Kto broni, ten kocha
Mówiąc o swych wrażeniach z Kazachstanu Franciszek przyznał, że do tej pory niewiele wiedział o Azji Środkowej. Wyraził uznanie dla rozwoju tego kraju, a jego stolicę określił jako miasto przyszłości.
Dziennikarz niemiecki zapytał papieża, czy Ukraina powinna otrzymać broń w tym czasie wojny z Rosją. Ojciec Święty wskazał, że dla oceny moralnej ważna jest motywacja, którą kierują się dostarczający oręże.
Bronienie się jest nie tylko zgodne z prawem, ale także jest wyrazem miłości do kraju. Kto nie broni, ten nie broni czegoś, nie kocha tego, natomiast kto broni, ten kocha”.
– zaznaczył.
Jednocześnie postulował głębszą refleksję nad koncepcją wojny sprawiedliwej. Zaznaczył, że gdyby zaprzestano produkcji broni przez rok, to można by rozwiązać problem głodu na świecie... Podkreślił jednak, że istnieje prawo do obrony, ale można je stosować jedynie w razie potrzeby.
Sylwia Wysocka z Polskiej Agencji Prasowej zapytała Ojca Świętego o to, czy istnieje czerwona linia, poza którą nie można już prowadzić dialogu z Moskwą, a także o perspektywy papieskiej podroży do Kijowa.
„Myślę, że zawsze trudno jest zrozumieć dialog z państwami, które rozpoczęły wojnę, a wydaje się, że pierwszy krok był stamtąd, z tamtej strony. Jest to trudne, ale nie wolno nam tego odrzucać, musimy dać możliwość dialogu wszystkim, każdemu! Ponieważ zawsze istnieje możliwość, że w dialogu możemy coś zmienić, a także zaproponować inny punkt widzenia, inny punkt rozważań. Nie wykluczam dialogu z żadnym mocarstwem, niezależnie od tego, czy jest ono w stanie wojny, czy jest agresorem...
Czasami dialog musi być prowadzony, «jest śmierdzący», ale musi być prowadzony. Zawsze krok do przodu, wyciągnięta ręka, zawsze! Bo przeciwnie zamykamy jedyne rozsądne drzwi do pokoju. Czasami nie akceptują dialogu: szkoda! Ale dialog musi być zawsze prowadzony, przynajmniej oferowany, i to jest dobre dla tych, którzy go oferują; pozwala oddychać”
– stwierdził Franciszek.
Zachodowi grozi populizm
Następnie dziennikarz francuskiego dziennika katolickiego "La Croix" zapytał Ojca Świętego o jego ocenę Zachodu – czy to prawda, że ulegał degradacji moralnej, zwłaszcza w kontekście debaty na temat eutanazji toczącej się we Włoszech, ale także we Francji i Belgii.
"Zachód obrał złe drogi. Pomyślcie na przykład o niesprawiedliwości społecznej" – powiedział Franciszek, wskazując także na Morze Śródziemne, które jest dziś największym cmentarzem ludzkości. Wskazał na „zimę demograficzną”, zaapelował o większą otwartość na imigrantów i podkreślił potrzebę ich integracji. „Migracja powinna być w tej chwili traktowana poważnie, bo podnosi wartość intelektualną i uczuciową Zachodu” – zaznaczył. Przestrzegł przed zagrożeniami populizmu.
"Nie wydaje mi się, żebyśmy to my, ludzie Zachodu, na najwyższym poziomie pomagali innym narodom. Czyżbyśmy byli w lekkiej dekadencji? Być może tak, ale musimy odzyskać wartości, wartości Europy, wartości ojców założycieli Unii Europejskiej” – stwierdził. Podkreślił zarazem, że „zabijanie nie jest ludzkie… Zabijanie zostawmy bestiom” – powiedział papież.
Zamiast kwalifikować – wspierać drogę dialogu
Dziennikarze pytali następnie Ojca Świętego o relacje Stolicy Apostolskiej z Chińską Republiką Ludową, a także o to, czy proces przeciwko kardynałowi Zenowi jest pogwałceniem wolności religijnej.
Papież podkreślił trudność zrozumienia chińskiej mentalności, którą jednak trzeba szanować. „To prawda, że są rzeczy, które wydają się nam niedemokratyczne. Kardynał Zen idzie w tych dniach na proces, tak mi się wydaje. I mówi, co czuje, a widać, że są tam ograniczenia.
Zamiast kwalifikować, staram się wspierać drogę dialogu. Wtedy w dialogu wiele rzeczy się wyjaśnia, i to nie tylko dotyczących Kościoła, ale także innych sektorów. Np. rozległość Chin, gubernatorzy prowincji są różni, w Chinach są różne kultury... To jest gigant, zrozumienie Chin to jest gigantyczna rzecz. Ale nie możemy tracić cierpliwości. To wymaga wiele, ale musimy iść naprzód z dialogiem” – zaznaczył Franciszek.
Papieża pytano ponadto o sytuację w Nikaragui i odłożone plany podroży afrykańskiej. Ojciec Święty nie ukrywał swego niepokoju związanego z sytuacją Kościoła w tym kraju. Wyraził nadzieję na możliwość powrotu sióstr Matki Teresy. Zaznaczył, że w listopadzie planowana jest podróż do Bahrajnu, natomiast podróż do Sudanu Południowego i Demokratycznej Republiki Konga odbędzie się zapewne w lutym przyszłego roku.
Jeśli brakuje serca duszpasterza, to nie ma duszpasterstwa
Dziennikarz z Niemiec pytał wreszcie o papieską ocenę sytuacji Kościoła w jego ojczyźnie.
„To, co trzeba zrobić, to przede wszystkim być konsekwentnym w swojej wierze… Kiedy Kościół, jakikolwiek by nie był, w jakimkolwiek kraju i w jakimkolwiek sektorze, myśli bardziej o pieniądzach, rozwoju, planach duszpasterskich, a nie o pracy duszpasterskiej (a idziecie tą drogą), to taki Kościół nie przyciąga ludzi".
„Kiedy trzy lata temu napisałem list do narodu niemieckiego, znaleźli się pasterze, którzy go opublikowali i rozpowszechniali osoba po osobie. Kiedy proboszcz był blisko ludzi, mówił: ludzie muszą wiedzieć, co myśli papież.
Uważam, że pasterze muszą iść dalej. Ale jeśli stracili zapach owiec, a owce straciły zapach pasterzy, to nie idzie się dalej. Czasami – mówię o wszystkich, w ogóle, nie tylko o Niemczech – ludzie myślą o tym, jak odnowić, jak uczynić duszpasterstwo bardziej nowoczesnym: to dobrze, ale zawsze musi ono być w rękach pasterza” – stwierdził Franciszek.
Ojciec Święty podkreślił także sakramentalny charakter Kościoła utworzonego przez Jezusa Chrystusa oraz konieczność bliskiego kontaktu duszpasterzy z wiernymi. „Nie chodzi o modernizację: oczywiście trzeba aktualizować metodami, to prawda, ale jeśli brakuje serca duszpasterza, to nie ma duszpasterstwa” – powiedział Ojciec Święty.