Pan jest sędzią, który nie ma względu na osoby. Nie będzie miał On względu na osobę przeciw biednemu, owszem, wysłucha prośby pokrzywdzonego. Nie zlekceważy błagania sieroty ani wdowy, kiedy się skarży. (…) Nie odstąpi, aż wejrzy Najwyższy i ujmie się za sprawiedliwymi, i wyda słuszny wyrok (Syr 35,12-14.18).
Boga nie da się skorumpować
Niedzielna liturgia przywołuje słowa starotestamentowej księgi Mądrości Syracha. Przypominają one o sprawiedliwości Boga, o Jego czułej trosce o ubogich i wykluczonych w naszym świecie. Wiele razy na kartach Biblii Bóg objawia, że stoi po stronie ubogich, kocha ich i w nich ma swe upodobanie. Jest im wierny.
Werset poprzedzający ten fragment Mądrości Syracha (opuszczony w lekcjonarzu mszalnym) przestrzega wręcz przed próbą skorumpowania Boga: „Nie staraj się przekupić Go darem, nie będzie przyjęty”. Bóg jest odporny na korupcyjne propozycje – „nie ma względu na osobę”, nie robi na Nim wrażenia majątek, ani czyjaś pozycja społeczna. Jest sprawiedliwy.
Czuły na ludzką krzywdę i biedę „wysłucha prośby pokrzywdzonego, nie zlekceważy błagania sieroty ani wdowy, kiedy się skarży”. Jego reakcja jest stanowcza: „Pan nie będzie zwlekał i nie będzie dłużej pobłażliwy w ich sprawie, aż złamie biodra (czyli: obezwładni) tych, co są bez litości”.
Ubodzy pasją Najwyższego
„Opcja na rzecz ubogich” jest dominantą zbawczego działania Boga w historii. Już u zarania dziejów upomina się On o przelaną krew Abla, zabitego przez swego zazdrosnego brata. W Ablu właśnie (jego imię: „Hewel” oznacza ulotność, nietrwałość, znikomość) widzimy symbol wszystkich krzywdzonych i wykorzystywanych.
Wybranym ludem Boga staje się Izrael – słaby i nieznaczący, uciemiężony w niewoli, koczowniczy lud pasterzy. „Pan wybrał was i znalazł upodobanie w was nie dlatego, że liczebnie przewyższacie wszystkie narody, gdyż ze wszystkich narodów jesteście najmniejszym, lecz ponieważ Pan was umiłował” – słyszą o motywach Bożego wybrania. Mędrzec Syracydes przypomina o trosce Boga o wdowy i sieroty, czyli o bezbronnych, całkowicie zdanych na łaskę i niełaskę innych.
Ten wątek powraca w Biblii wielokrotnie. Bóg wydaje się mieć wręcz upodobanie, by nieustannie przypominać nam o swojej pasji, jakby chciał nas zapalić jej ogniem. Psalmy przedstawiają Go, jak „daje chleb głodnym, uwalnia jeńców, przywraca wzrok niewidomym, podnosi pochylonych, (...) strzeże przychodniów, chroni sierotę i wdowę”. Nakazuje przyjmować i otaczać troską przybywających obcych: „Miłujcie cudzoziemca, bo sami byliście przybyszami w ziemi egipskiej” – przypomina swemu ludowi.
Stał się jednym z ubogich
Gdy odczytujemy te teksty Starego Testamentu w świetle Ewangelii, odkrywamy rzecz niezwykłą: miłość prowadzi Boga do takiej bliskości z ubogimi tej ziemi, jaką wcześniej niepodobna było sobie wyobrazić. On sam staje się jednym z nich. „Będąc bogaty, dla was stał się ubogim, aby was ubóstwem swoim wzbogacić” – pisze apostoł Paweł do chrześcijan w Koryncie.
Syn Boży rodzi się jako ubogi, na peryferiach świata. Przychodzi, by – jak sam mówi – „nieść dobrą nowinę ubogim”. Słowa Jezusa z Mateuszowego „Kazania na Górze” brzmią w naszych uszach paradoksalnie. Ubodzy, doświadczający cierpień, smutku i krzywdy nazwani są tam makarioi – szczęśliwymi i obdarowanymi Bożą obietnicą. Towarzyszą im miłosierni, pokorni, sprawiedliwi, tworząc wraz z nimi niezwykłą wspólnotę zjednoczonych miłością.
Pisze Syracydes: „Najwyższy nie odstąpi, aż wejrzy i ujmie się za sprawiedliwymi, i wyda słuszny wyrok”. Istotnie, ostatnim akordem dziejów świata będzie Sąd. Jedynym zaś jego kryterium są zaskakujące słowa: „Byłem głodny, a daliście Mi jeść, byłem spragniony, a daliście Mi pić, byłem obcy, a przyjęliście Mnie, byłem nagi, a przyodzialiście Mnie... Przyjdźcie błogosławieni mojego Ojca...”. Słowa te wypowie sądzący świat Syn Boży. Usłyszą je zaś ci, którzy uwierzyli miłości.