Do zamachu przyznali się dżihadyści z Państwa Islamskiego. „To prawdziwa rzeź, mnóstwo krwi, porozrywane oraz okaleczone ciała wiernych, kobiet i dzieci” – mówi w rozmowie z Radiem Watykańskim nuncjusz apostolski w Kinszasie, abp Ettore Balestrero.
Zamach w odwecie
Atak miał miejsce wczoraj (15.01) w miejscowości Kasindi, w Północnym Kiwu, na pograniczu z Ugandą. Zdaniem wojskowych, był to odwet za poważne straty, które w ostatnich tygodniach dżihadyści ponieśli w starciach z armią rządową. Wojsko ostrzegało nawet przed możliwością zamachów.
Zdaniem papieskiego przedstawiciela w Kinszasie, ów atak stanowi kolejne potwierdzenie tego, jak bardzo niebezpieczna jest sytuacja we wschodnich regionach Demokratycznej Republiki Konga.
„To bardzo niepokojący sygnał, potwierdza bowiem, że sytuacja w terenie staje się coraz bardziej poważna. I również z tego powodu bardzo ważne będzie spotkanie papieża tu, w Kongu, 1 lutego z ofiarami przemocy we wschodnich regionach kraju. Zamach ten pokazuje, iż droga do pokoju pozostaje jeszcze długa, a cała prowincja Północnego Kiwu znajduje się w stanie oblężenia. Pod tym względem nie nastąpiła żadna poprawa, wręcz przeciwnie, sytuacja jest coraz bardziej poważna. I bardzo niepokoi również to, że Państwo Islamskie, odpowiedzialne za zamach na ów kościół protestancki, coraz bardziej rośnie w siłę. Jak się wydaje, to również oni najbardziej korzystają na konflikcie z ugrupowaniem M23, który rozgrywa się bardziej na południe, w okolicach Gomy” – mówi abp Ettore Balestrero.
KAI/Radio Watykańskie; red. mz