czy to się w ogóle może udać? Pozwólcie, że opowiem o swoich doświadczeniach. I kiedy teraz o tym myślę, potrafię odtworzyć kilka „przypadków”, zdarzeń, które się uzupełniały i bardzo ułatwiły mi zadanie. Ale wiadomo – to nie były przypadki. Pan Bóg chyba bardzo chciał, żebym w całości przeczytał Jego Słowo. 

Świadectwo

Niedziela przed uroczystością Wszystkich Świętych, koniec października. Dzień był pogodny, ale stan mojego ducha był wtedy jak najgorsza jesienna aura — zacinający deszcz, błoto, chłód, mgła i zbutwiałe liście dobrych chęci.

Ale akurat tego dnia w warszawskiej parafii św. Michała Archanioła usłyszałem świadectwo księdza Bartosza. Opowiadał o duchowym wyzwaniu, które kiedyś podjął – przez rok dzień w dzień czytał Pismo Święte. Wraz z nim codzienną lekturę Nowego Testamentu rozpoczęło parę innych osób we wspólnocie.

Jak wyznał – walka trwała rok. Jednak po jakimś czasie w życiu tych, którzy wytrwali, pojawiły się konkretne, dobre zmiany. Tamtej niedzieli chwyciłem się tego świadectwa jak tonący deski.

Wyzwanie: przeczytać Pismo Święte w rok

Następnego dnia zacząłem od Bereshit (pierwsze słowo Biblii, tłumaczone jako na początku, w tradycji żydowskiej oznacza też Księgę Rodzaju) z zamiarem czytania kolejnych rozdziałów, jednego po drugim, wydzielając sobie codziennie mniej więcej równe fragmenty tekstu. Jeśli mam czytać codziennie Pismo Święte – pomyślałem –  to przeczytam całe w rok.

To nie był tak naprawdę mój pomysł. Wypada teraz ustąpić scenę pani Grażynie. We wspólnotach Odnowy w Duchu Świętym (należę do jednej z nich) działających przy kościele św. Michała nazywają ją po prostu Grażynką. Dzielna kobieta z niespożytą energią angażuje się tu niemal we wszystko. Kiedy jakaś inicjatywa ewangelizacyjna odbywa się bez niej, to znaczy, że to przedsięwzięcie… nie istnieje.

Pani Grażynka jest gejzerem pomysłów. Mniej więcej właśnie w tym czasie wymyśliła challenge dla wspólnot i całej parafii – przeczytać razem Pismo Święte w rok!

Zespół z odnowy

Współczesny świat lubi skrótowce, dlatego Diakonia Ewangelizacji Odnowy w Duchu Świętym w parafii przy ul. Puławskiej funkcjonuje jako DEO. Jednak te trzy literki oznaczają wspólnotę ludzi, którzy „po godzinach” zaczynają konkretną pracę osadzoną we współczesnych realiach, a jej celem jest ewangelizacja.

Zespół mocno zmotywowany i pracowity (prawie jak w korpo), a każda zaangażowana tam dusza ma swój… wyrazisty charakterek. Lecz dzięki mocnym osobowościom, kiedy ci ludzie za coś się zabiorą, to nie odpuszczają.

Inicjatywa, która pojawiła się „na stole” podczas jednego z zebrań diakonii, została rozważona, rozeznana (ach te wieczorne, wtorkowe zebrania) i na koniec wsparta wszelkimi środkami przez księdza proboszcza, który zresztą, mimo natłoku obowiązków, mocno zaangażował się w sprawę.

Profesjonalny projekt

Rozpropagowanie akcji „Przeczytaj z nami Pismo Święte w 365 dni” wymagało uruchomienia solidnej kampanii promocyjnej, na którą składały się media tradycyjne (ulotki, plakaty, banery), ale również te bardziej współczesne, czyli np. posty w mediach społecznościowych.

Wisienką na torcie całej akcji była wystawa plenerowa składająca się z kilkunastu tablic, na których znalazły się osie czasu, zwięzłe opisy poszczególnych części Biblii i oczywiście wybrane cytaty.

DEO przyjęło zasadę, że nie będzie stosować żadnych półśrodków w swoich działaniach, dlatego spójna szata graficzna wszystkich materiałów została zaprojektowana przez zaprzyjaźnioną, profesjonalną dizajnerkę, która podjęła się zadania mimo wielu projektów na głowie. Marta pracowała zdalnie, bowiem od pewnego czasu mieszka w malowniczym mieście na Dolnym Śląsku. Inny zaprzyjaźniony grafik, Zbyszek, przekładał kreacje Marty na wszelkie formaty reklamowe.

W uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi, 1 stycznia 2022 r., podczas specjalnego nabożeństwa zaczęliśmy wspólnie czytać Pismo Święte. A niełatwe wyzwanie, podjęte we wspólnocie, staje się jednak nieco prostsze. Choćby dlatego, że…

Konferencje

Jednym z filarów akcji czytania Słowa Bożego były comiesięczne konferencje biblijne. Każdy wykład poprzedzony był adoracją Najświętszego Sakramentu i świadectwami. W ciągu roku gościliśmy kilku prelegentów, a każdy dzielił się wiedzą w swoim stylu.

Dzięki znakomitym biblistom duchowa przygoda poznawania Pisma Świętego zyskała jeszcze wymiar intelektualny, niezwykle cenny w dobie książek odłożonych na półkę i głów pochylonych nad smartfonami.

O jakości konferencji przekonajcie się sami, możecie obejrzeć je tutaj. Przy okazji wskazówka dla tych, którzy sami chcieliby zorganizować takie wydarzenie w swoich wspólnotach: weźcie pod uwagę, że księża bibliści mają terminarze wypełnione po brzegi, dlatego umawiajcie się z nimi z co najmniej rocznym wyprzedzeniem.

Książki

Kilka miesięcy przed rozpoczęciem czytania Pisma Świętego trafiłem na książki Romana Brandstaettera Krąg biblijny i Jezus z Nazarethu. Dlaczego akurat wtedy i właśnie te książki? W każdym razie był to jeden z tych „przypadków” i myślę sobie, że ten akurat miał za zadanie pobudzić głód czytania Bożego Słowa.

Już w trakcie regularnej lektury Biblii czytałem inne polecane na konferencji wydawnictwa. Warto przeczytać sobie np. powieść Przymierze Zofii Kossak-Szczuckiej lub wywiad-rzekę z księdzem prof. Waldemarem Chrostowskim Bóg, Biblia, Mesjasz.

Plan czytania

Na koniec już drobiazg, ale bardzo przydatny – niepozorna broszurka z Edycji Świętego: Biblia w 365 dni – plan czytania. Jak już wspomniałem na początku, podzieliłem sobie lekturę i czytałem wszystko „ciurkiem”, a tu dostałem codzienną rozpiskę z fragmentami z Nowego i Starego Testamentu – plan z jednej strony porządkuje, a z drugiej urozmaica czytanie. Polecam.

Przeczytałem Pismo Święte. I co?

Na początku listopada zeszłego roku, któregoś sobotniego wieczoru, przeczytałem ostatni werset Apokalipsy. Koniec. Chóry i trąby anielskie nie odezwały się. Ale poważnie – nie opiszę tutaj wszystkich wrażeń i refleksji po przeczytaniu całości ksiąg Starego i Nowego Testamentu. Trzeba by temu poświęcić osobny tekst.

Wiem jednak, że Pan Bóg coś skruszył i coś ruszył. I coś zatrzymał. Status mojego ducha na dziś: jesień i zima powoli ustępują przedwiośniu. Rozpoczęły się dobre zmiany, ale ja nastawiam się na długi i niełatwy proces, wymagający też mojego działania.

Wiem jednak, że ON zawsze będzie ze mną i po mojej stronie. Przecież w swoim Słowie zapewniał mnie o tym przez cały rok wielokrotnie i na różne sposoby (Hbr 1,1a). I nie wiem, jak to możliwe, że z moją bliską zeru siłą samozaparcia dotrwałem do końca, bo swoimi siłami utknąłbym pewnie w Księdze Liczb (kto czytał, ten wie).

Pamiętam, jak w upalny wakacyjny dzień, po długiej podróży, dotarłem na miejsce. Było już bardzo późno, ja byłem padnięty, a jednak przeczytałem fragment wyznaczony na tamten dzień, sam nie wiem jak – to naprawdę nie były moje moce. Ale z całą pewnością – moc i życie jest w Słowie Bożym.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.