separateurCreated with Sketch.

Jej serce należy do Boga i garów! Finalistka „MasterChef” o Jezusie, Maryi i… najlepszym przepisie na śledzie

Marlena Cichocka o świętach Bożego Narodzenia
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
„Staram się, żeby wszystko odbywało się na spokojnie. Nie chcę, żeby przygotowanie jedzenia przysłoniło nam to, co najważniejsze” – mówi Marlena Cichocka z „MasterChef”.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Przekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Marlena odważnie deklaruje, że jej serce należy do Boga i... garów. Rozmawiamy o tym, jak wyglądają i czym pachną święta w jej domu.

Nie tylko choinka i mandarynki

Katarzyna Kamińska: Jaki zapach kojarzy ci się ze świętami Bożego Narodzenia?

Marlena Cichocka: Zapach choinki. Mieliśmy z mamą taki zwyczaj, że przed świętami robiliśmy wianki z iglastych, zielonych gałązek. No i jeszcze aromat mandarynek. Gdy byłam mała, te cytrusy były dostępne w sklepie tylko zimą. Za każdym razem, gdy czułam ich zapach, wiedziałam, że święta tuż-tuż.

Masz jakieś szczególne wspomnienie z tego czasu?

Mam takie zdjęcie z wigilii – z czasu, gdy byłam sześcioletnią dziewczynką – na którym jestem bardzo smutna, bo kilka dni wcześniej zmarł mój piesek. Pamiętam, jak trudno było mi wtedy uporać się z tą stratą. Mama, widząc w jakim jestem stanie, pozwoliła mi założyć na kolację jej korale.

Jak wyglądała wasza lokalna tradycja świąteczna?

Dla nas Wigilia to najpiękniejszy wieczór w roku. Najczęściej spotykaliśmy się całą (dużą!) rodziną, był opłatek, mikołaj i pasterka. Niby tradycja jak w większości domów, a ja naprawdę czekałam na ten wieczór cały rok. I to nie tylko ze względu na prezenty. Lubiłam to, że nikt nigdzie się nie spieszy, że wszyscy są razem.

Co zapamiętałaś z klimatów kulinarnych?

Mama z ciocią i babcią zawsze liczyły potrawy na stole i zawsze musiało być dokładnie dwanaście. Jak czegoś brakowało, to kombinowali, że "to jeszcze chleb, to jeszcze kompot" i zaraz się zgadzało. Z jedzenia pamiętam najbardziej pierogi i śledzie z rodzynkami. To jest dopiero rarytas!

Lepiej zrobić mniej, by nie marnować jedzenia

Badania podają, że okres przedświąteczny jest jednym z najbardziej stresujących…

Dla mnie to bardzo pracowity czas. Mimo to, uwielbiam grudzień i to pod każdym względem. Czas oczekiwań i przygotowań sprawia, że jestem wyjątkowo spokojna. Może dlatego, że sama mam teraz dzieci. To ze względu na nie staramy się ubierać choinkę, stroić dom, piec pierniki, oglądać świąteczne filmy, chodzić na roraty. Szczerze mówiąc, znacznie gorzej znoszę początek nowego roku.

Ile trwają przygotowania do świąt w twoim domu? Co stawiasz na świąteczny stół? Czy znajduje się na nim dwanaście potraw?

Nie zwracam uwagi na to, czy na stole będzie dwanaście potraw. Uważam, że lepiej zrobić mniej, by nie marnować jedzenia. A przygotowania zaczynam najczęściej już na początku grudnia. Mrożę pierogi, uszka, nastawiam zakwas na barszcz, piekę pierniki. Staram się, żeby wszystko odbywało się na spokojnie. Nie chcę, żeby przygotowanie jedzenia przysłoniło nam to, co najważniejsze. Angażuję dzieci w kuchni, staramy się, aby to był nasz wspólny czas pod każdym względem. 

Podasz przepis na jakąś swoją ulubioną potrawę świąteczną?

Jasne! Oto "receptura" na śledzie według przepisu mojej mamy:

Marlena Cichocka o świętach Bożego Narodzenia

SKŁADNIKI

  • 500 g filetów śledziowych marynowanych 
  • 100 g rodzynek 
  • 2 cebule
  • 250 g przecieru pomidorowego
  • 2 łyżki koncentratu pomidorowego 
  • 2 łyżki ketchupu
  • 1 liść laurowy
  • 4 ziela angielskie
  • sól i pieprz
  • cukier
  • olej 

PRZYGOTOWANIE:

  • Rodzynki zalej wrzątkiem i odstaw na 20 minut. W tym czasie każdą cebulę przekrój na pół i posiekaj w cienkie piórka. Na patelni rozgrzej kilka łyżek oleju i zeszklij cebulkę, aby była miękka, ale uważaj, aby się nie przypaliła. Następnie dodaj odsączone rodzynki, przecier pomidorowy, koncentrat, ketchup, liść laurowy i ziele. Podgotuj 2-3 minuty i dopraw solą, pieprzem i cukrem. Następnie jeszcze chwilę podgotuj i wyłącz ogień. Wystudź. Śledzie pokrój w kawałki i wymieszaj z wystudzoną cebulką. Włóż w słoiki lub w pojemnik i odstaw na minimum 24 godziny do lodówki. 

Urodziny Jezuska, tort i ciepło serca

Jak jest u was z pasterką? Chodzicie całą rodziną?

Uwielbiam pasterkę, śpiewanie kolęd i widok kościoła pełnego uśmiechniętych ludzi. Zawsze chodziliśmy całą rodziną. Teraz, kiedy mam dzieci, różnie to bywa. Ale jak podrosną, to na pewno będzie to nasza tradycja! 

Jak opowiadasz dzieciom o narodzinach Jezusa?

Możliwie najprościej: że celebrujemy urodziny Jezuska. I że stąd te wszystkie przygotowania. Podobnie świętujemy przecież urodziny członków naszej rodziny. Pomocne są na pewno różne bajki i książki w tym temacie. Po każdej świątecznej mszy idziemy też do żłóbka, żeby oglądać Jezuska i żeby z Nim porozmawiać. 

Myślę, że uświadamiane dzieci w kwestii wiary to długi proces. Mój starszy syn wie już naprawdę dużo na temat narodzin i śmierci, i tego, że kiedyś wszyscy spotkamy Jezuska. Wie, że teraz jest On w naszych serduszkach. Kiedyś powiedziałam mu, że jak na mszy się dobrze skupi i pomodli, to Jezus do niego przyjdzie i go spotka. Był tak podekscytowany, że ciągle pytał, kiedy. Jak skończyła się msza to powiedziałam mu, że jak poczuł ciepło i szczęście w serduszku to znaczy, że był u niego Jezusek. Wzruszył się i powiedział: „Mamo, czuję tutaj takie ciepło”. 

Masz jakiś sposób, by listy do mikołaja i prezenty nie przysłoniły dzieciom urodzin Jezusa?

To od nas – dorosłych – zależy, jak dzieci będą postrzegały święta. Zamiast szaleć z zakupami, starajmy się pamiętać, że dla dzieci ważniejszy od worka prezentów jest wspólnie spędzony czas.

Robisz tort z okazji Jego narodzin?

No jasne, u nas na święta zawsze jest tort! 

Co kupujesz dzieciom pod choinkę?

Prezenty to temat rzeka. Zawsze staram się wyszukać coś, co nie będzie tylko "na jeden raz". Moje dzieci są fanami klocków. Ale i duszami artystycznymi, więc wszystkie farbki, ciastoliny, kredki, obrazki są dla nich świetnym prezentem.  

Każdego dnia ofiarowuję dzieci Bogu

O czym myślisz, kiedy jako mama przypominasz sobie chodzącą od domu do domu i pukającą do zamkniętych drzwi Maryję?

Przede wszystkim szczerze jej współczuję. Troska o dzieci to jedno z największych moich zmartwień. Każdego dnia o nich myślę, codziennie się za nie modlę. Gdyby nie to ofiarowanie ich Bogu i zaufanie, że będzie się nimi opiekował, już dawno bym zwariowała. Teraz, jak rozmawiamy, mój starszy syn ma zapalenie płuc i jest w szpitalu, więc łzy same cisną się do oczu. 

Ale myślę też o tych, którzy te drzwi przed Maryją zamykają. Dlaczego to robią, czy można im jakoś pomóc? Wierzę, że okazując miłosierdzie innym można zmienić bardzo wiele.

Masz jakieś plany na nachodzący rok?

Już dawno przestałam cokolwiek planować. Życie pokazało mi, że wszystko potrafi obrócić się do góry nogami wtedy, kiedy najmniej się tego spodziewamy. Chciałabym, by ten nowy rok był spokojny i przyniósł ukojenie wszystkim, którzy tego potrzebują. I tego życzę wszystkim czytelnikom Aletei!

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.